czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 21 '' Picnic and fireplace or shambles'' - ''Piknik i ognisko czyli pobojowisko''

      Powoli robiło się ciemno, a gdzie nie gdzie na niebie widniały już gwiazdy. Vanessa właśnie szła ścieżką, idąc w umówione miejsce. Nie była pewna czy te spotkanie to dobry pomysł i jak ma się na nim zachować. To trochę ją przerażało, ale też krępowało, ale dlaczego? Przecież wcześniej czuła się tak dobrze w towarzystwie blondyna. Może bała się tego, że ona chce utrzymać ich znajomość na relacjach czysto przyjacielskich, a on czuje do niej coś więcej? Była pochłonięta swoimi myślami, aż zaszła do miejsca spotkania. Pierwsze co pomyślała 'Jejku jak tu pięknie...' Na środku trawy znajdował się czerwono-biały koc w kratkę, na którym znajdował się koszyk z jedzeniem, a obok niego talerzyki, łyżeczki i tym podobne rzeczy. Całemu urokowi temu miejscu dodawało jasne światełko, oświetlające te miejsce. Było tak magicznie... Nagle ktoś zasłonił oczy blondynce.
-Kto to?-zapytała.
-Zgadnij -odpowiedziała zachęcająco postać.
-Riker? -powiedziała i mimowolnie się uśmiechnęła, ukazując swoje białe ząbki.
Chłopak tylko odsłonił jej oczy i zachęcił, aby poszła za nim. Oboje usiedli na kocu, a Lynch nalał szampana do kieliszków. Po chwili każdy miał już na swoim talerzu kawałek kurczaka oraz sałatkę. Oboje jedli, pochłaniając się w rozmowie. Rozmawiali na różne tematy, a atmosfera była coraz luźniejsza. W końcu przestali sztywno jeść danie i zaczęli się wygłupiać po przez różne łaskotki, żarty itp. Na spotkaniu nie obyło się też oczywiście od prawienia komplementów.
Po długiej wymianie zdań oboje zeszli na temat nagrania piosenek Van.
-Jutro jedziemy do studia -uśmiechnął się chłopak.
-Tak. Nagram swoje pierwsze piosenki. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie -rzekła Nessa.
-Na pewno wszystko wyjdzie nieziemsko, a ty szybko zdobędziesz fanów. Kto wie, może to ty później będziesz promować R5, a nie my ciebie. -zażartował Riker, na co dziewczyna odpowiedziała
-Bez przesady, aż taka dobra to nie jestem.
-Ja jestem innego zdania. Dla mnie jesteś najlepsza.
-Riker...-wypowiedziała cicho imię chłopaka.
-Co? Już nawet tego powiedzieć nie mogę? Wyluzuj. -mrugnął do niej.
Rozmawiali jeszcze trochę dopóki nie zrobiło się całkowicie ciemno, położyli się na kocu i wpatrywali w gwiazdy. Byli bardzo zajęci rozmową, ale dwudziestodwulatek zdążył dostrzec spadającą gwiazdę.
-Spadająca gwiazda! -powiedział i szybko zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, na co dziewczyna zareagowała tak samo.
-Szybko pomyśl życzenie -zachęcił Nessę blondyn.
-Już. -odpowiedziała, po czym dodała - Co pomyślałeś?
-Nic, a ty?
-Dlaczego nic? -zapytała zdziwiona.
-Nie muszę marzyć widzieć spadającą gwiazdę na niebie, bo ostatnimi czasy mam ją zawsze przy sobie. -wytłumaczył.
-Nie rozumiem...-mruknęła Vanessa.
-Ty jesteś moją gwiazdą i tylko ty jesteś w stanie spełnić me życzenie. -uśmiechnął się, po czym przybliżając się do dziewczyny, oboje zasmakowali swoich ust, rozkoszując się ich delikatnością.
         W tym czasie wszyscy właśnie siedzieli w kole, przy ognisku i smażyli kiełbaski, które znajdowały się na patykach. Panowała naprawdę miła atmosfera, przynajmniej do czasu. Mianowicie do czasu, aż wszyscy napili się już czegoś w rodzaju piwa, poza jedną osobą, na której wzrok wszystkich się teraz znajdował. Nawet nie chce się uwierzyć, że tą osobą był Ross. Zaskakujące, prawda?
-Dawaj młody! Pijemy za naszą młodość za niecałe trzy dni koniec tego dobrego -zachęcał go Rocky.
-Nie mam ochoty. -chrząknął najmłodszy Lynch.
-Taka okazja, a ty odmawiasz? -powiedział podirytowany Luck.
-Dajcie mu spokój - broniła blondyna Vic. Szybko się jednak zorientowała, że za głośno i zbyt stanowczo powiedziała te słowa, na co nastolatek się do niej uśmiechnął, że jest po jego stronie. Dziewczyna nie była jednak tym zadowolona i chcąc jak najszybciej o tym zapomnąć sięgnęła po kolejną butelkę.
-To co teraz robimy? -zapytała Emily, przerywając ciszę, która panowała po chwili wypowiedzenia zdania Victorii.
-Ja proponuję zagrać w prawda czy wyzwanie -zaproponował kolega dziewiętnastolatka.
-Jestem za -dodał brunet.
-Ja też popieram - zgodziła się z nimi Vicky, a reszta przytaknęła.
Grali już dobre pół godziny i naprawdę dobrze się bawili. Jak można się domyślić finałową trójką zabawy była Victoria i Rocky razem z Luckem, ponieważ byli najbardziej wstawieni.
-Dobra teraz ja kręcę! -rzekł Ellington. Butelka wskazała Emi, która opierała się o swoją przyjaciółkę Delly.
-Masz pocałować Rockego -powiedział od razu Ratliff.
-Kiedy ja jeszcze nie wybrałam czy chcę wyzwanie czy prawdę - kłóciła się o swoje.
-Uwierz mi nie chcesz prawdy.
-A może ja właśnie chce prawdę -domagała się Emily.
-Powiedz szczerze czy kochasz Rockego? Dziękuję, możesz go już wreszcie pocałować!? -stał przy swoim zdaniu Ell. Chyba po raz pierwszy miał rację, nastolatka nie chciała odpowiadać na te pytanie i wolała wykonać wyzwanie, nie będąc pewna swoich uczuć.
Powoli zbliżyła się do bruneta i lekko musnęła go w usta, co dziewiętnastolatek przeistoczył w długi pocałunek. Nie obyło się oczywiście od wiwatów ze strony Vicky i Lucka.
Następnie butelka wskazała na Vic, a dziewczyna się uśmiechnęła. Zanim Emily zdążyła cokolwiek powiedzieć Luck już zbliżył swoje usta do Vicky i zaczęli się całować. Można by żec, że tej dwójce było teraz idealnie, ale nie trwało to długo. Ross odrazu rzucił się na bruneta, odpychając go od osiemnastolatki. Victoria była bardzo zdziwiona tym całym zachowaniem blondyna. Czuła też, że pocałunek jej z brunetem nie był jej wymarzonym, ani nie czuła żadnej chemi po między nimi, ale chcąc zapomnąć o najmłodszym Lynchu działała w ten sposób. Z całego zamieszania zrobiła się jedna wielka bójka. Jak można się domyślać o Victorię. Nie wiadomo kiedy, podczas tego całego wydarzenia Emi i Rocky gdzieś zniknęli.
Przerażona Vicky stała obok bijących się chłopców, bo tak teraz można było ich nazwać. Zachowywali się według Vic jak mali chłopcy w piaskownicy, którzy się kłócą kogo będzie ta foremka. Tyle, że ona nie była rzeczą i nie pozwoliła się tak traktować, dlatego chciała jak najszybciej temu sprostać i rozdzielić ich. Zadanie jednak nie było takie łatwe. Nastolatkowie ciągle wymierzali sobie nowe ciosy uniemożliwiając dziewczynie jakiekolwiek rozdzielenie ich.
-Dość tego! -krzyknęła cała zdenerwowana osiemnastolatka.
-O co ci chodzi!? -odpowiedział jej krzykiem Ross.
-O to, że zachowujesz się jak dziecko! Zresztą Luck tak samo! Po pierwsze Ross przerwałeś nam pocałunek, po drugie ja nie jestem rzeczą i jak mogłeś tak perfidnie mnie potraktować! Dałeś mi tylko kolejny powód, aby cię znienawidzić! -wiedziała dokładnie w tej chwili, że jej nienawiść jest kompletnie niezgodna z jej uczuciami.
-Masz się od niej odpierdolić, zrozumiałeś!? - krzyknął Ross do Lucka.
-Obaj się pierdolnijcie! Nienawidzę was! -krzyknęła Victoria po czym widać było, że ze szklanymi oczami pobiegła do domku.
Rydel nie zastanawiając się ani chwili szybko pobiegła za brunetką, zostawiając chłopaków samych.
      Nastolatka od razu wbiegła do swojego pokoju i usiadła na fotelu, biorąc do ręki lusterko i patrząc na nie zaczęła mówić sama do siebie.
 -Jestem idiotką, że się w nim zakochałam! Ale i tak wolę Lucka -mówiła, a łzy spływały jej po policzku, a na końcu się uśmiechnęła, chcąc wmówić sobie, że to prawda. Prawda, że jest zauroczona w obydwóch, ale to Lucka kocha bardziej.
W tym czasie Delly właśnie wbiegła do jej pokoju. Nie pytając ją o nic, ani nie żądając żadnych wyjaśnień o co chodzi i czemu płacze, po prostu przytuliła dziewczynę do siebie, mówiąc słowa 'Nie płacz kochana, wszystko będzie dobrze' na co brunetka dalej szlochając odpowiedziała jej 'Nigdy nie było dobrze i nigdy nie będzie'.
-Popatrz na mnie -powiedziała dwudziestolatka, podnosząc jej podbródek do góry, a następnie kontynuując.
-Będzie dobrze, tak? W życiu są upadki i wzloty. Możesz płakać ile chcesz, ale po co to? Przecież możesz być silna. Płacz nic tu nie da, nie warto płakać...Lepiej się uśmiechać i nieść pozytywną energię i radość -uśmiechnęła się do niej, a ta jeszcze raz się do niej przytuliła, a następnie szczerze uśmiechnęła.
      W tym samym czasie Rocky i Emily leżeli właśnie w pokoju na łóżku. Nastolatka bawiła się telefonem, a brunet jej blond włosami.
-Idź już spać -powiedziała do niego dziewiętnastolatka.
-Nie, wolę z tobą coś porobić - marudził robiąc brewki.
-Rocky nie będę nic dzisiaj z tobą robić, śmierdzi od ciebie alkoholem. Zdajesz sobie sprawę ile wypiłeś?
-Ty też piłaś -mrugnął do niej.
-Ale ja jestem jeszcze o trzeźwych myślach i nie wypiłam tak dużo.
-Mniej czy więcej, co za różnica też to zrobiłaś. -mówił chłopak.
-Rocky daj spokój, chce się położyć spać i ty też powinieneś to zrobić! -nalegała dziewczyna.
Chłopak tylko przybliżył się do niej i chciał ją pocałować lecz Emi nie dawała za wygraną, a to co próbował zrobić brunet, bardzo ją uraziło i zaniepokoiło.
-Rocky dosyć tego! -krzyknęła, po czym wypchnęła chłopaka za drzwi, następnie zamykając je na klucz.
        Jakby tych wszystkich wydarzeń było mało, szykowało się coś jeszcze. Podczas gdy Vanessa i Riker oddalili swe usta po pocałunku, chłopak złapał Nessę za rękę i popatrzył prosto w oczy.
-Zostaniesz moją dziewczyną? -zapytał uśmiechając się. Mina nastolatki nie mówiła nic, a jej myśli ciągle borykały się nad odpowiedzią...
                                                        
                                                               ~~Ciąg Dalszy Nastąpi ~~

**************************************************************
 
 Cześć kochani ;) Na początku chciałabym was przeprosić, że dopiero teraz dodaję ten rozdział, ale wcześniej nie miałam kiedy go napisać ;((
Co do następnego rozdziału zostawiam was w niepewności, przez dłuższy okres niż tydzień. O co chodzi? Jadę na wakacje nad morze, następny rozdział będę chciała dodać jak najszybciej, ale nie wiem kiedy. Najpóźniej dodam go za dwa tygodnie, ale myślę, że dam radę wcześniej go napisać :D
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem jak przyjadę zobaczę ponad 15 komentarzy :)) Nie zawiedźcie mnie ;** Do zobaczenia, czy do napisania, jak wolicie :)) //Kinga
 

 

 

 
 

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 20 ''Kiss in the water, we are ONLY FRIENDS and fellow'' - ''Pocałunek w wodzie, jesteśmy TYLKO PRZYJACIÓŁMI i kumpel''

    Nazajutrz wszyscy z uśmiechem na twarzach zjedli razem śniadanie. Zapowiadał się naprawdę miły dzień. Chcąc wykorzystać tą okazję postanowili, że wybiorą się nad jezioro, obok domku i kąpiąc się i wygłupiając spędzą tam razem dzień.
    Vanessa z Rikerem naszykowali jedzeni i włożyli do koszyka, Victoria naszykowała dla wszystkich ręczniki i koc, a następnie nie tracąc czasu, wszyscy powędrowali do wyznaczonego celu.
Będąc już na miejscu nie obeszło się oczywiście do wrzucenia kogoś do wody na dzień dobry. Zaskoczeniem jednak tego zdarzenia nie było to, co się wydarzyło, lecz to kto kogo wrzucił. Mianowicie? Vanessa z Rydel wrzuciły nijakiego Ellingtona Ratliff'a. Wszyscy w tedy wybuchli śmiechem, włącznie z 'poszkodowanym'. Chwilę potem wszyscy już chlapali się wodą i nie było żadnej suchej osoby...no prawie. Na kocu siedziała jeszcze Emily, ale Rocky postanowił to szybko zmienić. Wychodząc z wody, wziął dziewczynę na ręce, powodując to, że ona zaczęła krzyczeć. Zdążył jej tylko powiedzieć 'zamknij oczy i weź wdech' ponieważ w odłamu sekundy, trzymając ją na rękach skoczył na bombę do jeziora, z pagórka.
Gdy się wynurzyli znajdowali się na przeciwko siebie, Emi już zaczynała mówić 'Co ty..' z obrażoną miną, lecz gdy otworzyła oczy i wpatrywała się w oczy bruneta, nagle cała złość mijała, ale nie tak szybko, ponieważ Rocky znowu pociągną ją na dół, tak że zanurkowali. Kiedy po raz kolejny się wynurzyli dziewczyna znów zaczynała mówić, jednak nie otworzyła oczu, aby jej słabość nie wygrała. 'Czyś ty do reszty...' I znowu nie mogła dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż stało się to co przed chwilą, znów była cała zamoczona, wraz z chłopakiem w wodzie, od stóp do głów. Następnie kiedy się wynurzyli nastolatka stała skołowana, już miała coś mówić, ale zamiast tego na jej ustach pojawił się uśmiech. Dziewiętnastolatek przyciągnął ją do siebie i zanurkowali razem, tkwiąc w pocałunku, a na powierzchni można było usłyszeć jedno wielkie 'Uuuu'.
     Chwilę potem Vanessa i Riker wyszli na ląd i poszli się przejść. Spacerowali po między drzewami w lesie, wsłuchując się w ćwierkanie ptaków. Po dłuższym czasie blondyn zarzucił temat.
-Wiesz, wczoraj jak już zasnęłaś zadzwoniłem do naszego producenta R5 i tak się składa, że załatwiłem ci taką małą umowę, że będziesz mogła nagrać te kawałki i wydać płytę, a jeżeli będziesz miała potencjał to podpiszecie kontrakt. -wyjaśnił z uśmiechem.
-Ja nie wiem co powiedzieć...Bardzo mnie tym zaskoczyłeś...Dziękuję Riker! -powiedziała z radością i oboje się przytulili.
-Niestety, zawsze jest jakieś ale, a w tym wypadku, ale jest takie, że musimy trochę wcześniej urwać się z wakacji...-dokończył spokojnie.
-Okey. Myślę, że to nie będzie problemem. -uśmiechnęła się Van.
-To się cieszę - odwzajemnił uśmiech blondyn.
-Ja również.
-Słuchaj, chciałbym się jeszcze ciebie o coś spytać...-zaczął niepewnie, drapiąc się po głowie.
-Stało się coś? -zapytała niepewnie Nessa.
-Nie...Chociaż właściwie tak, ale nie..-mówił zakłopotany.
-Hej, spokojnie -mrugnęła do niego nastolatka.
-Masz rację, spokój, to coś co jest teraz potrzebne...-nie wiedział jak się zabrać do tego, co chciał powiedzieć.
-Powiedz spokojnie o co chciałeś zapytać. -ciągnęła dziewczyna.
-Okej. Tak więc widzisz kiedy cię spotkałem moje życie bardzo się zmieniło...Poprzez ostatnie dni, gdy byłem przy tobie zawsze towarzyszyło mi takie dziwne uczucie...Czułem, że mogę ci powiedzieć wszystko, czułem także, że ty też mi ufasz...-chciał dalej mówić, lecz jego tłumaczenia przerwała Vanessa.
-Chyba już wiem do czego zmierzasz. -uśmiechnęła się, ukazując przy tym swoje białe zęby.
-Naprawdę? -zapytał uradowany.
-Tak! Nie martw się nigdy o tobie nie zapomnę! Będziemy najlepszymi przyjaciółmi na zawsze! To miłe, że mi ufasz, oczywiście ja do ciebie także ma pełne zaufanie. - mówiła z miłą nutką w głosie. Jej wypowiedź jednak jeszcze bardziej przybiła chłopaka i bardziej go onieśmieliła.
-Coś nie tak? kontynuowała blondynka.
-Nie, wszystko okej. -skłamał.
-Widzę, że coś cię gryzie. Powiedz mi o co chodzi. Zrobi ci się lżej na sercu. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
'Właśnie, jesteśmy TYLKO PRZYJACIÓŁMI' powtarzał to sobie w głowie, chłopak. Liczył, że jego sugestie są równoznaczne i zrozumiała dla dziewczyny, że ona mu się podoba. Okazało się to jednak mało skuteczne, dlatego postanowił wymyśleć coś innego.
-Nie to nie ważne, ale powiedz...Wybrałabyś się ze mną dzisiaj na piknik wieczorem, w świetle gwiazd...-wyjaśniał rozmarzony.
-Że na randkę? -zapytała, lekko speszona.
-Tak jakby...to znaczy nie do końca. Potraktuj to jak chcesz. -ciągnął temat Riker.
-Sama nie wiem...
-Co ci szkodzi? Jesteśmy na wakacjach, rozerwijmy się!
-W takim razie okej, ale na czystko przyjacielskich relacjach...-dokończyła, a blondyn nijako się zgodził, lecz dla niego było to coś więcej, niż jakieś tam wyjście z przyjaciółką. Chciał zrobić dobre wrażenie na dziewczynie, dlatego chcąc, aby wszystko wyszło wspaniale, zabrał się za przygotowania już teraz! Odprowadził tylko Van do grona znajomych, a sam poszedł w innym kierunku pod pretekstem, że coś mu się przypomniało...
      Gdy grupka przyjaciół wyszła z wody, zaczęły się całe dyskusje, kłótnia zwana wymianą zdań i tym podobne. Cały ten przebieg zdarzeń przerwały dochodzące krzyki 'I raz i dwa i pijemy! Rockego poszukujemy! I raz i dwa i pijemy! Następnie kaca leczymy! I raz i dwa i pijemy! I raz i dwa dosyć już, znalazłem mego przyjaciela, poszukiwającego bratnich dusz!'
-Hej Rocky! -z za krzaków wyłonił się chłopak o brązowych włosach, zaczesanych do góry. Brązowych oczach, wysokim wzroście i sportowym ubiorze.
-Siema stary! -krzyknął dziewiętnastolatek i od razu podszedł do kumpla, przybijając mu piątkę.
-I się zaczyna...-przewróciła oczami Rydel, na co Emily skrzywiła buzię pytająco.
-Nie lubię tego typka -odpowiedziała równoznacznie blondynka, na co Emi przytaknęła.
-A tak właściwie co cię tu sprowadza brachu? -zaśmiał się brunet.
-A przyszedłem sprawdzić jak tam sprawy za...-gitarzysta zespołu będąc obok przyjaciela poklepał go mocno po plecach, na znak, że ma się zamknąć.
-To ty jeszcze..-powiedział, lecz znacznie ciszej.
-Nie! Później o tym pogadamy, a teraz się łaskawie zamknij! -zmierzył go groźnie wzrokiem i kontynuował.
-Drogie panie poznajcie Luck'a. Luck to jest właśnie Emily, Victoria, Vanessa, Ross'a już znasz, Ell'a również i Rydel także.
-No niestety -skomentowała dwudziestolatka.
-Co tam u ciebie słychać Delly? -zapytał miłym głosem, gość.
-Co tam u ciebie Delly? -zacytował arogancko - Bo co tu do jasnej cholery przyjeżdżałeś!? Najlepiej wracaj skąd przyszedłeś i daj mi wreszcie spokój!
-Taka same Rydel, jaką poznałem...-uśmiechnął się.
-Pieprz się! -krzyknęła i zaczęła zbierać swoje rzeczy, aby wrócić do domku.
-Jeżeli już, to wiesz, że tylko z tobą -mrugnął do niej, przygryzając dolną wargę.
-Dobra Luck daj jej już spokój - zwrócił uwagę koledze, Rocky.
Oczywiście jak zawsze zaczęło się dyskutowanie, ponieważ kolega dziewiętnastoletniego Lynch'a przyniósł coś w jego stylu, czyli nijakie procenty. Po długich negocjacjach wszyscy się zgodzili, aby wieczorem odbyło się ognisko.
    Wszyscy znaleźli sobie zajęcia i nikt do tego czasu się nie nudził. Emily z Rydel prowadziły poważną rozmowę. Victoria wraz z Rossem szykowali pianki oraz kiełbaski na ognisko. Rikera nie było w domu. Vanessa przygotowywała się na spotkanie, a Rocky i Luck szykowali drewno na ognisko, a przy okazji omawiali parę spraw.
-Całkiem ładna na cała Victoria -zwrócił się Luck do kumpla.
-Czy ja wiem...Nie przepadam za tą laską, znoszę ją tylko ze względu na moje rodzeństwo i Emily. -wyjaśnił brunet.
-Czekaj, czkekaj...tylko mi nie mów...Dobra nie obchodzi mnie to. Wyznaczony czas już minął, właściwie to prawie. Zostały ci jeszcze dwie doby. Powiem jedno. Te ognisko to świetna okazja, dziewczyna odleci, a ty będziesz mógł zrobić co należy. W sumie dziwię się, że ty tego jeszcze nie zrobiłeś. -mówił jak najęty, poprawiając swoje włosy, przejeżdżając ręką do tyłu.
-Dobra, możemy zmienić temat? Nie chcę na razie o tym mówić.
-Okej to przejdźmy do Vic. -uśmiechnął się zwycięsko.
-Stary wiesz, że jej nie lubię.
-Ty wiesz za to, że ona mnie kręci -zrobił brewki przyjaciel Lynch'a.
-Nie tylko ciebie 'eee' -przeciągnął samogłoskę.
-Co masz na myśli? -dopytywał się Luck.
-Mój brat się w niej zakochał, dziewczyna po prostu łamie mu serce! Czasem to już naprawdę mam jej dosyć. Od samego początku same z nią problemy -narzekał nastolatek.
-Uuu zadziorna, lubię takie.
-Lepiej daj sobie z nią spokój, jak mój brat cię przy niej zobaczy to ja nie chcę być w twojej skórze.-wyraził swoją opinię, na ten temat Rocky.
-To niech patrzy, bo na dzisiejszym ognisku mam zamiar ją pocałować -podzielił się swoimi planami z przyjacielem.
-Cóż, w takim razie życzę powodzenia. -dopowiedział i na tym skończyła się ich rozmowa. Następnie oboje poszli do pokoi przygotować się do ogniska.
     W tym samym czasie, gdy chłopacy zbierali drewno Delly właśnie opowiadała Emily o swoich przeżyciach.
-Wiesz ja i Luck kiedyś ze sobą chodziliśmy. Poznałam go przez mojego brata na takiej jednej imprezie. Wszystko układało się znakomicie, myślałam w tedy, że znalazłam chłopaka moich marzeń, jednak on okazał się skończonym dupkiem. Po około trzech tygodniach pokazał mi swoją prawdziwą stronę i zaczął się do mnie przystawiać. Chodziło mu tylko o jedno. W tedy myślałam, że mi się tylko tak wydaje, ale będąc z nim kolejny tydzień zrozumiałam, że nie i z nim zerwałam...-wytłumaczyła obracając w ręku swoją ulubioną maskotkę hello kitty.
-Biedna...Tak bardzo ci współczuję -powiedziała i przytuliła przyjaciółkę.
-Dobra nie mówmy już o tym. Chodź, zaczniemy się szykować.
Gdy nastolatki już schodziły po schodach dostrzegły Vanessę, w rozpuszczonych włosach, białej sukience na ramiączkach, przed kolana. Do tego kontrastu dodawały czarne szpilki oraz tego samego koloru dodatki i czerwona szminka na ustach.
-Wiesz Van nie wiem co chcesz osiągnąć po przez swój wygląd, ale to tylko ognisko -zażartowała Rydel.
-A kto powiedział, że ja na nim będę? -zapytała koleżanek, tajemniczo się uśmiechając.
-To mów nam szybko gdzie się wybierasz w takim stroju! -powiedziała Emi.
-To skomplikowane...
-Powiedz nam o co chodzi! -rzekły równocześnie Delly i Emily.
-Riker zaprosił mnie na piknik pod gwiazdami -wyjaśniła niepewnie i cicho. Obie koleżanki krzyknęły na to głośne 'AAAAAAAA!'
-Mój brat zaprosił cię na randkę, ja nie wierzę! -cieszyła się blondynka, po czym dodała -Od zawsze wiedziała, że do siebie pasujecie.
-Ale to nie jest randka, tylko przyjacielskie spotkanie.
-Wmawiaj to sobie, my i tak wiemy swoje -wytłumaczyła uradowana Emi. Dziewczyny krzyknęły jej jeszcze razem 'Udanej randki! Jutro wszystko nam opowiesz!' i wyszły na dwór, a następni usiadły w kółku przy ognisku, gdzie wszyscy już na nie czekali.
***************************************************************************
Cześć wam kochani ;* Mamy już ten 20 Rozdział ^_^ Jestem ciekawa co o nim myślicie xd I zostawiam was w niepewności do następnego rozdziału co tam się na tym ognisku wydarzy ;D Oczywiście na spotkaniu Rikera i Vanessy również ;)
Teraz chciałabym wam przedstawić nowego bohatera, który troszeczkę tutaj nam namiesza i wystąpi w kilku rozdziałach ;) Wszystko już prawie o nim wiecie, charakteru opisywać chyba nie muszę, bo dało się wyczuć i rozpoznać w tym rozdziale jaki jest Luck :) Powiem jeszcze tylko tyle, że jest on tego samego wieku co Rocky, a tutaj zdjęcie :)


Poza tym chciałabym was wszystkich zaprosić również na mojego nowego bloga, na którym są już 4 Rozdziały :) Mam nadzieję, że również go polubicie, mimo iż historia tego bloga różni się od tego i jest pisana z punktu nastolatki, która ma swój własny świat, swoje wyobrażenia i ufa lustrze, a nie swoim bliskim. Jest to dosyć skomplikowane, ale równie interesujące ponieważ przedstawia to także jej światopogląd :) Aby was zachęcić tutaj jest urywek jednego z rozdziałów napisanych przeze mnie :)
'Zawsze będę akceptować siebie.
Zawsze będę sobą.
Nigdy nie wezmę alkoholu do ust.
Nigdy nie będę brała narkotyków.
Nigdy nie spróbuję palić papierosów.
Nigdy nie będę się ciąć.
I przede wszystkim...będę kochać swoje ciało.
Nigdy nie będę się zagładzać.'
To chyba tyle tutaj jeszcze jest link do bloga :) Bo on pragnie jej, a ona pragnie być idealna
A i jeszcze jedno xd Jakby ktoś nie wiedział to historia na moim pierwszym blogu została już zakończona ;) Dlatego osoby które nie czytały jeszcze ostatecznego rozdziału, w którym wszystko się wyjaśnia to zapraszam :) What Do I Have To Do
//Kinga




czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 19 cz.2 ''Is it really love?'' - ''Czy to naprawdę miłość?''

Ciąg Dalszy...
W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza i wszyscy spoglądali na siebie ukradkiem, dopiero Rydel po 5 minutach postanowiła się odezwać.
-Powiedziałam coś nie tak...?
Wszyscy milczeli. Żadnej reakcji. Nikt nie wiedział co teraz zrobić, bo byli całkowicie zaskoczeni całą tą sytuacją i oczywiście reakcją dziewczyny.
-Pójdę po nią. -powiedziała Delly, tym razem nie było już ciszy, wręcz przeciwnie, powstała wymiana zdań...
-Nie. -mruknął Ross.
-Co? Czemu!? -zapytała zaskoczona blondynka.
-Lepiej, abym to ja po nią poszedł...-powiedział niepewnie i ruszył w kierunku drzwi.
    Dziewczyna w tym czasie siedziała nad jeziorkiem przy domu i wpatrywała się w wodę, do której po woli spływały łzy, z jej policzka. Zastanawiała się o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak bardzo bierze te wszystkie zdarzenia do serca? Dlaczego w ogóle myśli o sobie i o nim...No właśnie...O tych rękach splecionych razem...o tym udawaniu, że są parą...o tych wszystkich kłótniach. Czemu bała się powiedzieć, że go kocha? Przecież to tylko zabawa. Właśnie...zabawa. Dla niej zabawą nie jest bawienie się czyimiś uczuciami...Nie rozumiała teraz w ogóle tego zakładu. Co jej przyszło do tej durnej głowy, aby się zakładać!? Krzyczała na siebie w myślach, że jest idiotką! Nic nie jest warta! Jest głupia! Wyzywała się od najgorszych i przeklinała ten cały zakład. Z całych tych rozmyślań wyrwał ją Ross, który usiadł obok niej. Lekko się cyknęła, gdy ich ręce znowu dzieliły tylko milimetry.
-Boisz się mnie?-zażartował blondyn, patrząc na nią z uśmiechem.
-Po co tu przyszedłeś? -zapytała, patrząc dalej w dół, ponieważ nie chciała, aby zobaczył, że płakała.
-Hej, popatrz na mnie i przestań być taka markotna. -mówił miło.
Nastolatka popatrzyła na niego, a ich spojrzenia zbiegły się ze sobą.
-Dlaczego płaczesz? -spytał chłopak.
-Czemu jesteś taki miły!? -zauważyła brunetka.
-O co ci chodzi?-kontynuował w spokoju temat.
-Gdzie się podział ten dawny Ross!? Gdzie jest te wyzywanie od idiotek!? Gdzie są te ciągłe szantaże!? -krzyczała, wstając i idąc w kierunku lasu. Blondyn jednak szybko wstał, przyciągnął dziewczynę do siebie i delikatnie z czułością zaczęli się całować...
Dlaczego...Dlaczego najpierw wyzywasz mnie od idiotek, później zadręczasz mi życie, a teraz mnie w sobie rozkochujesz...? -myślała. -Czy to naprawdę miłość? Czy raczej tylko głupia gra dla zakładu...? Najpierw zrobi mi nadzieje, a później odrzuci? Czy pokocha i zostanie? Dlaczego tyle pytań sobie zadaje!? To jest Ross! Ogarnij się Victoria! Dla niego zawsze byłaś, jesteś i będziesz jakąś nic niewartą nastolatką!
Jej przemyślenia wygrały, szybko odsunęła się od chłopaka i z płaczem pobiegła w głąb lasu. Z ust Rossa można było tylko usłyszeć 'Cholera jasna!'
                W tym samym czasie w domku letniskowym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, no może poza dwoma osobami. Mianowicie Nessa razem z Rikerem zostali jeszcze w salonie.
-Co powiesz na romantyczny film?-zaproponował Riker.
-Od kiedy to ty jesteś takim romantykiem? -uśmiechnęła się, wtulając się w niego.
-Od zawsze -spojrzał na dziewczynę.
-Skoro tak, to czemu nie.
I w ten oto sposób zaczęli oglądać film. Po niedługim czasie, dwudziestodwulatek jednak postanowił wykorzystać okazję i porozmawiać z Vanessą.
-Van przepraszam cię za tą całą akcję z Rockym.
-Nic się nie stało. Puśćmy to w niepamięć. -rzekła blondynka, wracając do oglądania filmu.
-Wiesz...jak jeszcze byliśmy u Anthonego w domu, zauważyłem kartki z tekstami piosenek w twoim pokoju. Myślę, że masz talent. Nie uważasz, że powinnaś to rozwijać? -mówił blondyn.
-Nie wiem. Traktuję to chyba bardziej jako hobby niż pasję, wiesz zawód na całe życie...
-A ja mimo wszystko uważam, że powinnaś spróbować.
-Nie jestem do tego przekonana...-mówiła Van.
-Dajesz -mrugnął do niej.
-Co?-zapytała.
-Zacznij śpiewać.
-Ale, że tak teraz!?-zapytała zaskoczona.
-Tak -przytaknął Lynch.
-Nie- przeciągnęła ostatnią samogłoskę i ruszyła do pokoju, Riker jednak znów poprosił, aby dziewczyna cos zaśpiewała. Uległa. Po chwili siadając się na łóżko zaczęła śpiewać swoją ulubioną piosenkę.



***********************************************************************************
Mamy już część 2, więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na wasze opinie w komentarzach, a wam czekać na następny rozdział :D //Kinga

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 19 cz.1 ''Is it really love?'' - ''Czy to naprawdę miłość?''

Przestań za mną łazić! -krzyknęła zdenerwowana Victoria, która szła w kierunku jeziora, gdzie według jej przepuszczeń znajdował się Joe.
-Vic ja chcę tylko porozmawiać! -odkrzyknął jej Ross.
-Nie mamy o czym -dodała brunetka.
-A właśnie, że mamy -powiedział osiemnastolatek, podbiegając do dziewczyny i obracając ją twarzą do siebie.
-Może i mamy, ale ja nie widzę potrzeby, aby o tym rozmawiać.-wyraziła swoje zdanie.
-Ale ja widzę potrzebę- mówił blondyn.
-To masz problem, krótko mówiąc. Ja nie zamierzam brnąć dalej w te kłótnie, wolę ten czas spędzić z Joe'em.
-Tak! Pewnie! Najlepiej idź do tego swojego kochasia! -kontynuował temat.
-Czy mi się zdaje, czy ktoś tu jest zazdrosny?-uśmiechnęła się zwycięsko i odwróciła w drugą stronę, jednak nie na długo.
-Ahh...A mi się zdaje, że komuś tutaj odebrało rozum...-westchnął obojętnie.
-Też tak sądzę Ross. -skomentowała, po czym dodała -może idź do swojego rodzeństwa, to może jeszcze go odzyskasz, bo wydaje mi się, że w tym domku go chyba zostawiłeś.
-A wiesz co? Bardzo chętnie się tam udam, bo nie chce mi się już patrzeć na tą twoją ohydną twarz.-mówił, a w tedy nastolatka się odwróciła.
-Odszczekaj to! -zażądała.
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz...-udawał, jakby nic się nie stało.
-Specjalnie to robisz.-zmierzyła go wzrokiem.
-Może i tak, ale nie robię tego bez powodu...-przeciągał Lynch.
-Gadaj czego chcesz i daj mi w końcu spokój! -krzyknęła Vicky.
-Chcę, żebyś ze mną wróciła do domku, albo idziemy razem nad jezioro, ale na pewno nie idziemy do tego durnego rybaka. -przewrócił oczami, pod koniec.
-Po pierwsze dlaczego durnego rybaka? I czemu my idziemy, a nie ja idę? -podniosła jedną brew, patrząc na nastolatka.
-Ponieważ nie mam zamiaru cię puścić-i złapał dziewczynę za rękę.
-Co ty wyprawiasz?-zapytała lekko speszona.
-Jak mnie kochasz, to mnie puść -uśmiechnął się do niej.
-Ross...to jest dziecinne -wyraziła swoje zdanie na ten temat.
-Skoro tak uważasz, to mnie puść, a ja odejdę ze świadomością, że mnie kochasz i wygram zakład.-wyjaśnił.
-Nienawidzę cię...-skomentowała i odwróciła się w stronę domu, gdzie zmierzyli, trzymając się dalej za ręce.
      W tym samym czasie Emily razem z Rockym również wracali do domku. Gdy szli ujrzeli idących przed nimi Rossa i Vic, którzy trzymali się za dłonie, co bardzo ich zdziwiło, a wręcz zaskoczyło.
-Hej gołąbeczki -zaskoczył ich Rocky, opierając się o nich nawzajem.
-Rocky! Wystraszyłeś nas! -krzyknął Ross.
-O to mi chodziło -zażartował brunet, ale szybko dodał -A tak właściwie, to chciałem, cię przeprosić Vic-wykorzystał sytuację.
-Już jest okey -uśmiechnęła się.
-Powiedz mi Victoria...Podczas mojej jak i zarówno twojej nieobecności w domku coś się wydarzyło? -zapytała Emi.
-Nie? -odpowiedziała -A powinno? -tym razem ona zadała pytanie.
-No wiesz..-spojrzała blondynka raz na jej ręce, a raz na nią.
-O to ci chodzi?-zapytała i już chciała tłumaczyć jej o co chodzi, lecz Ross jej przerwał.
-Jeżeli chodzi o to, to jest dosyć skomplikowane, ponieważ ten rybak próbował się do niej dobierać, więc musiałem jakoś zareagować, a później udawaliśmy, że jesteśmy razem. -wyjaśnił, a brunetka patrzyła się na niego, tak jakby miała go za chwile zabić.
-A wydawał się z niego taki fajny chłopak...-rzekła Emily.
-Pozory mylą.-dodał Rocky.
-Właściwie, skoro już go tu nie ma...to czemu trzymacie się jeszcze za ręce?- spytała dziewiętnastolatka, a Victoria już coś miała mówić, jednak znowu ktoś jej przerwał.
-A tak właściwie, to my również powinniśmy się was o coś spytać. Po między wami coś jest?-szybko zmienił temat blondyn. Jeszcze trochę rozmawiali, lecz warunki pogodowe zmusiły ich do szybszego ruchu, dlatego wchodząc do domu przerwali rozmowę. Ze względu, że była już 5 nad ranem wszyscy postanowili udać się spać.
Cały następny dzień przespali, a gdy się obudzili dziewczyny postanowiły, że zrobią coś do jedzenia.
Po zjedzonym posiłku, grupka przyjaciół postanowiła, że o 21 pograją w butelkę, przed tym, mają jednak czas wolny. Była to około godzinna przerwa, co dziewczyny wykorzystały, aby zrobić jakieś przekąski.
Wieczorem od razu wszyscy zasiedli w kole i jako pierwszy butelką zakręcił Ross. Wypadło na Rikera. Jak zawsze zabawie towarzyszyło pytanie 'prawda czy wyzwanie?'. Dwudziestodwulatek wybrał prawdę, zatem odpowiedział na pytanie. Gra toczyła się dalej i wszyscy świetnie się bawili, niestety do czasu... Po upływie dwóch godzin, butelka wskazała na Vic, dziewczyna wybrała wyzwanie, jednak to co usłyszała z ust Delly, bardzo ją przeraziło...Mianowicie za zadanie miała powiedzieć przy wszystkich, że kocha Ross'a. Oczywiście to była tylko zabawa, ale dla niej równoznacznie oznaczało to, że przegra zakład, a w tedy, będzie musiała oddać się blondynowi...Spanikowała i ze szklanymi oczami, bez żadnego słowa wybiegła z domu, trzaskając drzwiami....
                                                         ~~Ciąg Dalszy Nastąpi~~

Mamy pierwszą część rozdziału, za niedługo pojawi się również druga ;)
Jednak drugą część dodam jak będzie 10 komentarzy;* Wiem, że was na to stać <3
A teraz trochę was potrzymam w niepewności co się dalej stanie ;* //Kinga

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 18 ''Quarrel'' - ''Kłótnia''

    Zza drzew wyłoniła się wysoka postać i od razu zabrała głos.
-No pięknie! Wprost super! To ja szukam jakiegoś drewna, aby rozpalić ognisko, bo dziewczyną zimno, a wy się całujecie, zamiast nas szukać!
Dwójka nastolatków w tedy szybko się od siebie odsunęła i zamilkła, patrząc na Rockego.
-Słucham. Czekam na wyjaśnienia. -rzekł dziewiętnastolatek.
Riker i Nessa patrzyli raz na siebie, a raz na bruneta. Szczerze mówiąc nie wiedzieli co powiedzieć, ponieważ nie spodziewali się tego.
     Po krótkiej wymianie zdań we trójkę poszli po pozostałe towarzyszki, a następnie udali się do tymczasowego domu.
-To co teraz będziemy robić? -zapytał Rocky kiedy od razu przekroczył próg drzwi i udał się w kierunku lodówki.
-Nie wiem, pewnie coś pooglądamy a później pójdziemy spać. -odpowiedział mu Riker.
-Przepraszam bardzo żartujesz sobie ze mnie? -zapytał z zakpieniem młodszy Lynch, wyciągając jedzenie z lodówki, a później kontynuując
-Nie przyjechałem tutaj żeby dniami oglądać tv, a w nocy spać. Może urządzimy w końcu jakąś imprezę, która się odbędzie? Tak spontanicznie! Chociażby dzisiaj! Na przykład teraz! -mówił entuzjastycznie.
-Popieram -dodał Ellington, który siedział na kanapie.
-Impreza! -krzyknęła uradowana Victoria na cały dom.
-Ja też się zgadzam, ale impreza tylko dla nas, żadnych nieproszonych gości. -wypowiedział się na ten temat Ross.
-Co? -powiedziała Vic.
-To co słyszałaś -odpowiedział młodszy blondyn.
-Miałam zamiar zaprosić Joe'go!
-Na pewno nie! -krzyknął zdecydowanie Lynch.
-Znowu zaczynasz!?
-Zawsze ja, prawda!?
-Mam już ciebie dosyć! Wychodzę!-krzyknęła i wychodząc trzasnęła drzwiami.
-Gdzie idziesz!? -powiedział równie wysokim tonem osiemnastolatek, a później kopnął nogą o mały plastikowy stolik, powodując, że się połamał.
Wzrok wszystkich znajdował się teraz na nim, a młodzieniec zdenerwowany tym wszystkim wrzasnął 'Co się tak wszyscy do cholery patrzycie!?' a następnie wyszedł z domku letniskowego i powędrował przed siebie.
      W pomieszczeniu wszyscy milczeli, dopiero po około dwóch minutach Ell mruknął 'Czyli impreza dzisiaj także się nie odbędzie...' Następnym który musiał skomentować to wydarzenie był oczywiście Rocky 'Co się z nimi dzieje!? Ja nie chcę mieć zrąbanych wakacji, tylko dla tego, że Ross leci na jakąś dziunię!' I w tedy do rozmowy przyłączyła się także Vanessa...
-Coś ty powiedział!?
-Że nie chcę mieć przez nich zrąbanych wakacji!
-Nie o to mi chodzi! Co powiedziałeś o mojej przyjaciółce!? -ciągnęła temat Van.
-Aaa...To co słyszałaś! Jest tylko jakąś pieprzoną nastolatką, która leci na wszystkich, poza tym doprowadza mojego brata do szału i łamie mu serce! Jest NIC nie wartą dziewczyną! -krzyczał dziewiętnastolatek.
Vanessie w tedy zaszkliły się oczy...Nie wiedziała, że jej przyjaciółka jest tak postrzegana przez jej przyjaciela...A Emily? Nie spodziewała się tego po brunecie. Serce jej się krajało gdy wypowiadał on swojej zdanie...
-A więc tak ją postrzegasz...Ja i Emily też pewnie wam zawadzamy...I wiesz nie musisz już nic więcej mówić, abyśmy zrozumiały, że tu nie jest nasze miejsce. Ta wycieczka nie była dobrym pomysłem. Cały ten wyjazd do Stanów nie powinien w ogóle mieć miejsca. -Powiedziała i poszła razem z Emily pakować do góry walizki.
Chłopak dopiero teraz ocknął się i zrozumiał co właśnie powiedział, kiedy zobaczył spływającą łzę po policzku Emi.
     Obie przyjaciółki były zatrzymywane przez Ratliffa i rodzeństwo Lynch. Jednak to wszystko było na nic. Słowa dziewiętnastolatka dały im do zrozumienia, że Vic jak i zapewne także one są tutaj zbędne i do niczego nie potrzebne, oraz tylko niszczą ich szczęście.
Gdy Emily już wychodziła z domku, jej przyjaciel potrząsną ją i złapał za ramiona, patrząc w jej oczy.
-Zostaw mnie! Słyszysz!? Zostaw mnie! -krzyczała, a łzy leciały jej strumykiem niemiłosiernie.
-Emily proszę cię, to nie tak jak myślisz! To nie tak miało zabrzmieć! -mówił roztrzęsiony brązowooki.
-A jak miało zabrzmieć!? Może chcesz mi powiedzieć teraz jak to Vanessa psuje szczęście twojego najlepszego przyjaciela, co? Oszczędź to sobie! Mam już tego dosyć! I wiesz co? Wcale nie jesteś lepszy od Victorii! Wręcz przeciwnie jesteś od niej gorszy mówiąc o niej w taki sposób! Nienawidzę cię za to! Rozumiesz!? Nienawidzę cię! -krzyczała i płakała, po czym wyrwała się i pobiegła razem z Nessą w głąb lasu...A słowa wypowiedziane przez blondynkę ciągle tłumiły w głowie nastolatka...Nie mógł pojąć, że ona to powiedziała...Powiedziała, że go nienawidzi...
       'Cholera!' krzyknął zamykając drzwi i biegnąc do swojego tutejszego pokoju.
-Idę z nim pogadać, tak nie może być! -powiedział zdenerwowany Riker.
-Nie...Proszę cię Riker. Zostaw go...On musi teraz pobyć sam. -powiedziała Delly.
-Rydel tak nie może być! -krzyknął najstarszy.
-Ale wiesz, że on nie chciał tego powiedzieć i..
-Nie Delly! -przerwał siostrze. -Może i nie chciał, ale to powiedział! I popatrz co przez to wszystko się narobiło! On musi ponieść za to konsekwencję! Zrozum nie wiadomo gdzie jest teraz Emily i Vanessa oraz co się z nimi dzieje, nie wiemy czy w ogóle je jeszcze kiedykolwiek zobaczymy! Zobacz! Przejrzyj w końcu na oczy i zobacz do czego doprowadził! Nie wspominając już o jego wypowiedzi...-mówił zdenerwowany i roztrzęsiony.
Zapanowała cisza. Jedna, wielka, niezręczna cisza. Słychać tylko było kroki blondyna, ponieważ ciągle chodził po salonie, nie umiejąc się opanować.
-Riker...-powiedziała powoli i cicho blondynka.
-Nie teraz Rydel.
-Ale Rik...-nie dał jej skończyć
-Nie teraz! -krzyknął jeszcze głośniej.
Dziewczyna w końcu musiała mu coś powiedzieć i podniosła głos krzycząc 'Nie ma Ellingtona!'
-Co? -zapytał się, oglądając się w tym czasie dookoła.
-Gdzie on jest? -dodał poważnie dwudziestodwulatek.
-Pewnie poszedł szukać dziewczyn...
            W tym samym czasie Nessa razem z Emily szły właśnie w stronę głównej drogi. Po około dwóch godzinach dotarły na miejsce i próbowały złapać stopa, jednak to wszystko było na marne. Dlatego też siedząc na swoich bagażach Van wyciągnęła swój telefon i łapiąc zasięg zadzwoniła na lotnisko, aby zarezerwować bilety na lot do Polski. Jednak terminem nie była zadowolona żadna z blondynek. Musiały spędzić tutaj jeszcze trochę czasu, a najgorsze było to, że dwudziestojednolatce padła bateria w telefonie i nie miała jak zadzwonić do Anthonego, aby po nie przyjechał. W przypadku Emily, było to w ogóle niemożliwe, ponieważ poprzez pośpiech zostawiła ona swój telefon w domku letniskowym...
Podczas tego całego zamieszania zza lasu wyłonił się Ellington.
-Ell? Co ty tu robisz!? -zapytała najstarsza.
-Dziewczyny proszę wróćcie ze mną, nikt nie miał na celu obrażenia kogoś. -mówił brunet.
-Nigdzie nie idę! -krzyknęła Emi, a później groźnie spojrzała na jej przyjaciółkę.
-Emm...-mruknęła blondynka.
-Vanessa! -krzyknęła dziewiętnastolatka.
-Ellington...-powiedziała błagalnie Black.
-Nie! Idziecie razem ze mną z powrotem do domku. Proszę...Spędźmy te wakacje razem całą ekipą. Bez was to nie to samo...-tłumaczył dwudziestolatek.
-Emily? -powiedziała nastolatka.
-Nie! Ja się stąd nigdzie nie ruszam! Zostaję tutaj! -krzyczała dziewczyna.
-Vanessa chodź ze mną. - powiedział Ratliff, po czym dodał -Rocky po nią przyjdzie...
I w ten oto sposób dwójka oddaliła się od blondynki, która dalej siedziała na swoim bagażu i nic nie zapowiadało się na to, aby zamierzała opuścić te miejsce.
        Gdy tylko Vanessa i Ellington weszli do tymczasowego miejsca zamieszkania, pozostała dwójka, czyli Riker i Rydel od razu do nich podbiegli, zaczęli przepraszać Van, ale także i zadawać masę pytań. Jednym z nich było 'Gdzie jest Emily?'. Kiedy podsłuchujący na jasnych schodach Rocky usłyszał, że Emily nie zjawiła się razem z nimi, tylko została gdzieś sama w lesie, w środku nocy... nie zastanawiając się długo zarzucił na siebie czarną kurtkę i szybko wybiegł z domu.
       Biegł cały czas przed siebie, przeszukiwał różne zakątki lasu, aż w końcu dotarł do jego skraju, przy głównej drodze, gdzie ujrzał ją...Zobaczył jak siedzi otulona kocem na dużym kamieniu i wpatruje się w gwiezdne niebo.
Po cichu do niej podszedł i złapał od tyłu za ramiona, lecz ta bardzo się wystraszyła i od razu podskoczyła, wstając z szarego kamienia i obracając się przodem do postaci.
-Co ty tu robisz!? Wystraszyłeś mnie! -powiedziała trochę przerażona.
-Emily posłuchaj mnie...-zaczął niepewnie brunet.
-Nie chcę cię już słuchać! Mam już tego dosyć! Nie wiem w ogóle po co tu przyszedłeś. -mówiła, pod koniec już trochę spokojniej.
-Przyszedłem cię przeprosić i poprosić, abyś wróciła razem ze mną do naszych przyjaciół. -wyjaśnił, patrząc jej w oczy. Ta tylko spojrzała na ziemię, a później na niego i zaśmiała się lekko odchodząc bardziej do drogi głównej.
Po chwili gdy chłopak do niej podszedł po raz kolejny, ujrzał spływającą łzę po jej policzku.
-Co jest w tobie takiego, że zawsze tobie ulegam...?-rzekła cicho i nieśmiało.
Rocky milczał, stojąc za dziewczyną.
-Dlaczego nigdy nie umiem ci się przeciwstawić...? Po co w ogóle się z tobą zaprzyjaźniłam...? Dlaczego przy tobie czuję się inaczej i myślę, że mogę powiedzieć tobie wszystko? Co takiego się musi stać, abym o tobie zapomniała...? -zadawała setki pytań na głos, a to były niektóre z nich.
-Mówiłeś tak brutalnie o mojej przyjaciółce, a ja mimo to...mimo to dalej uważam cię za niezwykłego i cudownego chłopaka...I chyba nic nie będzie mogło tego zmienić...-tłumaczyła nastolatka.
-Emi..
-Cii -odpowiedziała przykładając palec do swoich ust, sygnalizując, aby nic nie mówił.
''Jest już ciemno, ale wszystko jedno.
Pytam siebie, czym jest piękno
Piękne usta, jasne dłonie, czyste myśli
O Boże i mówi tak, jak ja
Myślę sobie, jesteś słaby, to patrz, to patrz''
-Emily ja nic nie rozumie - powiedział, ponieważ blondynka śpiewała po Polsku.
-Nie musisz rozumieć, słuchaj..-dopowiedziała.
''A w myślach
Chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie
przy mnie bądź, a przy mnie bądź.
A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie,
przy mnie bądź, a przy mnie bądź''
Zakończyła śpiewanie i podeszła do bruneta. Patrzeli sobie w oczy, uśmiechając się do siebie, a księżyc świecił prosto na nich. Powoli przybliżyli się do siebie, a następnie złożyli pocałunek na swych ustach, a w tym samym czasie wilki wyły, sygnalizując pełnię księżyca. Widok naprawdę przywoływał o dreszcze, w dobrym znaczeniu. W sposób jak pogodzili się ci dwoje był niesamowity...A uczucia które im towarzyszyły? Cóż chyba nie trzeba tłumaczyć, że obojga nastolatków jest w sobie zakochana po zabój...Przynajmniej wszystko na to wskazuje, że jest to miłość, ale czy, aby na pewno? Czy rzeczywiście piękne uczucie rodzi się po miedzy nimi, czy też jest to tylko i wyłącznie na potrzeby zakładu...? Czy jest możliwe, że to wszystko może zniknąć w mgnieniu oka? Czy, aby wszyscy biorą to na poważnie? Co wyniknie z tych jakże magicznych zdarzeń...?
__________________________Ciąg Dalszy Nastąpi____________________________
A więc mamy 18 rozdział. Mam nadzieję, że was zaciekawiłam jeżeli chodzi o każdy wątek. Lecz nie opisałam osobno wątku Ross'a z Victorią, aby zostawić was w zaciekawieniu co wydarzy się w ich historii. Bowiem każde zdarzenie i każde słowo ma znaczenie pod każdym względem, czego przykładem jest ''miłość'' Emily do Rockego.
Cóż czekam teraz na wasze opinie, za wszelkie błędy przepraszam i to chyba tyle :)
//Kinga