Przestań za mną łazić! -krzyknęła zdenerwowana Victoria, która szła w kierunku jeziora, gdzie według jej przepuszczeń znajdował się Joe.
-Vic ja chcę tylko porozmawiać! -odkrzyknął jej Ross.
-Nie mamy o czym -dodała brunetka.
-A właśnie, że mamy -powiedział osiemnastolatek, podbiegając do dziewczyny i obracając ją twarzą do siebie.
-Może i mamy, ale ja nie widzę potrzeby, aby o tym rozmawiać.-wyraziła swoje zdanie.
-Ale ja widzę potrzebę- mówił blondyn.
-To masz problem, krótko mówiąc. Ja nie zamierzam brnąć dalej w te kłótnie, wolę ten czas spędzić z Joe'em.
-Tak! Pewnie! Najlepiej idź do tego swojego kochasia! -kontynuował temat.
-Czy mi się zdaje, czy ktoś tu jest zazdrosny?-uśmiechnęła się zwycięsko i odwróciła w drugą stronę, jednak nie na długo.
-Ahh...A mi się zdaje, że komuś tutaj odebrało rozum...-westchnął obojętnie.
-Też tak sądzę Ross. -skomentowała, po czym dodała -może idź do swojego rodzeństwa, to może jeszcze go odzyskasz, bo wydaje mi się, że w tym domku go chyba zostawiłeś.
-A wiesz co? Bardzo chętnie się tam udam, bo nie chce mi się już patrzeć na tą twoją ohydną twarz.-mówił, a w tedy nastolatka się odwróciła.
-Odszczekaj to! -zażądała.
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz...-udawał, jakby nic się nie stało.
-Specjalnie to robisz.-zmierzyła go wzrokiem.
-Może i tak, ale nie robię tego bez powodu...-przeciągał Lynch.
-Gadaj czego chcesz i daj mi w końcu spokój! -krzyknęła Vicky.
-Chcę, żebyś ze mną wróciła do domku, albo idziemy razem nad jezioro, ale na pewno nie idziemy do tego durnego rybaka. -przewrócił oczami, pod koniec.
-Po pierwsze dlaczego durnego rybaka? I czemu my idziemy, a nie ja idę? -podniosła jedną brew, patrząc na nastolatka.
-Ponieważ nie mam zamiaru cię puścić-i złapał dziewczynę za rękę.
-Co ty wyprawiasz?-zapytała lekko speszona.
-Jak mnie kochasz, to mnie puść -uśmiechnął się do niej.
-Ross...to jest dziecinne -wyraziła swoje zdanie na ten temat.
-Skoro tak uważasz, to mnie puść, a ja odejdę ze świadomością, że mnie kochasz i wygram zakład.-wyjaśnił.
-Nienawidzę cię...-skomentowała i odwróciła się w stronę domu, gdzie zmierzyli, trzymając się dalej za ręce.
W tym samym czasie Emily razem z Rockym również wracali do domku. Gdy szli ujrzeli idących przed nimi Rossa i Vic, którzy trzymali się za dłonie, co bardzo ich zdziwiło, a wręcz zaskoczyło.
-Hej gołąbeczki -zaskoczył ich Rocky, opierając się o nich nawzajem.
-Rocky! Wystraszyłeś nas! -krzyknął Ross.
-O to mi chodziło -zażartował brunet, ale szybko dodał -A tak właściwie, to chciałem, cię przeprosić Vic-wykorzystał sytuację.
-Już jest okey -uśmiechnęła się.
-Powiedz mi Victoria...Podczas mojej jak i zarówno twojej nieobecności w domku coś się wydarzyło? -zapytała Emi.
-Nie? -odpowiedziała -A powinno? -tym razem ona zadała pytanie.
-No wiesz..-spojrzała blondynka raz na jej ręce, a raz na nią.
-O to ci chodzi?-zapytała i już chciała tłumaczyć jej o co chodzi, lecz Ross jej przerwał.
-Jeżeli chodzi o to, to jest dosyć skomplikowane, ponieważ ten rybak próbował się do niej dobierać, więc musiałem jakoś zareagować, a później udawaliśmy, że jesteśmy razem. -wyjaśnił, a brunetka patrzyła się na niego, tak jakby miała go za chwile zabić.
-A wydawał się z niego taki fajny chłopak...-rzekła Emily.
-Pozory mylą.-dodał Rocky.
-Właściwie, skoro już go tu nie ma...to czemu trzymacie się jeszcze za ręce?- spytała dziewiętnastolatka, a Victoria już coś miała mówić, jednak znowu ktoś jej przerwał.
-A tak właściwie, to my również powinniśmy się was o coś spytać. Po między wami coś jest?-szybko zmienił temat blondyn. Jeszcze trochę rozmawiali, lecz warunki pogodowe zmusiły ich do szybszego ruchu, dlatego wchodząc do domu przerwali rozmowę. Ze względu, że była już 5 nad ranem wszyscy postanowili udać się spać.
Cały następny dzień przespali, a gdy się obudzili dziewczyny postanowiły, że zrobią coś do jedzenia.
Po zjedzonym posiłku, grupka przyjaciół postanowiła, że o 21 pograją w butelkę, przed tym, mają jednak czas wolny. Była to około godzinna przerwa, co dziewczyny wykorzystały, aby zrobić jakieś przekąski.
Wieczorem od razu wszyscy zasiedli w kole i jako pierwszy butelką zakręcił Ross. Wypadło na Rikera. Jak zawsze zabawie towarzyszyło pytanie 'prawda czy wyzwanie?'. Dwudziestodwulatek wybrał prawdę, zatem odpowiedział na pytanie. Gra toczyła się dalej i wszyscy świetnie się bawili, niestety do czasu... Po upływie dwóch godzin, butelka wskazała na Vic, dziewczyna wybrała wyzwanie, jednak to co usłyszała z ust Delly, bardzo ją przeraziło...Mianowicie za zadanie miała powiedzieć przy wszystkich, że kocha Ross'a. Oczywiście to była tylko zabawa, ale dla niej równoznacznie oznaczało to, że przegra zakład, a w tedy, będzie musiała oddać się blondynowi...Spanikowała i ze szklanymi oczami, bez żadnego słowa wybiegła z domu, trzaskając drzwiami....
~~Ciąg Dalszy Nastąpi~~
Mamy pierwszą część rozdziału, za niedługo pojawi się również druga ;)
Jednak drugą część dodam jak będzie 10 komentarzy;* Wiem, że was na to stać <3
A teraz trochę was potrzymam w niepewności co się dalej stanie ;* //Kinga
Wow, wow, wooow. Kocham takie zwroty akcji ^^ czekam na next
OdpowiedzUsuńSUPER CZEKAM NA NEXTA 😝
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D szybko dodawaj mowy ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNiech to "niedługo" będzie bardzo krótkie :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, podobnie jak blog, czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie http://story-about-r5.blogspot.com/ <3
~Ada
Super rozdział ^^ czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa :D boski ;D szybko dodawaj nexta bo nie wytrzymam XD
OdpowiedzUsuńja chcę next! :)
OdpowiedzUsuńUzaleznilam sieeee <3 jestes niesamowita :*
OdpowiedzUsuń~Gabi xd