czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 17 ''Fisherman and peekaboo'' - ''Rybak i zabawa w chowanego''

- Dzieńdoberek -powiedziała entuzjastycznie nieznajoma postać.
-Dzień dobry? -opowiedział niepewnie Riker.
- Mr. Gank, Skok Smith Jack Andy Joe, ale znajomi na mnie mówią 'ej ty!'
-Nie masz znajomych prawda? -zapytał lekko uśmiechając się blondyn, tak, aby nie urazić człowieka.
-Nie -pokiwał sprzecznie głową.
-W każdym bądź razie, miło mi poznać. -przywitał się chłopak z nieznajomym i zmierzył go od góry do dołu. Osoba ta miała rozczochrane, brąz włosy, zielone oczy oraz była dobrze zbudowana.
-W takim razie Joe -dopowiedział chłopak.
-Riker -dodał blondyn, kontynuując rozmowę. Nagle na dworze zebrały się ciemne chmury i zapowiadało się na to, że zaraz ma zacząć padać deszcz, co gorsza było też prawdopodobieństwo, że może zacząć grzmieć.
-Wiesz co...Wejdź proszę do środka, pogoda nam chyba nie dopisuje, a trochę dziwnie tak rozmawiać w progu. -powiedział, po czym wpuścił chłopaka do środka.
Zaproponował mu odświeżenie w łazience, z czego chłopak chętnie skorzystał, dał nowe i czyste ubrania, a Nessa zrobiła mu ciepłą herbatę.
Siedzieli teraz już wszyscy razem w salonie, rozmawiali i jedli przygotowane jedzenie. Poznali również cząstkę historii życia Joe'go. Zadawali mu masę pytań. Jak się okazało nastolatek pochodził z bogatej rodziny, jednakże miał dosyć ciągłego wywyższania się ojca i pewnego dnia wyszedł z domu, poszukując przygód i działając na własną rękę, aż w końcu znalazł się tutaj, a jego codziennym zajęciem stało się łowienie ryb. Trochę nieprawdopodobne jest, że zwykły osiemnastolatek, co zdążyli się dowiedzieć, woli siedzieć cały czas nad stawem, niż wylegiwać się w  Villi swojego ojca, a jednak tak było. Chłopak był bardzo ładny, ale i też mądry.
Nikt nie przypuszczał, że wieczór tak się odbędzie, ponieważ planowali go nieco inaczej. Mimo to, było równie ciekawie. Gdy zaczął padać deszcz, zerwał się silny wiatr, a czarne chmury przykryły jasne niebo przyjaciele postanowili, że to wspaniały czas na opowiadanie strasznych historii! Tak też Ellington poszedł po latarkę, zgasił światło, a następnie wszyscy usiedli w kole, na podłodze. Nie tracąc  czasu Ratliff zaczął opowiadać...
-Wszystko zaczęło się dokładnie tutaj...W tym samym domu i o tej samej porze co teraz...-w tym momencie błysk rozświetlił całe pomieszczenie i można było usłyszeć głośny huk grzmotu, który łamie gałęzie na dworze. Ell zmierzył każdego wzrokiem i zaczął mówić dalej...
-Zatrzymało się w tym domku 15 dziewczyn, które planowały zrobić sobie wieczór panieński. Wśród nich była także przyszła panna młoda. Osoby te wspaniale się bawiły do dźwięku muzyki, aż nagle usłyszały głosy, z początku nic sobie z tego nie robiły jednak szybko tego pożałowały. Do dziewczyny o blond włosach, która za niedługo miała wziąć ślub, zaczęły wydzwaniać tajemnicze telefony... A to był dopiero początek tej zaistniałej 'przygody'. Połowie z nich zaczęło się to wszystko nie podobać i opuściły przyjęcie, lecz reszta została. Teraz było ich 8 gdy zaczynały się rozdzielać i chodzić same do różnych pomieszczeń w domu, ciągle się coś działo...to kominek się sam zapalił, to pojawiały się groźne napisy na ścianach, woda leciała z kranu, ale najgorsze było jeszcze przed nimi. Ktoś zapukał do drzwi, wszystkie razem poszły je otworzyć, w drzwiach stał przyszły mąż blondynki, trzymał w ręce zakrwawiony nóż, wszystkie zaczęły krzyczeć i stały jak sparaliżowane. Mężczyzna podszedł do swojej narzeczonej i zabił ją przy świadkach, wbijając jej nuż w brzuch, a najpierw zadając parę ciosów w twarz. Później wyciągnął pistolet, z rękawa kurtki, przyłożył go sobie do głowy i powiedział ' nie mogłem żyć w świadomości, że mnie zdradziłaś, więc zabiłem ciebie, a teraz zabiję siebie' i postrzelił siebie. Osoby które tam były nadal odbywają wizyty u psychologa, historia zdarzyła się naprawdę i budzi lęk w każdym. Ponadto okazało się, że kobieta, wcale go nie zdradziła, tylko to on, zdradził ją...- na koniec opowieści nastolatka, kilka razy jeszcze zagrzmiało i zrobiło się jeszcze zimniej niż było. Teraz przyszła kolej na Rockego i to on zaczął opowiadać o danym wydarzeniu.
- A więc zdarzyło się to dawno temu w progach domu bogatej rodziny. Wszystko rozpoczęło się od zwykłego nieznajomego gościa. Jak twierdził, był on rybakiem, lecz jego zamożność wcale na to nie wskazywała. Stał się on częstym gościem w tym domu. Jadł z nimi śniadania, obiady, podwieczorki, a także kolacje. Po między tymi posiłkami, miał stałe zajęcie - łowienie ryb nad stawem.
Był dosyć młodym człowiekiem, a rodzina u której często przebywał miała dwie śliczne córki. Jedna z nich się w nim zakochała, druga zaś znienawidziła. Chłopak chciał zdobyć serce pięknej czarnowłosej, która go nienawidziła. Starał się jak nigdy. Natomiast jej młodsza siostra, która była w nim zakochana, miała już tego wszystkiego dosyć i nie mogła pogodzić się z tym, że chłopak nie podziela jej uczuć. Gdy wszystko zaczęło się układać rybakowi z śliczną dziewczyną, jej młodsza siostra postanowiła zastraszyć ukochanego i dowieść tego, aby pożałował, że wybrał jej starszą siostrę, zamiast jej. Zaczęła wyśmiewać go na ulicy, podsyłać listy z pogróżkami, na końcu chciała go zabić, jednak uznała, że to będzie za mała kara dla niego. Zaplanowała więc wieczorek, na który zaprosiła obydwoje osoby, w celu jak im powiedziała przeprosin i zjednoczenia. Kiedy zjawili się w wyznaczonym miejscu, blondynka poprosiła swoją siostrę na moment do pokoju, czekali tam już ludzie, którzy przywiązali czarnowłosą sznurami do krzesła. Młodsza poszła po rybaka i zaprowadziła do pokoju, a następnie na jego oczach, zabiła jego miłość. Chłopak przeszedł traumę  zostawił następnego dnia list nad stawem o treści 'rybacy strzeżcie się pani w swej uroczystej białej Mai, klątwa przeklęta przez was przejęta, teraz blondyn i brunetka będą chcieli życie swe ułożyć, a to jeden z was im zagrozi'. Przez lata wszyscy nic sobie z tego nie robili, jednak duch czarnowłosej ukazuje się zawsze, gdy jest pełnia księżyca. Jak twierdzą niektórzy, jeden z rybaków jest wśród nas i nigdzie nie pojawia się przypadkiem...-zakończył swą historię, a kiedy chciał wstać i pójść zaświecić światło okazało się, że lampka się spaliła.
Potem przyjaciele udali się do swoich pokoi, a Joe opuścił domek kiedy przestało padać i powędrował gdzieś, nie mówiąc gdzież to się udaje.
     Przez całą noc Rossowi coś nie dawało spać. W końcu mając tego już dosyć obudził swoją towarzyszkę.
-Victoria..
-Co chcesz? -powiedziała zaspanym głosem, nie otwierając oczu.
-Nie wydaje ci się to dziwne? -zapytał.
-Ale co? -spytała, ocierając powoli ręką swe oczy.
-Ta cała historia Rockego i ten Joe.
-Nie, przesadzasz. Joe wydawał się być naprawdę miłym i sympatycznym chłopakiem -skomentowała osiemnastolatka.
-Właśnie wydawał. Widziałaś jak on na ciebie patrzał!? -kontynuował temat.
-A co zazdrosny? - zaśmiała się brunetka.
-Nie o to mi chodzi. Widziałem jak cały czas się do niego tuliłaś udając przerażoną - nie dała mu dokończyć i przerwała
-Mam rozumieć, że jest to jedna z kłótni, z zakładu? Tak jak te wszystkie pary, które kłócą się o byle co.
-Vicky! -krzyknął Ross.
-No co!? -powiedział już podirytowana dziewczyna, ponieważ miała już tego dosyć. Odwróciła się bokiem do blondyna i zasnęła. Natomiast on dalej rozmyślał o rybaku i o tym jak zakończyła się historia, opowiedziana przez jego starszego brata. Na miejscu rybaka w wiadomości postawił Joe'go, a na miejsce blondyna i brunetki, siebie i Victorię. Nie uważał, że jest to przypadek...
          Następnego dnia nastolatkowie obudzili się około 12.00 zrobili sobie śniadanie, a następnie wyszli na dwór. W ich planach między innymi była zabawa w chowanego. Mogłoby się wydawać, że jest to nieco dziecinna zabawa jak na ich wiek, lecz oni ją w pewien sposób udoskonalili. Postanowili bawić się w całym lesie i poza jego granicami. Każdy miał siedzieć w kryjówce, dopóki go nie znajdą. Nawet jeśli jakby to miało trwać dwa dni. Dlatego też, będą zabierać ze sobą jedzenie. Nie mogą jednak dawać żadnych wskazówek, ponieważ nie bawią się oni w podchody i nie mają zamiaru rysować strzałek. Podzielili się więc na trzy grupy. Jedna która będzie się chować, czyli Ross, Vic oraz Ell. Następna, która będzie czynić to samo, a w skład niej wchodzić będą; Rydel, Emily i Rocky. Ostatnia grupa, będzie szukała tych osób, a będzie to Vanessa i Riker. Do godziny 15.30 mają czas, aby się przygotować i zastanowić, gdzie będą się chować, czy też gdzie najpierw rozpoczną poszukiwania swoich znajomych, ponieważ to o tej godzinie rozpocznie się zabawa.
         Od razu kiedy zegarek wskazywał 15.30 wszyscy zebrali się przed domem letniskowym. Vanessa i Riker udali się do domu na 30 minut, a reszta szybko zniknęła z oczu i zaczęła się chować. Mieli 30 minut, był to czas, w którym musieli znaleźć sobie kryjówkę. Jak tylko wybiła godzina 16.00 Nessa i jej towarzysz poszli w głąb lasu. Ich przeciwnicy naprawdę dobrze się ukryli, ponieważ po dwóch godzinach szukania nigdzie nie było ich widać. Cóż las był ogromny, więc to prawdziwe wyzwanie znaleźć w nim grupkę osób, która ma się schować,tych osób przecież nie można zauważyć gołym okiem, więc wymaga to dużo czasu. Mało tego warunki pogodowe im za bardzo nie sprzyjają. Jest gorąco, słońce bardzo mocno świeci, co odbiera dużo sił, ponieważ zmęczenie bierze górę i trzeba co około 20 minut robić przerwę, niestety, ale przy takim upale nie da się wyrobić.
         Późnym wieczorem Van i Riker znaleźli Victorię, Rossa oraz Ellingtona. Powygłupiali się trochę gdy ich znaleźli, odprowadzili do domu, a sami poszli szukać pozostałej grupy.
       W tym samym czasie Emily, Rydel i Rocky siedzieli przy jeziorze, po drugiej stronie lasu. Teren ten był otoczony drzewami, ale bardzo rzadko, było nawet widać drogę asfaltową, która znajdowała się niedaleko. Cała trójka jadła ciastka i piła napój, śmiejąc się i żartując.
- Długo ich już nie ma, ciekawe kiedy nas znajdą -zabrała głos Delly.
-Wydaję mi się, że to trochę potrwa -skomentował brat blondynki, uśmiechając się do obu dziewczyn.
-Skoro już tu jesteśmy i musimy tu siedzieć...to co będziemy robić? -zapytała Emi.
-Kochana...-odezwała się Rydel, a brunetka zrobiła minę w stylu znaku zapytania, nie wiedząc o co teraz chodzi przyjaciółce.
-Wzięłam wystarczająco dużo nowych pisemek o modzie, abyśmy się nie nudziły -dokończyła, pokazując przy tym swoje białe zęby i unosząc kąciki ust do góry. Następie wyciągnęła gazety z plecaka i podzieliła między je.
-Dobra wy macie zajęcie, ale co ja mam robić? -zapytał Rocky. Jak dziewczyny teraz pomyślały ' jak dziecko, któremu wszystko trzeba mówić i planować'.
-Nie wiem bracie, ale znajdź sobie jakieś zajęcie i nam nie przeszkadzaj -odpowiedziała mu dwudziestolatka.
Na co brunet usiadł na pniu drzewa i zaczął klaskać i wystukiwać rytm nogą. Nastolatką to trochę przeszkadzało w czytaniu dlatego obydwie równo krzyknęły 'Rocky!'
Później wszyscy naszykowali sobie miejsce do spania. Rozłożyli na trawie swoje śpiwory i materace, wpatrywali się w gwiazdy, jeszcze trochę rozmawiali, a na koniec usnęli.
               Kolejnego dnia Vanessa i Riker ruszyli z samego rana na poszukiwania, ponieważ tamtej nocy nie znaleźli swoich przyjaciół. Natomiast Ross i Ell grali na konsoli, a Vic się temu wszystkiemu uważnie przyglądała.
Dwudziestojednolatka była już zmęczona całym tym szukaniem swoich znajomych, jednak plusem tego wszystkiego było to, że jest trochę chłodniej niż poprzedniego dnia. Tak też ona i Riker spacerowali po lesie, szukając 'zgub'.
-Oni naprawdę dobrze się ukryli -rozpoczęła rozmowę Van.
-Byliśmy już chyba wszędzie, a po nich, ani śladu nie widać! -skomentował najstarszy.
-Jest jeszcze parę miejsc gdzie nie byliśmy...
-Jakich?
-Obrzeża lasu...-dopowiedziała blondynka.
-To kawał drogi...-westchnął chłopak.
-Może to i dobrze -uśmiechnęła się Black.
-Nie rozumiem..-powiedział niepewnie.
-Możemy dużo czasu spędzić razem -wytłumaczyła Vanessa i przysunęła się do chłopaka, a ten objął ją ramieniem.
-Teraz widzę plusy tej wyprawy -ciągnął temat Lynch, a potem szli dalej i rozmawiali, aż w końcu zatrzymali się przy wysokim kamieniu, obok ściętych drzew i zbliżając się do siebie, już mieli się pocałować kiedy usłyszeli krzyk....

*************************************Ciąg Dalszy Nastąpi****************************
Mamy 17 Rozdział, przepraszam, że dopiero teraz go dodaję, ale wcześniej nie miałam czasu. Piszcie w komentarzach co myślicie, wasze opinie są bardzo ważne dla mnie. Pamiętajcie też o tym, że każdy komentarz motywuje ;) //Kinga





piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 16 ''The fight night in the bus and prepare for the event'' - ''Kłótnia, noc w autobusie i przygotowania do imprezy''

         Następnego dnia, wczesnym rankiem obudziła się Vanessa. Chwilę później także Ellington i oboje poszli zrobić śniadanie. Po posiłku, brunet zabrał przyjaciółkę na lody. Jedli i chodzili po mieście, zatrzymując się przy ciekawych rzeźbach i robiąc sobie zdjęcia. Następnie poszli do kina, na horror. Zabawę miało zakończyć zwiedzanie zabytków. Około godziny 15.00 Van podziękowała Ell'owi za wspaniały dzień w formie pocałunku w policzek i przytulenia się. Później oboje poszli do domu, w którym tymczasowo mieszkała Nessa, by mogła się ona spakować, bo jak wiadomo już dzisiaj wieczorem cała paczka wyjeżdża na wycieczkę.
        Podczas wejścia do domu miało miejsce nietypowe spotkanie. Blondynka razem z Ratliffem w salonie dostrzegli całą gromadę przyjaciół, obok których znajdowały się walizki. Dwudziestojednolatka tylko spojrzała na Rikera i szybko wbiegła po schodach, udając się do swojego pokoju.
-Co jej się stało?-zapytał zaskoczony Lynch.
-Wiesz, ty powinieneś wiedzieć chyba o tym najlepiej. -powiedział uszczypliwie dwudziestolatek.
-O co ci chodzi!? -mówił zaskoczony blondyn.
-O to, że ta dziewczyna płakała przez ciebie wczoraj całą noc! A gdy już wszystko okej, to oczywiście znowu musiałeś się pojawić! -krzyczał.
-Co!?
-Okłamałeś ją! Widziała jak się przytulasz z Emily, tymczasem pisząc Van, że jesteś z kolegami na stadionie! Oszukałeś ją! -wyjaśnił z podniesionym tonem. A na wypowiedziane imię brunetki, wszyscy popatrzyli w jej stronę.
-Słucham! Czekam na wyjaśnienia! Masz coś jeszcze do powiedzenia!? Nie? To teraz ją zostaw w spokoju! -krzyknął Ell i już chciał iść na górę do nastolatki.
-Stój! Ja do niej pójdę!-powiedział stanowczo Riker.
-A niby po co? -zakpił młodszy.
-Wyjaśnić jej wszystko!
-Co ty chcesz wyjaśniać!? Wszystko było widać, jak czarno na białym.
-Ty nic nie rozumiesz! -kłócił się dalej.
-A co tu jest do rozumienia!?
-Po prostu zostań tu i się nie wtrącaj w moje i Vanessy sprawy! -zażądał i czym prędzej udał się do swojej sympatii.
        Zapukał cicho do drzwi i powoli naciskając na klamkę, lekko je uchylił, po czym wszedł do środka.
-Hej, możemy porozmawiać? -zapytał łagodnie, aby nie urazić Nessy.
-Nie mamy już o czym rozmawiać.
-Van daj sobie coś powiedzieć...
-Nie musisz nic mówić. Mogłeś po prostu powiedzieć, że wolisz moją przyjaciółkę, a nie robić mi zbędne nadzieje i mnie okłamywać.
-Vanessa!-krzyknął w końcu.
-Co!? -odkrzyknęła dziewczyna.
-Nie chciałem cię okłamywać!
-Ale to zrobiłeś!
-Daj mi skończyć-krzyknął dwudziestodwulatek.
Na dole w tym czasie można było słyszeć jakieś urywki kłótni dwojga ludzi, lecz wszyscy wiedzieli, że muszą sobie to wyjaśnić. Niektórzy zaczynali już wątpić, że coś wyjdzie z wyjazdu, ze względu na ich kłótnię.
-Proszę bardzo! Kończ! -krzyknęła łaskawie blondynka.
-Okłamałem cię tylko dlatego, że chciałem ci zrobić niespodziankę, a Emily miała mi w tym pomóc! Chciałem zaprosić cię na randkę, a Emi mi w tym pomagała, ponieważ jest twoją przyjaciółką i wie o tobie niemal wszystko! A to, że ją przytuliłem było w podzięce za pomoc, bo nie chciała w zamian niczego! Proszę, teraz już wiesz wszystko! A z niespodzianki, nic nie wyszło...-wytłumaczył nastolatce, a nerwy i napięcie powoli puszczały. W końcu zapadła grobowa cisza...
-Czyli, że ty to zrobiłeś, bo chciałeś zaprosić mnie na randkę...?-zapytała niepewnie Nessa.
-Tak.
-Tak mi głupio...Przepraszam, ja nie wiedziałam...
-Nic nie mów. Rozumiem...-szepnął i zbliżył się do dziewczyny, składając na jej ustach pocałunek.
       Po krótkiej chwili, zeszli na dół, obejmując się. Wszyscy byli teraz uśmiechnięcie, że dwójka już sobie wszystko wyjaśniła, oprócz Ella...
-To co? Myślę, że możemy ruszać. -powiedział uśmiechając się Riker.
-A gdzie my tak właściwie jedziemy? -zapytał Ross, ponieważ jak zwykle zapomniał.
-Nad jezioro, będziemy mieszkać w domku letniskowym. Długo się tam jedzie, więc dobrze by było już wyjechać, gdyż jest już 16.00 A na 22.30 chciałbym tam dojechać. -wypowiedział się najstarszy.
-A więc ruszajmy! Komu w drogę, temu czas! -mówiła pogodnie Rydel.
       Gromada przyjaciół jechała mini autobusem. Riker był za kierownicom, a obok niego siedziała oczywiście Vanessa, tuż za nimi na trzech osobowych siedzeniach siedział Ross, razem z Rydel i Victorią. Natomiast Rokcy, Emily i Ell siedzieli na samym końcu.
Każdy znalazł sobie jakieś zajęcie na przykład Emily pokazywała Ratliffowi polskie piosenki. Jedna bardzo mu się spodobała, dlatego też poprosił przyjaciółkę o przetłumaczenie tekstu, tak aby zrozumiał znaczenie piosenki. Na koniec poprosił jeszcze dziewczynę, aby podała mu tytuł i wykonawcę tej wspaniałej melodii. Szybko ściągnął on ją sobie na telefon, założył słuchawki na uszy i uważnie się wsłuchiwał w nutę. Miał wrażenie, że ta piosenka była pisana dosłownie pod jego życie...słowa, które były zawarte w refrenie piosenki, ciągle mu chodziło po głowie...
''Przyjaciel nic więcej, nic więcej, więcej nic
Przyjaciel blisko tak, blisko, daleko zbyt
By znaczyć dla ciebie tyle co dla mnie ty
Co takiego widziałaś w nim
Ja dałbym wszystko by z tobą być''
Od razu porównał to do siebie i Vanessy. Zastanawiał się, co ona takiego w nim widzi...A piosenka Adama Skoczyka byłam mu coraz bardziej bliska, jeżeli tak to można powiedzieć.
Reszta podróży minęła dosyć spokojnie, pomijając jeden fakt...
Gdy tak jechali, nagle zaczął padać ulewny deszcz. Zaczęło grzmieć i błyskać się. Na ich nieszczęście zamknęli przejazd, który otworzą dopiero jutro. W pobliżu nie było żadnego hotelu, aby się zatrzymać, a to oznaczało jedno, że tą noc będą musieli spędzić w autobusie...
Po wrzaskach, ciszy, głośnej wymianie zmian, a później kolejnego zamilknięcia, znowu zaczęły się wrzaski. W końcu ktoś musiał wziąć stery w swoje ręce, a był to nikt inny jak Riker.
-Cisza! -krzyknął i nagle zapanowała ogromna cisza, wszyscy milczeli, a on postanowił kontynuować - Jesteśmy zaskoczeni wszyscy, ale nie zdołaliśmy przewidzieć, że coś takiego będzie miało miejsce. Jest zimno, to prawda, ale musimy do rana przetrwać. Rankiem, tak szybko jak to będzie możliwe wyruszamy. A teraz wyciągnijcie sobie jakieś ciepłe ubrania z walizek, przytulcie się do siebie, bo będzie wam w tedy cieplej i miłych snów życzę.
Wszyscy zrobili tak jak pokierował blondyn. Wszyscy starali się być jak najbliżej siebie, aby było cieplej, aż w końcu zasnęli. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało, był ktoś kto jeszcze nie spał, pomimo iż była już 2 w nocy i wcale tą osobą nie był Ell, chodź to na niego mogłoby wszystko wskazywać. Tajemniczą osobą okazała się być Emily, która była wtulona w Rockego. Dziewczyna cały czas patrzała w szybę i spływającej po niej krople wody...poczuła się w tedy tak inaczej? Nie umiała tego określić. Wszystkie wspomnienia wróciły, a z jej oczu spłynęła łza, która tak jak kropla spływająca po szybie spłynęła na rękę dziewiętnastolatka, co spowodowało, że mimowolnie otworzył on oczy.
-Emily co się stało?-zapytał cicho, by nie obudzić innych.
-Wspomnienia...-odparła równie cicho.
-Chodzi o niego, tak?- zadał niepewnie pytanie.
-Nie.
-To o co?-dopytywał się zaskoczony.
- O piękno moich słów, zakłopotania w dorastaniu, a na koniec zatopionych łzach w pożegnaniu...-odpowiedziała tajemniczo.
-Nie rozumiem...-powiedział niepewnie nastolatek.
-Bo tego nie da się zrozumieć, to trzeba przeżyć na własnej skórze...-westchnęła.
Brunet już nic nie mówił, po prostu jeszcze bardziej wziął dziewczynę w swoje ramiona i przytulił do siebie. Czuł jej smutek, tak jakby na sobie. Widząc, że ona jest smutna, momentalnie jego kąciki ust również opadały...To było takie tajemnicze, a zarazem piękne.
               Kolejnego dnia paczka przyjaciół ruszyła w drogę z samego rana i o godzinie 10.40 byli już na miejscu. Powoli wysiedli z pojazdu, wyciągnęli swoje walizki i weszli do domku, a potem porozdzielali się, kto w jakim pokoju będzie spać. Na wejściu był korytarz, połączony z jadalnią, salonem i kuchnią. Gdy szło się dalej po prawej były drzwi do łazienki, a obok nich następne drzwi, tym razem do pokoju, w którym jak ustalili będą spać Vanessa i Riker. Naprzeciwko tych drzwi, po lewej znajdowały się schody, które prowadziły na górę. Pierwszy pokój zajęła Emily z Rydel, ze względu iż dwudziestolatka nie chciała być razem w pokoju z Ellem, z jednego powodu...Czuła się ostatnio przy nim skrępowana, wiedziała, że cały czas myśli on teraz o Nessie...Natomiast jak się domyślać kolejne pomieszczenie zajęli dwaj bruneci, a ostatni pokój należał do Victorii i Rossa.
-Co!? -krzyknęła osiemnastolatka od razu na wejściu do pokoju.
- O co chodzi? -zapytał, wchodząc zaraz za nią Ross.
-O to, że mamy jedno łóżko! A wszędzie są po dwa! -rzekła zdenerwowana.
-I o to całe te krzyki?-spytał podirytowany.
-Tak! Ja nie mam zamiaru spać z tobą na jednym łóżku! -krzyknęła Vic.
-Nie masz wyboru! Ja na podłodze spać nie będę! -oznajmił blondyn.
-Jak nie ty, to ja! -zdecydowała dziewczyna.
-Nie. Co jak co, ale na to nie pozwolę. Poza tym przypomnij sobie nasz zakład, którego to ty wymyślałaś zasady...
-W których nie było nic o spaniu razem! -krzyknęła zdenerwowana.
-To jak ty to sobie wyobrażasz!?
-Normalnie...-powiedziała, lecz już znacznie ciszej.
-Czyli jak? Bo żadne z nas nie będzie spało na podłodze. -zdecydował.
-W najgorszym wypadku po prostu zamienimy się pokojami. -odpowiedziała obojętnie.
-Naprawdę Victoria? -popatrzył jej w oczy.
-Tak naprawdę! Dobra już koniec! Będziemy spać razem, zadowolony!?
-Owszem. -mruknął ze sztucznym uśmiechem osiemnastolatek.
        Po danej wymianie zdań wszyscy spotkali się na dole, w salonie. Razem uzgodnili, że zrobią sobie dzisiaj grila. Tak więc podzielili się obowiązkami. Riker, Ellington i Ross mieli nazbierać drewna, aby zrobić ognisko, pojechać do najbliższego miasta i zakupić tam węgiel oraz listę zakupów, którą przygotowały nastolatki. Rydel, Vic i Van miały posprzątać w domu i zrobić coś do jedzenia na wieczór. Natomiast Emily i Rocky mieli naszykować miejsce na dworze, wyciągnąć plastikowe krzesła i stół, oraz to wszystko wyczyścić.
-AAA! -powiedziała głośno Emily, gdy podczas wykonywanej pracy Rocky wylał na nią wiadro wody, która była potrzebna do umycia przedmiotów.
-Widzisz! Teraz w końcu oczy ci się otworzyły! Myślałem, że zaraz tu zaśniesz...-rozpoczął rozmowę.
-Jesteś idiotą! Ta woda jest lodowata, a mi jest teraz strasznie zimno. -wytłumaczyła nie tracąc uśmiechu z ust.
-Oj już, już zaraz ci będzie ciepło. -powiedział przytulając do siebie dziewczynę.
-Jestem cała mokra!-narzekała, lecz z humorem.
-Zaraz będziesz jeszcze bardziej! -uśmiechnął się szatańsko brunet.
-Rocky co ty wyprawiasz!? -zapytała lekko przerażona, gdy przyjaciel wziął ją na ręce.
-Rocky puść mnie! -krzyczała nastolatka, na co ten odpowiedział 'okej' kiedy był przy jeziorze, co spowodowało, że Emily pływała już w danym obszarze.
-Świetnie! -zakpiła i udawała obrażoną.
-Już się tak nie obrażaj! - mówił miło dziewiętnastolatek.
-Wyciąg mnie z tond! -zażądała dziewczyna.
-A co za to dostane? -ciągnął temat Rocky.
-Dostaniesz ode mnie belkom w głowę, jak zaraz mnie z tond nie wyciągniesz!
I tak się właśnie zakończył ten dialog, a chłopak pomógł wydostać się Emi z jeziora. Później zabrali się do czyszczenia białych, plastikowych krzeseł, które były całe zakurzone, a niektóre z nich w pajęczynach. W czasie wykonywania czynności, cały czas panowała miła atmosfera, a nastolatkowie solidnie wykonywali swoją pracę, wsłuchując się również w muzykę, której dźwięk wydobywał się z radia, wystawionego na parapecie domku letniskowego.
        W tym samym czasie Riker, Ell i Ross szukali różnorodnych produktów na pułkach sklepowych marketów. Oczywiście oni, jak to oni poza wyznaczonymi rzeczami kupili także masę zbędnych im rzeczy. Ponad to postanowili pojechać jeszcze do drugiej miejscowości i tam zakupić kilka leżaków oraz krzeseł, które z pewnością się przydadzą.
       Natomiast Vicky, Nessa i Delly z produktów które miały już wcześniej, szykowały warzywną sałatkę w kuchni. Pomieszczenie ogólnie było dosyć duże, dlatego nastolatki spokojnie się tam poruszały i żadna nie przeszkadzała sobie w wykonywaniu prac. Każda znalazła dla siebie jakiś mały kącik w kuchni, który był do jej dyspozycji.
        Około godziny 19 każdy już był w swoich pokojach i szykował się na małą imprezę. Sukienki, buty, szminki, ale także i męskie skarpetki walały się po korytarzach. Gdy szykowanie już dobiegło końca i wszystko było już zapięte na ostatni guzik, wszyscy zebrali się w salonie. Kiedy mieli już zaczynać zabawę i wynosić przygotowane jedzenie na dwór, na stół, nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Wszystkich to bardzo zdziwiło, ponieważ nikogo nie zapraszali i nie oczekiwali żadnych gości. Tak też Riker, jako iż był najstarszy powoli przekręcił kluczyk w zamku i uchylił brązowe drzwi. To co tam zobaczyli, a może kogo, bardzo ich zaskoczyło i zdziwiło...


Ciąg Dalszy Nastąpi...
*************************************************************************************
Tak więc dodaje ten 16 Rozdział, przepraszam, że dopiero teraz, ale po prostu nauczyciele zaskoczyli mnie sprawdzianami i kartkówkami,  czego się nie spodziewałam i myślałam, że będę miała czas, aby szybciej napisać ten rozdział. Ponadto we wtorek się okazało jeszcze, że w czwartek po południu zespół taneczny do którego należę ma wystąpić w przedszkolu, co wiązało się z próbami po lekcjach. Dlatego też rozdział dodaje dopiero teraz. Mam nadzieję, że wam się podoba i chodź trochę was zaciekawił. Może domyślacie się, lub macie pewne przypuszczenia kto mógł ukazać się w drzwiach? :D Cóż ciąg dalszy nastąpi.
Zapraszam do komentowania, czyli wyrażania swojej opinii poprzez komentarz, który bardzo mobilizuje do dalszego działania ;)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
//Kinga

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 15 ''Bet, interview, broken heart'' - ''Zakład, wywiad, złamane serce''

         Cała paczka około godziny 18.00 wróciła do swoich domów. Wszyscy byli szczęśliwi, ale też zmęczeni dniem. Dziewczyny szybko wzięły prysznic i poszły spać, podobnie było i w domu Lynch'ów. Natomiast Ratliff, chyba jako jedyny jeszcze nie spał, tylko myślał...No właśnie, ale nad czym on może myśleć? Odpowiedź jest tylko jedna. O Vaniessie. Tylko dlaczego o niej? Dlaczego? Po swoich przemyśleniach, zrozumiał, że dziewczyna mu się chyba podoba...Ale nie był tego pewien, ale przecież jak wytłumaczyć to, że gdy Nessa i Riker się pocałowali, on się w tedy zdenerwował, a za razem zasmucił...To wszystko go przerastało i jeszcze bardziej komplikowało jego życie.
         Następnego dnia nastolatki wstały około godziny 10. Szybko zjadły śniadanie, a potem poszły się ogarnąć.
Ze względu, że na dworze było przyjemnie Van ubrała białą sukienkę, w zielone groszki, przed kolana, a na to biały sweterek. Do tego baleriny, koloru białego i lekki makijaż. Włosy natomiast rozpuściła i pofalowała.
Emily postanowiła ubrać trzy-czwarte dżinsowe spodenki, żółtą bokserkę, tego samego koloru adidasy i kilka bransoletek na rękę. Jej fryzura nie była wymyślna, ponieważ włosy były związane w zwyczajnego kucyka.
Victoria założyła na siebie czarne leginsy do kostek, różową tunikę na szelkach. Dodatkiem do tego było dużo biżuterii i oczywiście mocny makijaż, bo jakby inaczej. Jeżeli chodzi o buty, to dziewczyna ubrała różowe 8 centymetrowe szpilki z platformą.
       Gdy wszystkie były już gotowe, do Emi zadzwonił telefon. Okazało się, że był to Anthony, chciał się z nimi wszystkimi jak najszybciej spotkać. Nastolatki wiedziały, że to nie oznacza nic dobrego...Szybko dały znak swoim przyjaciołom, o wiadomości, którą przekazał im wujek Vic. Nie tracąc czasu wszyscy udali się do jego miejsca pracy.
-Jesteśmy -krzyknęła Vicky od razu na wejściu.
-Świetnie, a więc siadajcie. -powiedział mężczyzna i wskazał na kanapę, obok małego stolika.
-A więc, po co tu nas wszystkich zwołałeś? -spytała brunetka.
-Mam do wyjaśnienia z wami parę spraw....Po pierwsze dzisiaj jest już czwartek i wy miałyście być w szkole. Jutro wasz ostatni dzień nauki tutaj, potem macie przerwę. Natomiast jeżeli chodzi o was -wskazał na pozostałą grupę osób - Wy ostatnio zaniedbaliście swoją karierę. Jutro macie wywiad w radiu i będziecie musieli zaśpiewać i oczywiście zagrać także, dwie piosenki. Zdecydowałem, że będzie to Pass Me By i I Want U Bad. Za chwile będziecie mieli próby, ale jest coś jeszcze o czym chciałbym z wami porozmawiać...-wszyscy w ciszy uważnie słuchali, tego co miał im do powiedzenia Anthony.
-Związku z tym, że już po jutrze będziecie mieli wolne, pomyślałem, że chcielibyście odpocząć, dlatego też, już w sobotę wieczorem pojedziecie nad jezioro, będziecie spać w domku letniskowym. Cisza, spokój, woda i dobre towarzystwo. Chyba nic więcej wam do szczęścia nie potrzeba?- zadał pytanie retoryczne z uśmiechem, po czym kontynuował - Będziecie tam 8 dni, nie licząc soboty. Czyli do domu wrócicie w  niedziele. Chciałem, aby wasza wycieczka była dłuższa i żebyście więcej czasu wypoczęli, ale niestety już w następny poniedziałek macie kolejny wywiad. Tak więc to chyba tyle co chciałem wam przekazać. -wytłumaczył.
-Chociaż nie, chciałem was się jeszcze o coś spytać! - powiedział, bo nagle coś przyszło mu do głowy.
-Mianowicie te pytanie chcę skierować do Rossa i Vic...-powiedział niepewnie.
-Konkretnie? -zapytał niepewnie blondyn.
-Czy wy, no wiesz...
-Co?- zadał pytanie Ross.
-Czy ty i Victoria ze sobą chodzicie?
-Co!? Nie! O co wam wszystkim chodzi! Ja go nienawidzę! -krzyczała osiemnastolatka.
-Anthony, z kont ten pomysł? -powiedział, ale spokojnie nastolatek.
-No wiesz piszą co nie co o was w gazetach i przychodzą do mnie różne listy...-mówił mężczyzna.
-Co!? Jakie listy!? Jakie gazety!? -denerwowała się dziewczyna.
-To one -wręczył nie pewnie rzeczy, swojej siostrzenicy.
Dziewczyna zaniemówiła, myślała, że jest to tylko jedna gazeta, tym czasem było ich więcej...
-Czyli wy nie jesteście razem..? -zapytał ostatecznie wujek Vicky.
-Nie! Nie! I jeszcze raz NIE! -krzyczała.
-No to mamy mały problem...-podrapał się po głowie.
-Co!? Jaki!? -mówiła, cały czas zdenerwowana nastolatka.
-Myślałem, że jesteście ze sobą więc wziąłem domek letniskowy w którym wy macie razem pokój...-powiedział nie pewnie Anthony.
-Co!? Mam z nim mieszkać przez 8 dni w jednym pokoju!? Mam już tego serdecznie dosyć! Wychodzę z tond! -krzyczała cały czas, zdenerwowana Victoria. Pobiegła ona razem z gazetami, które trzymała w ręku do domu. Ross nie tracąc czasu, szybko pobiegł za nią.
-Czy tylko moim zdaniem po między tą dwójką coś iskrzy? -zapytał Anthony reszty, jak gdyby to było normalne.
-Trudno stwierdzić, ale chyba na to wychodzi, że gazety mają racje...-skomentował wypowiedź swojego menagera Riker.
-A teraz już, zanim Ross przyjdzie, przyszykujcie się, nastroicie gitary i tym podobne. -dorzucił i zajął się swoimi obowiązkami.
        W tym samym czasie osiemnastolatek właśnie wszedł do domu i ujrzał Vic siedzącą w salonie, na fotelu, przeglądającą gazety.
-Czy ty to widzisz!? -powiedziała, mając już jedną łzę w oku.
-O co ci chodzi? -zapytał całkiem zaskoczony.
-Patrz! To my! Czy ty widzisz jak to wygląda!? W rzeczywistości się przytulaliśmy, ale na tym zdjęciu wygląda to tak, jakbyśmy za chwile chcieli się pocałować! Mają zdjęcia z poprzedniego wieczoru, mało tego umieścili tu nawet zdjęcie jak dawałeś mi misia! Chociaż nie mam bladego pojęcia kiedy je zrobili! Nawet nie chce wiedzieć co teraz się dzieje w Internecie! Mało tego, przeczytaj sobie nagłówek tematu!
-Ross Lynch ma dziewczynę! -zacytował...
-Zadowolony!? Teraz już w ogóle nie będę miała spokoju! I dlaczego ty jesteś taki spokojny!? Przecież oni tu napisali, że jestem twoją dziewczyną! Czy ty nic sobie z tego nie robisz!? Masz to wyjaśnić! -krzyczała na niego.
-Przestań histeryzować, wcale byś nie miała tak źle, jakbyś była moją dziewczyną!
-Ale nią nie jestem i nie chce być! I na pewno bym nie miała dobrze! Wyobrażasz sobie związek ludzi, kiedy jedna osoba nienawidzi drugiej, a ta ją kocha!? Nie!? Ja też nie! -krzyczała na cały dom.
-Tylko narzekać umiesz! Miałabyś kasy pod dostatkiem, zyskałabyś popularność, masę osób by ci zazdrościło, mało tego sama mogłabyś dzięki mnie zabłysnąć jako gwiazda!
-Taki cwany jesteś? -zakpiła. No to zobaczymy! Skoro tak nalegasz i ciągniesz ten temat, to dlaczego nie! -krzyczała.
-Co masz na myśli? -zapytał blondyn, lecz teraz już nie pewnie.
-Proponuję zakład. Skoro tak bardzo chcesz mi to udowodnić, że byłoby mi lepiej gdybym była twoją dziewczyną, to dlaczego by nie spróbować? -mówiła z uśmiechem, a Ross nie do końca rozumiał o co jej chodzi.
-Słyszałam, że jesteś świetnym aktorem, zagrajmy więc w pewien film naszego życia...
Prawmy sobie komplementy.
Udawajmy sprzeczki.
Rozmawiajmy ze sobą 24 godziny na dobę.
Każdego ranka witajmy się, a wieczorami życzmy sobie dobrej nocy.
Chodźmy razem na wspólne spacery.
Wymyślajmy sobie słodkie przezwiska.
Przy znajomych, dawajmy znaki, że coś jest na rzeczy.
Umawiajmy się na randki.
Rozmawiajmy ze sobą przez telefon godzinami.
Wspierajmy się.
Przytulaj mnie często.
KTO PIERWSZY SIĘ ZAKOCHA,
przegrywa.
    Chłopak trochę się zastanawiał nad słowami dziewczyny, przecież to co chciał mogło się teraz zdarzyć, dlaczego więc się obawiał? Cały czas miał pewne obawy co do tego, ale dlaczego? Bo obawiał się, że już coś czuje do brunetki, bał się co może być potem. Jednak postanowił zaryzykować...
-Zgoda. -powiedział.
-A więc zaczynamy od dnia rozpoczęcia wycieczki, aż do mojego wyjazdu do Polski.
-A kiedy ty tak właściwie wyjeżdżasz do swojego kraju? -dopytywał się.
-Nie martw się, długo zdążę poudawać twoją dziewczynę. -uśmiechnęła się z humorem.
-Taaa...-mruknął, spuszczając głowę w dół.
-A teraz leć na próbę, bo mogę się założyć, że na ciebie czekają.
-Wiesz, zakładów jest już wystarczająco, zaraz pójdę, tylko, że musimy chyba coś jeszcze ustalić...-wytłumaczył niepewnie.
-Co mamy jeszcze ustalać? -zapytała zaskoczona.
-Co będzie nagrodom? No wiesz, co chcesz jak ty wygrasz? -tłumaczył.
-A więc jeżeli ja wygram to ty dajesz mi spokój do końca mojego życia! -powiedziała dumnie z uśmiechem na twarzy.
-Okej...Ale jeśli to ja wygram, to ty się ze mną prześpisz -dopowiedział zadziornie.
-Nie wystarczy ci, że spałam obok ciebie w samej bieliźnie!? -mówiła podirytowana.
-Nie, albo się zgadzasz, albo nie ma w ogóle zakładu.
-Okej, okej! Niech ci już będzie, zgadzam się. A teraz idź już na tą próbę, bo muszę się przygotować na jutro do szkoły! - wypowiedziała dane słowa i poszła do siebie do pokoju, a blondyn udał się na próbę.
           Następnego dnia około 9.00 trójka dziewczyn była już w szkole, na zajęciach. Wszystko je roznosiło, ponieważ nie mogły się doczekać kiedy już skończą się te ich ostatnie godziny w tej szkole. Jednakże trzeba przyznać, po mimo tak krótkiego nauczania tutaj, nastolatki bardzo dużo się dowiedziały i poszerzyły swoją wiedzę.
           Natomiast R5 szykowało się w tym czasie na wywiad. Wszyscy już prawie byli gotowi, jeszcze ostatnie poprawki i mogli zaczynać.
Zaczęło się od zagrania dwóch ustalonych piosenek, a następnie wszystkim zadawano po kolei pytania. Każdy odpowiadał z uśmiechem na ustach i przede wszystkim szczerze odpowiadał na pytania, lecz zadano jedno pytanie, którego kompletnie się nie spodziewali...
-Ross teraz mam szczególne pytanie do ciebie. Wiele fanek również się nad tym zastanawia...Ostatnimi razy bardzo często widzimy cię w towarzystwie nie jakiej wysokiej brunetki o imieniu Victoria-mówił redaktor, po czym zapytał - odpowiedz więc czy ty i Victoria Blue jesteście razem? Wiesz wszystko na to wskazuje, fanki są bardzo ciekawe jaka jest relacja pomiędzy tobą a tą dziewczyną.
-Ja i Vic nie jesteśmy razem. Są to tylko i wyłącznie plotki. Jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi i nie łączy nas nic więcej poza więzią przyjacielską. -odpowiedział, lekko zakłopotany, poprzez zadane pytanie.
-Dobrze, a więc jak wytłumaczysz, to, że byłeś o nią zazdrosny? - kontynuował temat dziennikarz.
-Nie rozumiem...-mówił coraz bardziej speszony.
-Ross powiedzmy wprost na You Tube ukazał się filmik z imprezy ostatniego wieczoru, gdzie byłeś w klubie Ts LA, chyba nie muszę dalej tłumaczyć? Było widać na odległość, że cały czas przyglądasz się osiemnastolatce i zżera cię zazdrość. -tłumaczył. Najstarszy z Lynch'ów widząc zaskoczenie i zakłopotanie swojego brata, postanowił wziąć stery w swoje ręce i zakończyć ten temat jak najszybciej.
-Nie rozumiem dlaczego pan tak naciska. Ross wyraził się jasno, że on i Victoria są tylko przyjaciółmi, to chyba nic złego? Ile razy widziano inne gwiazdy z różnymi osobami, które im towarzyszyły, tak samo były one naciskane do przyznania się, że są razem, po czym okazywało się, że są oni tylko przyjaciółmi, czy rodziną? Tak też jest w tym przypadku. Dlatego proszę mi wierzyć, pańskie pytania są tu całkowicie zbędne. -wypowiedział się Riker. Później zadano jeszcze kilka pytań i zakończono spotkanie.
       Następnie cała paczka z zespołu i Emily, Vanessa i Vic poszli na pizze. Rozmawiali, śmiali się, jedli. Czas mijał im niemiłosiernie szybko. Około godziny 17 wszyscy się rozeszli w swoją stronę i każdy poszedł gdzie indziej. Vic z Rydel, Rockym i Rossem poszli do domu. Natomiast Riker gdzieś poszedł, Emily tak samo, a Ell został razem z Nessą i postanowili, że pójdą jeszcze do kawiarni.
Będąc w danym miejscu Ellington zauważył, że coś jest nie tak z jego koleżanką.
-Van wszystko w porządku?-zapytał łagodnie brunet.
- Nie! Nic nie jest w porządku!-krzyknęła dziewczyna, po czym dodała -przepraszam cię Ell...jest okej.
-Widzę, że coś jest nie tak...Może się przejdziemy? Nabierzesz świeżego powietrza i się uspokoisz? -zaproponował.
-To chyba dobry pomysł...-odpowiedziała blondynka.
Tak też wyszli. Szli długą ulicą, wtuleni w siebie. Dwudziestojednolatka cały czas spoglądała na ekran telefonu ze smutkiem, Ratliff jednak starał się udawać, że tego nie widzi, aby nastolatce nie było przykro. Nie zadawał on także jej żadnych pytań, typu dlaczego jesteś smutna? Wiedział, że Van nie chce się tłumaczyć, tylko po prostu mieć wsparcie przy sobie i kogoś bliskiego.
Gdy tak szli, Vaniessie w pewnym momencie ugięły się nogi, a łza spłynęła jej po policzku...
Ellington zauważając czym jest spowodowane gorsze samopoczucie przyjaciółki, od razu ją przytulił i szepnął do ucha 'Nie przejmuj się...Wszystko się ułoży...'
I czym prędzej zabrał z tam tond nastolatkę. Zaprowadził do siebie do domu, zrobił gorącej herbaty i usiadł obok niej. Panowała cisza, którą zapoczątkował widok, który ujrzała Nessa. Co jak co, ale tego się nie spodziewała... Czuła się oszukana, ale też zraniona. A wszystko przez to co zobaczyła. Ujrzała chłopaka w którym jest zakochana, ze swoją najlepszą przyjaciółką...Najpierw jak się do siebie uśmiechają, a później jak on łapie ją za talie, podnosi do góry i kręci się w kółko, zarówno się przytulając...A przecież jeszcze kilka minut temu na jej sms'a z pytaniem gdzie jest, odpisał ' Z kolegami na stadionie' A tu proszę, widzi jego ( Riker'a) z Emily... Załamała się! Nie mogła w to uwierzyć, że blondyn ją okłamał, oszukał i zranił. Nie miała ochoty na nic. Czuła się bezradna i w pewien sposób upokorzona... Teraz tylko on był przy niej. Ellington. Teraz zdała sobie sprawę, że to on jest zawsze przy niej, gdy go potrzebuje, tylko dlaczego tego wcześniej nie dostrzegała? Przecież była wpatrzona w jego przyjaciela...Wysokiego, przystojnego, brązowookiego, blondyna... Coś ukuło ją w serce...Wszystko co miała nagle zaczyna się walić. Czyżby złamane serce? Czyżby koniec przyjaźni? Nie wiedziała co o tym myśleć, ani nie umiała sobie tego wytłumaczyć, dlaczego tak dwie bliskie jej osoby postąpiły...
-Ellington dlaczego...?-szepnęła, wtulając się jeszcze bardziej w chłopaka.
-Van, nie masz pewności, że oni są razem...Przecież nie widziałaś, jak się całują...-powiedział, w głowie myśląc 'ale ja za to widziałem jak ty całujesz się z nim...' bo to właśnie złamało mi serce...
-Ale za to widziałam jak się obejmują. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak to boli człowieka, jak zakuje w serce jedno głupie kłamstwo, czy gest, ze strony bliskiej ci osoby...-wytłumaczyła, patrząc w oczy Ratliffa.
Ten znowu uczucia nastolatki porównał do swoich. Musiał okłamywać sam siebie, że nie wie jak to jest, chodź dokładnie tego doświadczył i czuł się tak samo. Postanowił jednak nie mieć żalu do dziewczyny, lecz odciągnąć ją od tego, bo w końcu miał pretekst, aby spędzić czas z Nessą.
Nie wiedział już czy jest szczęśliwy z tego, iż Rikerowi i Van się nie udało? Czy też raczej był smutny, że musi patrzeć jak jego sympatia cierpi. Były dobre i złe strony tego całego zdarzenia...
************************************************************************************
I mamy 15 Rozdział. Chciałabym was na początku od razu przeprosić, że rozdział ukazał się dopiero teraz, ale miałam i mam problemy z blogerem ;/ Mało tego musiałam usunąć ankiety ( na których, było dużo głosów) ponieważ z dnia na dzień wszystko znikło do zera... Dlatego przepraszam za wszelkie usterki.
Teraz kilka pytań co do rozdziału ;)
Jak myślicie, co wyniknie z tego zakładu Vic i Rossa? :D
Co się zdarzy na wycieczce? ( może macie jakieś podejrzenia? )
I co takiego będzie dalej z Nessą i Rikerem? No i co do tego wszystkiego ma Ellington?
I taki mały myk teraz, bo jestem ciekawa jak bardzo szybko chcecie dostać kolejny rozdział ;3
Ze względu, że jest to 15 rozdział to 15 KOMENTARZY = 16 ROZDZIAŁ ;D
Jak będzie te 15 komów, to postaram się dodać jak najszybciej ten 16 Rozdział <3
Wierzę w was i czekam na wasze opinie ;***
Pamiętajcie ;) KOMENTUJECIE= MOTYWUJECIE //Kinga