piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 4 ''These are then again you and a chance encounter'' - ''To znowu ty i przypadkowe spotkanie''

    Nastolatkowie tak też w niedowierzeniu iż dali się tak upokorzyć i to w dodatku dziewczynie, dotarli do domu, gdzie czekała na nich pozostała dwójka rodzeństwa.
-No na reszcie jesteście!-krzyknęła Rydel, lecz po chwili jej nastawienie się zmieniło.
-Boże co wam się stało!?
-Nie nic, nie mam ochoty o tym gadać-powiedział cicho Ross, już wchodził na schody, aby udać się do swojego pokoju na górę, jednak siostra go zatrzymała.
-Nigdzie nie idziesz dopóki nie wytłumaczysz mi co się stało i dlaczego jesteś brudny, Rocky ty tak samo dlaczego ty jesteś cały mokry!?
-Spokojnie Delly-powiedział Ratliff.
-Ellington bardzo cię proszę nie przeszkadzaj-odpowiedziała mierząc wzrokiem złośliwie przyjaciela.
-Chciałam tylko zasugerować, że może lepiej by było gdyby chłopcy poszli się najpierw umyć.-dokończył brunet.
-Hymm...w sumie to masz racje...Rocky, Ross do łazienki! I to szybko!-krzyknęła zdenerwowana, na co bracia szybko zareagowali i poszli wykonać polecenie siostry.
***10 minut później***
Młodzież siedziała już na kanapie w salonie, gdzie dwudziestolatka zaczęła im robić 'przesłuchanie'.
-A teraz błagam was, nie denerwujcie mnie bardziej, bo już mnie zdenerwowaliście faktem, że nie przyszliście na próbę. Więc gadać jak na spowiedzi, co było ważniejsze od naszego spotkania.-ciągnęła już prawie spokojna nastolatka.
-A więc jakieś nastolatki na nas, napadły.-powiedział obojętnie Rocky.
-Jak to napadły!?-zdziwił się Riker.
-Rocky źle to sformułował.-dopowiedział najmłodszy.
-To może nam wytłumaczysz łaskawie co miał na myśli-mówił poważnie dwudziesto-dwu-latek.
-Tak więc byliśmy w klubie i goniliśmy się-przerwał bratu brunet.
-Ross ty się lepiej zamknij, ja im wszystko powiem.
-A więc słuchamy-powiedziała Rydel.
-Byliśmy w klubie i pewna dziewczyna, siostrzenica Anthonego, wzięła kawałek ciasta Ross i dała mu im w twarz-tym razem to Rockemu przerwano.
-Ale Rocky przecież jeszcze...
-Ross ucisz się nie pomagasz!-szepnął bratu do ucha po czym kopnął go pod stołem w nogę.
-Kontynuując, wygarnęła mu że jest idiotą i nie ma kultury i takie tam, następnie ja powiedziałem do niego, żeby się nie przejmował tą laską bo nie jest tego warta i ona wzięła swojego drinka i wylała go na mnie za to że to powiedziałem. Strasznie na nas krzyczała i wyzywała.-powiedział ubarwiając swą wypowiedź brunet i pomijając niektóre szczegóły.
-Co za wariatka! Przecież ona was nawet nie zna!
-Delly uważaj na słowa, bo zaczynasz się w nią zmieniać-pokiwał głową dziewiętnastolatek.
-Masz racje, ale po tym co ona wam zrobiła! Niech no ja porozmawiam z jej wujkiem! Niech tylko się dowie, a dziewczyna będzie miała poważne kłopoty! Dziś Anthony pracuje nad naszym projektem więc nie możemy mu przeszkadzać, jutro kazał nie zawracać mu głowy bo jest niedziela, więc w poniedziałek do niego zadzwonicie i wyjaśnicie całą sytuację.-powiedziała zaskoczona oraz wściekła nastolatka.
-Co!?Dobra siostra to my może z Rockym już pójdziemy spać...-powiedział po czym pociągnął bruneta za sobą na schody.
-Co ty wyprawiasz!?-zapytał zdziwiony Ross.
-Ratuje nam życie!-odpowiedział
-Czemu nie powiedziałeś wszystkiego i tego co powiedziałeś o Victorii!?
-Po pierwsze jesteś przewrażliwiony bracie, a ta dziewczyna zdecydowanie za bardzo namieszała ci w głowie, po drugie przypomnij sobie co ona nam zrobiła, po trzecie wyobraź sobie co by nasza kochana siostrzyczka nam zrobiła, jakby się dowiedziała że urządziliśmy sobie bitwę w klubie, a jej ofiarą została dziewczyna, która wybiegła potem z płaczem, a my nawet jej nie przeprosiliśmy. Jeżeli mamy już wszystko wyjaśnione to możemy się rozejść, a ty mi jeszcze kiedyś podziękujesz za to.-Tłumaczył po czym udał się do swojego pokoju. Blondyn tylko westchnął pod nosem i uczynił to samo.
***W tym samym czasie***
     Victoria szybko weszła do domu i zatrzasnęła za sobą drzwi. Nie tracąc ani chwili pobiegła do góry i sprawdziła w którym pokoju przebywają przyjaciółki. Tak jak myślała był to pokój Emily.
Nastolatka od razu opowiedziała im o tym zdarzeniu i co uczyniła, kiedy one opuściły klub. Vanessa tylko patrzała na koleżankę ze zdziwieniem ale też z zadowoleniem i zaczęły dyskutować. Tylko Emily dalej siedziała na łóżku i nic nie mówiła. Ogarniały ją różne myśli, a najbardziej były one skupione na Victorii i nieznajomych. Była trochę zła na przyjaciółkę, że tak odgryzła się na nastolatkach, ale nie chciała nic mówić, bo wiedziała, że zrobiła to w jej obronie. Było jej szkoda chłopaków, ale było też jej szkoda swojej sukienki...o włosach już nie mówiąc, była bardzo zła bo przez dobre 2 godziny je myła. Jednak coś sprawiało, że nie mogła się gniewać na osoby, które na nią wpadły. No właśnie chyba raczej nie na osoby, tylko osobę. W jej głowie został portret chłopaka który stał przed nią, ale dlaczego? Z jej przemyśleń wyrwał ja trzask drzwi przez które wyszły przyjaciółki, jak się domyśla, aby pójść spać. Tak też ona postanowiła poczynić to samo i po krótkiej chwili zasnęła.
      Następnego dnia Emily obudził budzik o 9.00. Dziewczyna nie chętnie wstała i poszła do łazienki się 'ogarnąć'. Założyła czarne trampki, czarne dżinsy, różową bokserkę i także czarną bluzę. Potem  spięła włosy w kucyk i zrobiła lekki makijaż, a następnie udała się na dół aby zrobić śniadanie.
W tym samym czasie najstarsza także wstała i zabrała się za poranną toaletę. Ubrała malinową sukienkę w czarno-białe kwiaty, która była jej przed kolana. Założyła również malinowe baleriny, ułożyła włosy i szybko pomalowała rzęsy, a potem czerwoną szminką usta.
Victorii, wcale się nie śpieszyło, kiedy jej przyjaciółki były już gotowe, ona jeszcze spała. Jednak po godzinie 10 było słychać w całym domu odgłos jej budzika. Nastolatka tylko go wyłączyła i wtuliła swoją głowę w poduszkę. Ociągając się myślała co by dzisiaj na siebie włożyć. Jednak nic nie przyszło jej do głowy i była zmuszona wstać i iść do szafy. Tak też poczyniła i wybrała potargane dżinsy, żółtą bokserkę, niebieską katanę oraz żółte martensy. Następnie nie chętnie się ubrała, zrobiła mocny makijaż i uczesała się w francuza.
W krótce wszystkie znajdowały się w kuchni i oczekiwały na śniadanie robione przez dziewiętnastolatkę. Po spożyciu posiłku udały się w poczekaniu na wujka Vic, do salonu. Nie tracąc ani chwili brunetka sięgnęła po film ''Obecność'' i zaczęły oglądać. Trzeba przyznać że Emi nie przepadała za horrorami w przeciwieństwie do Victorii i Nessy. Około 14 do domu zawitał Anthony. Szybko coś przegryzł i zabrał dziewczyny z domu.
-No to jak się wam tutaj podoba?- mężczyzna zaczął rozmowę.
-Miasto ładne, ale ludzi tu fajnych nie ma-mruknęła osiemnastolatka.
-Nie rozumiem co masz na myśli?-zapytał zdezorientowany wujek.
-A nie będziesz się na nas gniewał?-zadała pytanie robiąc minę szczeniaczka.
-Zależy o co chodzi, no już opowiadaj.-mówił Anthony.
-No bo wczoraj namówiłam dziewczyny i poszliśmy na imprezę. I wszystko było by w porządku, gdyby nie ten Ross i jacyś jego koledzy.-tłumaczyła przewracając oczami.
-A jaśniej? I jacy koledzy?
-No był on i jakaś dwójka brunetów, chyba są jakimiś gwiazdami bo kultury za grosz nie mają. Tak samo jak ten Ross, nie wiem dlaczego zajmujesz się takim idiotą!
-Victoria spokojnie! Po pierwsze nie mów tak o nim bo go w cale nie znasz i opisz mi proszę dokładnie tych dwóch jego kolegów...-dokończył
-Jak mam tak nie mówić skoro nie dał mi żadnych powodów, abym mówiła na niego inaczej!
-A dał ci jakieś powody, żebyś tak o nim mówiła!?-westchnął.
-No tak! I właśnie o to w tym chodzi!-mówiła zdenerwowana.
-W takim razie słucham uważnie.
-Ci jego koledzy wyglądali mniej więcej tak, że jeden miał trochę dłuższe włosy, wysoki brązowe oczy, drugi trochę niższy, krótsze włosy, lekki zarost. Nie wiem, nie przyglądałam się im dobrze. W każdym bądź razie gonili się w klubie! To jest nie dorzeczne! To po pierwsze, ale żeby tego było mało, to ofiarą ich zabawy została Emi. Ten brunet jeden kucnął, a drugi który stał przed nią szturchnął ją i sok wylał się na jej sukienkę! Ale poczekaj to nie koniec! I w tedy ten blondyn rzucił ciastem, które wylądowało na włosach Emily!-tłumaczyła oburzona.
-Emily na prawdę tak było?- zdziwiony skierował pytanie w stronę blondynki.
-Tak-przytaknęła.
-No cóż będę musiał sobie z nimi porozmawiać i wydaje mi się, że ta dwójka pozostałych to był Rocky i Ellington.-rzekł Anthony.
-Mam nadzieję, że tego tak nie zostawisz wujku-powiedziała brunetka.
-Oczywiście, że nie, zadzwonię do nich dzisiaj wieczorem, a teraz już chodźmy, pokarzę wam kilka zabytków, a potem udamy się do galerii handlowej -tłumaczył.
Dzień minął im mile i spokojnie. Dziewczyny były zdziwione pięknymi widokami, które najbardziej podobały się młodszej blondynce. Oczywiście nie obyło się bez zdjęć. Później nastolatki kupiły sobie parę ciuchów, które im się spodobały, a na koniec mężczyzna zabrał je na kolację do pizzerii.
Kiedy przyjechali do domu, wujek nie zwłocznie zadzwonił do osiemnastolatka, jednak nie umiał się do niego do dzwonić, dlatego wybrał numer do Rydel, która na pewno coś wie o tym incydencie. W tym samym czasie przyjaciółki nie czekając ani chwili poszły się umyć i udały się do swoich łóżek.
Po 10 minutach Anthony w końcu dodzwonił się do ów dziewczyny.
***Rozmowa***
-Cześć Anthony-powiedziała dziewczyna.
-Hej Rydel, są bracia?
-Niestety nie ma ich w domu bo poszli pograć w bilard, ale dobrze że dzwonisz, muszę ci coś powiedzieć-dokończyła Delly.
-Tak się składa, że ja tobie też, a właściwie to chłopakom, muszę z nimi poważnie porozmawiać. Proszę cię powiedz im, żeby przyszli jutro do mnie do domu o 19.00 okej?
-Oczywiście, oni też mają z tobą kilka spraw do obgadania, także dobrze się składa.
-W takim razie do zobaczenia-powiedział i się rozłączył.
*******
      Następnego dnia dziewczęta wstały o 6.45, ponieważ nie chciały się spóźnić pierwszego dnia do szkoły. Szybko ubrały się w swoje nowe ciuchy, które wczoraj zakupiły i po 7 zeszły na dół na śniadanie. Na koniec jeszcze wzięły swoje torby i wyruszyły w kierunku szkoły.
     Kiedy weszły do danego budynku nagle Emily i Vicky zniknęły Vanessie z oczu, która nie miała pojęcia gdzie się udać. Nawet nie wiedziała gdzie się znajduje jej szafka. Szła pozostawiona sama sobie, ocierając się o ramiona innych. Głowę miała spuszczoną na dół, a książki trzymała w prawej ręce. Po krótkiej chwili potknęła się o krawędź schodów, a osoba przed nią lekko ją popchnęła co spowodowało, że nastolatka upadła, a książki wyleciały jej z ręki. Dziewczyna pomyślała tylko, że dzień rozpoczyna się po prostu genialnie, najpierw koleżanki znikają jej z oczu w nowej szkole, a teraz to! Van dalej myślała, że gorzej już być nie może, jednak myliła się. Po chwili 'modne laski' ze swoimi chłopakami zaczęli się z niej śmiać i rzucać jej książkami, a ona nie miała sił, aby się podnieść, a jej głowę opanowały myśli 'Najgorszy dzień ever'. Dziewczyna jednak zdecydowała wydobyć coś z siebie.
-Zostawcie mnie, co ja wam takiego zrobiłam!
-Hohoho maleńka się odezwała-powiedziała jedna z nastolatek, która miała masę pudru na twarzy.
-Słuchaj jesteś dziana i to widać, dajesz kasę, a my o tym zapominamy i nic się nie stało-parsknął jeden z chłopaków.
Nastolatka nie wiedziała co zrobić, czy dać im te pieniądze czy powiedzieć, że nie ma...
-Ale ja nie mam przy sobie pieniędzy-odpowiedziała cicho.
-Nie kłam!-mruknął ten sam chłopak, który rzucił propozycję o kasie.
-Zostawcie ją!-krzyknął jakiś nieznajomy głos.
-Dobra spadamy z tond!-krzyknęła cała ta paczka, a potem do Nessy podbiegł nieznajomy chłopak.
-Hej nic ci nie jest?-zapytał i wyciągnął rękę do dziewczyny, aby pomóc jej wstać.
-Cześć, nie nic chyba wszystko w porządku -powiedziała, chwytając rękę blondyna.
-A ty jesteś nowa w tej szkole tak? Bo jakoś wcześniej cię tu nie dostrzegłem-ciągnął rozmowę nastolatek.
-Tak.
-Em...przepraszam nie przedstawiłem się, jestem Riker -skierował słowa do koleżanki, ze szkoły.
-Vanessa-odpowiedziała, po czym spojrzała w brąz oczy chłopaka, na które spadała piękna blond grzywka. Van, była zahipnotyzowana w oczach tej osoby i nawet nie spostrzegła, że Riker coś do niej mówi.
-Halo? Vanessa?
-Hymm. mówiłeś coś? Przepraszam nie słuchałam cię...-zapytała zawstydzona, a następnie przeprosiła.
-Spoko nic się nie stało, pytałem do jakiej klasy będziesz chodzić?
-Właściwie to ja sama nie wiem, miałam o to zapytać dziś dyrektorkę, ale moje dwie przyjaciółki na samym wejściu mi uciekły, że tak powiem -uśmiechnęła się lekko, dalej prowadząc dialog.
-W takim razie chodźmy-powiedział i chwycił dziewczynę za nadgarstek, a ta pobiegła za nim.
-A tak właściwie to gdzie biegniemy?
-Do dyrektorki.
***10 minut temu***
-No cóż szkoda, że nie jesteśmy razem w klasie -mruknął cicho blondyn.
-Mimo wszystko mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy-dodała z uśmiechem.
-Na pewno, emm...dasz mi swój numer?-zapytał.
-A jak myślisz?
-Tak?
-Musze przyznać, że masz racje-na co oby dwoje uśmiechnęli się od ucha, do ucha.
-Proszę, a teraz już lecę do klasy-mrugnęła do kolegi i wręczyła mu karteczkę z numerem.
***W tym samym czasie***
-Vicky!-krzyknęła Emily
-Panna Emily Smith?-zadała jej pytanie wysoka kobieta.
-Tak.-przytaknęła grzecznie.
-Proszę za mną.
    Po 5 minutach Emi stała już pod drzwiami swojej klasy. Miała lęk czy aby uciekać z tond czy posłusznie zapukać do drzwi. Nie wiedziała dlaczego, ale nagle dopadł ją stres poznania nowej klasy. A co jeśli mnie nie polubią!? A co jeśli zrobię z siebie pośmiewisko!? A co jeśli się niefortunnie zakocham!?-właśnie takie pytania sobie teraz zadawała, jednak kobieta widząc, że nowa uczennica nie puka do drzwi postanowiła to zrobić za nią. Kiedy weszła zmierzyła wszystkich dookoła i pomyślała, chyba nie będzie, aż tak źle...
-To jest Emily, będzie chodziła z wami do klasy-zabrała głos kobieta, która później okazała się dyrektorką, co stwierdziła dziewiętnastolatka, po plakietce na jej ubraniu.
-Emi proszę usiądź w ławce pod oknem w piątym rzędzie.-jak pani powiedziała, tak nastolatka uczyniła. Nie zdążyła ona wyjść z klasy kiedy zderzyła się z uczniem, który do niej wchodził.
-Rocky Lynch! Znowu spóźniony!
-Przepraszam najmocniej droga pani, więcej to się nie powtórzy.
-Ty...Nawet nie ma słów, jakie to by określały! Siadaj na miejsce i to już!
-Ale proszę pani, nie ma już wolnych miejsc...-powiedział wkurzony brunet.
-Dosiądź się do koleżanki -rzuciła i wskazała na blondynkę.
Początkowo Rocky się zgodził, ponieważ nie wiedział, że spotka tam nowego osobnika. Dosłownie go zamurowało kiedy stanął przed wyznaczoną ławką. Cóż Emily właśnie w tedy uświadomiła sobie , że jej stwierdzenie było błędne...Postanowiła jednak nie zwracać uwagi na kolegę i zajęła się lekcją.
-Masz atlas?-zapytał niepewnie.
-Mam...-odrzekła, a następnie przesunęła książkę na środek ławki.
-Pani kazała otworzyć na 107-chrząknął i chciał przewrócić kartkę, jego zamiar chciała również poczynić nastolatka, co spowodowało, że ich dłonie się z tyknęły, a para się speszyła.
Reszta lekcji minęła im spokojnie, nastolatka miała różne myśli i nawet cieszyła się, że to właśnie z tą osobą będzie siedziała na lekcjach. Jednak było by zbyt pięknie, gdyby tak toczyły się jej losy...Po chwili radosna Emily, już na taką nie wyglądała wystarczyło parę słów, właściwie to w starej szkole często je słyszała i nie przejmowała się nimi, ale tu nie chodziło tylko o to. Sam fakt, od kogo usłyszała te słowa zniszczyły jej wszelkie marzenia...I właśnie w tedy pomyślała, no i wykrakałam...Przechodząc korytarzem na przerwie dokładnie usłyszała słowa 'Ta Emily to dziwna laska i w dodatku brzydka' wydobywające się w ust bruneta...Udała, że tego nie słyszy, ale w środku się załamała.
***Dalej w tym samym czasie***
Puk, puk-zapukała osiemnastolatka i uchyliła drzwi do klasy.
-Dzień dobry nazywam się Victoria Blue, czy to klasa Ia?
-Dzień dobry, tak, proszę wejdź do środka- odparła ciepłym głosem.
-Więc dobrze trafiłam?-upewniała się jeszcze.
-Tak, proszę usiądź obok Ross'a w czwartym rzędzie po lewej stronie.
Blondyn tylko się uśmiechnął a dziewczyna chrząknęła na forum klasy
-Nie no to znowu ty!
Po czym po chwili dodała 'przepraszam' i zajęła miejsce.
-Widzę, że to twój ulubiony tekst-powiedział chłopak.
-Co!?
-No, to znowu ty.
-Ahh weź się zamknij-uciszyła go brunetka...
***********************************************************************************
No i mamy 4 Rozdział :D Dedykuję go moim dwóm koleżanką które zatruwały mi głowę całymi dniami i nocami, abym dodała ten rozdział :p Także Daga, Wera macie ten rozdział i mam nadzieję, ze się wam podoba, za równo jak innym :) I jeszcze zapraszam na bloga mojej koleżanki ;) >>>klik<<<  //Kinga

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 3 ''From the beginning I knew that this party is a bad idea!'' - ''Od początku wiedziałam, że ta impreza to zły pomysł!''

     Po śniadaniu obie dziewczyny postanowiły się trochę rozerwać i nie siedzieć bezczynnie przed telewizorem. Tak więc powędrowały do sali muzycznej. Vanessa od razu dorwała się do pianina i zaczęła grać. Emily wręcz przeciwnie. Chodziła powoli po całym pomieszczeniu, dopiero po 20 minutach zdecydowała się zagrać na gitarze kilka akordów. W końcu przyjaciółki zgrały się bez słów i oby dwie zaczęły grać i cicho podśpiewywać piosenkę ''Move'' zespołu Little Mix. W podobny sposób minęło im popołudnie.
-Ej Van chodźmy coś zjeść głodna jestem-powiedziała nagle Emily.
-Miałam mówić to samo-odparła z uśmiechem, a po chwili oby dwie wybuchły śmiechem i udały się do kuchni.
-Co jemy?-zapytała po chwili Vanessa.
-Myślałam, że możemy zrobić sobie spaghetti-odpowiedziała po chwili dziewiętnastolatka.
-Dobra, to ja ugotuję makaron, a ty zrób sos.-mrugnęła do przyjaciółki. Po czym ona tak jak i Emily zabrały się do wykonywania danych czynności.
Kiedy zjadły posiłek, ktoś wszedł do domu. Vanessa od razu poszła do salonu, sprawdzić kto to. Tak jak przeczuwała była to Victoria.
-Hej, no na reszcie jesteś!-krzyknęła blondynka.
-Cześć, popatrz co sobie kupiłam-powiedziała, pokazując nowy ciuch, całkowicie nie zważając na ton dwudziesto-jeden-latki.
-Victoria!-krzyknęła
-Oh no co!? Wyluzuj się, przydałoby się iść na imprezę, żebyś się wyluzowała-powiedziała mierząc od dołu do góry koleżankę.
-Nie mów mi co mam robić! Wiesz jakiego narobiłaś mi rano stracha!
-Oj przecież zostawiłam karteczkę!-odpowiedziała głośniej brunetka.
-Dobra wież co, moje uwagi tu i tak nic nie wskórają-odpowiedziała obojętnie najstarsza, po czym odwróciła się i chciała odejść.
-Ohh nie gniewaj się na mnie-powiedziała miłym tonem robiąc maślane oczka i zatrzymując dziewczynę.
-Bałam się o ciebie-kontynuowała, ale już spokojnie.
-To co pójdziesz ze mną dzisiaj na tą imprezę?-zadała pytanie robiąc znowu słodką minkę i dając do ręki przyjaciółce ulotkę klubu do którego chciała się wybrać.
-No nie wiem-odpowiedziała Vanessa.
-No proszę chodź co będziesz w domu robić-namawiała ją dalej.
-Niech będzie, twój wujek i tak jutro ma przyjechać trochę później...więc okej.-zgodziła się, mimo iż nie była pewna czy dobrze robi.
-W takim razie o 19.00 tutaj w salonie-powiedziała zadowolona osiemnastolatka.
-Ok. To ja już idę się szykować-powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach.
-Van poczekaj! Gdzie jest Emily?
-Emm...przed chwilą jeszcze była w kuchni, ale już jej tam nie ma.-odpowiedziała w tym samym momencie wychylając się przez próg do kuchni.
-W takim razie idę jej poszukać, to do zobaczenia-wypowiedziała ostatnie słowa po czym przeszukała cały dom a nigdzie nie było jej starszej koleżanki. Nagle przyszło jej na myśl, że jeszcze nie sprawdzała w sali muzycznej. Tak więc nie tracąc ani chwili, pobiegła do danego pomieszczenia.
-A tu cię mam, a ja ciebie szukam całym domu-mówiła, dostrzegając iż blondynka siedzi przy pianinie.
-No cóż, a co ode mnie chciałaś, a właściwie to co chcesz?-odpowiedziała.
-Chcę cię wyciągnąć na imprezę!-powiedziała głośno, a uśmiech nie schodził jej teraz z twarzy.
-O nie!-krzyknęła w tym samy momencie szybko zrywając się na nogi.
-Ale dlaczego!?-zapytała zdziwiona Victoria.
-Po prostu nie! To jest Los Angeles, nie znamy tego miasta a tym bardziej ludzi! A co dopiero mowa o łażeniu po jakiś klubach! Zastanawiałaś się co by twój wujek zrobił jakby dowiedział się, że byłaś sama cały dzień w mieście w LA a potem całą noc na imprezie!?
-Oh przestań! Przecież jestem dorosła!-krzyknęła najmłodsza z grona.
-Właśnie widać po twoim zachowaniu-kontynuowała z sarkazmem Emily.
-Zrozum dziewczyno, że świat nie kończy się na siedzeniu w domu!
-Wcale tak nie sądzę i uwierz mi, że jak poznam tą miejscowość to będę podziwiała jej piękno i zwiedzała wiele miejsc!-nie dawała za wygraną.
-A ty znowu o tej poezji! Piękno miejscowości i wspaniałe miejsca, a co z imprezami! Jesteś młoda, czas najwyższy abyś się wyszalała!-ciągnęła temat, aż w końcu do pokoju przybiegła Vanessa i przerwała jakże nie miłą wymianę zdań przyjaciółek.
-Spokój!-krzyknęła nagle, na co koleżanki momentalnie odwróciły się w jej stronę, a ona dokończyła.
-Co tu się dzieje!?
-Emily nie chcę iść z nami na imprezę!-krzyknęła zdenerwowana nastolatka.
-I tylko o to się kłócicie!?-zapytała podirytowana dziewczyna.
-W pewnym sensie...-przytaknęła blondynka.
-A dlaczego nie chcesz iść z nami na imprezę?-zadała kolejne pytanie, kierując wzrok na jej o dwa lata młodszą przyjaciółkę.
-Po prostu nie chcę i nie muszę się wam z tego tłumaczyć.-odpowiedziała szeptem, we złości.
-Bo woli siedzieć całe życie w domu-powiedziała nie mile osiemnastolatka.
-Nie prawda!-krzyknęła starsza.
-To chodź z nami na tą imprezę i udowodnij!-ciągnęła kłótnie.
-Dobra!
-W takim razie o 19.00 w salonie! I ubierz się jakoś ładnie, żebyś nie przyniosła nam siary-dogryzła koleżance.
-Dosyć tego! Spokój!-krzyknęła najstarsza nastolatka.
-Emi jeżeli nie chcesz iść na imprezę to nie musisz-tłumaczyła spokojnie Van.
-Ale ja pójdę!-powiedziała po czym złowieszczo spojrzała na Victorię.
-Dobrze, a teraz w końcu przestańcie się kłócić.-powiedziała, po czym wszystkie rozeszły się w swoim kierunku, aby się przygotować.
Vanessa, zaczęła swoje przygotowania od zrobienia lekkiego makijażu, po czym założyła czarne leginsy i długą ciemno-niebieską tunikę, bez rękawków z napisem 'NEVER SAY NEVER' który był okryty cekinami. Założyła swoje dwie bransoletki na prawą rękę, a na lewą zegarek, a potem włosy pofalowała prostownicą. Na koniec jeszcze założyła granatowe szpilki.
Victoria wyglądała nieco inaczej. Makijaż był ciemny i widoczny, a na ustach widniała czerwona szminka. Włosy były spięte w koka, a na uszach widniały duże okrągłe kolczyki. Miała na sobie ona czerwoną bokserkę, czarny żakiet i czarną miniówkę. Do tego ubrała czarne 5-cio centymetrowe szpilki.
Emily postanowiła zaszaleć i wyglądać jak dama. Ślicznie, ale nie skąpo. Łagodnie, ale pięknie. Makijaż był ładny i stonowany. Włosy rozpuściła i pokręciła lokówką. Założyła swoją przepiękną kremową sukienkę przed kolana. Miała ona trzy-czwarte rękawy, a po lewej stronie wstążeczkę. Była prosta, ale miała swój urok. Do tego postanowiła, że założy swoją złotą bransoletkę z jej imieniem, którą dostała na 15 urodziny od babci. Była już prawie gotowa, założyła jeszcze tylko wysokie kremowe szpilki ze złotymi cekinami na obcasie.
    Tak o to wystrojone dziewczyny zeszły na dół do salonu. Miały już wychodzić, kiedy Victoria zdecydowała się odezwać, tym samy przerwać niezręczną ciszę.
-Emily, ja chciałam się przeprosić. Nie powinnam tak na ciebie naskakiwać.-powiedziała ze spuszczoną głową.
-Ja też przepraszam-odpowiedziała, a następnie podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła.
-Ooo jak słodko-zaśmiała się Vanessa.
-Cicho już, idziemy na imprezę się dobrze zabawić!-krzyknęła uradowana brunetka, a potem wszystkie wyszły z domu i skierowały się w stronę klubu, którego zobaczyły na ulotce.
     Po 21 były już na miejscu. Puki co impreza dopiero się rozkręcała a imprezowicze zaczynali się schodzić. Na parkiecie można było dostrzec nieliczną ilość ludzi, którzy poruszali się w rytm muzyki. Koleżanki postanowiły, że na razie pójdą do baru, aby się czegoś napić. Jak postanowiły tak też zrobiły. W zaledwie pięciu sekund znajdowały się już przy barze i popijały drinki, poza Emily. Ona tylko zamówiła sok pomarańczowy którego jeszcze nawet nie tknęła.
-To co idziemy potańczyć?-zapytała Victoria, uśmiechając się do towarzyszek.
-Czemu nie-odpowiedziała wesoła Vanessa.
-Czy ja wiem, chyba nie mam ochoty na taniec...-powiedziała ze spuszczoną głową dziewiętnastolatka.
-Żartujesz sobie, przecież nie przyszłyśmy tutaj posiedzieć -odpowiedziała brunetka.
-No to ja mogę iść z wami. Wy będziecie tańczyć, a ja postoję obok i popatrzę -mówiła dalej Emi.
-Niech będzie ale żeby mi to było ostatni raz -ostatecznie odparła Vicky.
Emily wzięła tylko swój napój i dziewczęta powędrowały na drugi koniec sali. Już miały iść się bawić, ale jednak nie obyło się bez małej namowy osiemnastolatki.
-Emi może jednak zatańczysz?-zapytała mile
-Nie Vic, może innym razem-powiedziała wydobywając z siebie sztuczny uśmiech.
-No dobra, nie będę cię zmuszać.-zakończyła dialog i już miała razem ze starszą koleżanką iść na parkiet, kiedy dwójka chłopaków przelecieli jej przed nosem, a trzeci ich gonił. Po chwili usłyszały tylko kilka krzyków 'Rocky niech no cię tylko dorwę!' 'Ellington pożałujesz tego!' 'UWAGA!'  Na co jeden z nich ukucnął a drugi stojący tuż przed Emily odsunął się na bok, lekko szturchając nastolatkę, co spowodowało że jej sok wylał się na jej sukienkę, a lecący kawałek ciasta wylądował na jej włosach. Całemu zdarzeniu przyglądały się przyjaciółki i nieznani im osobnicy, którzy doprowadzili do 'wypadku'. Dziewczyna tylko zamykając oczy lekko westchnęła i ledwo powstrzymując się od płaczu, powoli otworzyła oczy zmierzyła wszystkich po kolei, a następnie krzyknęła
-Od początku wiedziałam, że ta impreza to zły pomysł!- następnie wybiegła a łzy leciały jej strumieniem. Chłopcy stali jak skołowani, patrząc do czego doprowadziły ich wygłupy. Nessa popatrzała tylko na przyjaciółkę dając jej znak, że pójdzie za blondynką. Victoria kiedy zobaczyła podchodzącego bliżej blondyna z ciastem, od razu go poznała, był to nikt inny jak nie Ross, momentalnie podskoczyło jej ciśnienie.
-My my przepraszamy...-powiedział skołowany i zawstydzony blondyn.
-Ohh! Znowu ty!? Wszystko zniszczyliście! I po pierwsze to nie przepraszajcie mnie, tylko moją przyjaciółkę! A właściwie to jej nie przepraszajcie, bo nie chce was widzieć, podobnie pewnie jak mnie! Już wszystko się zaczynało układać ale musieliście pojawić się wy i to wszystko zepsuć! I kim wy w ogóle jesteście!?-krzyczała zdenerwowana dziewczyna.
-Eem może znasz nas z telewizji..-nie dała dojść nieznajomemu do słowa i natychmiast przerwała.
-Nie ważne nie interesuje mnie to! Mam was serdecznie dosyć! Widzę was po raz pierwszy, to znaczy większość was widzę po raz pierwszy-poprawiła się i dalej kontynuowała- I mam nadzieję że widzę po raz ostatni! I żeby było jasne, mam zamiar spędzić więcej czasu w Los Angeles i nie chcę was widzieć! Macie się trzymać z dala ode mnie i moich przyjaciółek, zanim całkowicie doprowadzicie do tego, że mnie znienawidzą!
-Słuchaj my naprawdę...-znowu nie dała dokończyć chłopakowi i sama zaczęła dalej mówić.
-Okej widzę, że jesteście gwiazdami, ale to nie oznacza, że wszystko wam wolno! Myślałam, że macie, a przynajmniej ty masz za grosz kultury, chociaż po ostatnim naszym spotkaniu, nawet nie wiem dlaczego tak pomyślałam. W każdym bądź razie się myliła. Jesteście kompletnymi dupkami i idiotami, nawet nie wiecie co ona mogła czuć jak dostała tym cholernym ciastem bo jesteście kompletnie bezduszni, ale jeżeli tak chcecie grać to spoko nie ma sprawy, ja też potrafię na przykład dać ciastem w twarz i powiedzieć upss niechcący, wybacz.-Dokończyła a pod czas ostatnich wymawianych słów, zabrała ciasto z rąk osiemnastolatka i dała mu nim w twarz, a następnie się odwróciła. Jednak słysząc słowa bruneta nie miała zamiaru tak szybko skończyć.
-No bracie niezłą sobie lale z wyższej półki wybrałeś -dokuczał młodszemu, a w tym samym czasie Victoria wzięła swój drink, odwróciła się z powrotem w stronę chłopaków i wylała swojego drinka na bruneta tak, że spłynął on po nim z góry na dół po czym dodała
-słyszałam to.- I wyszła.
Rocky i Ross stali już po chwili oby dwaj jak słupy i żaden się już nie śmiał. Tylko Ell dalej kucający był czysty.
-Nie wierzę, że daliśmy się tak upokorzyć dziewczynie-powiedział zmarnowany dziewiętnastolatek.
-Miała powód-dodał blondyn.
-Będzie miała mała kłopoty przez to co nam zrobiła...-ciągnął zdenerwowany.
-Nie byłbym tego taki pewnie.-powiedział sucho Ross.
-A to niby dlaczego?-zapytał zdziwiony Rocky, dalej stojąc w miejscu.
-Bo to raczej my będziemy mieli kłopoty, jak opowie o wszystkim Antho'nemu.
-A jak ona by go mogła o tym poinformować?-dalej zadawał pytania.
-Bracie, Anthony to nie tylko jest nasz menadżer, ale także jej wujek i ona i jej przyjaciółki z nim mieszkają...-dodał młodszy, na co starszemu oczy momentalnie się poszerzyły.
-Czyli, że mało to że dostaliśmy opieprz od niej to dostaniemy go od Anthonego, że znowu rozrabialiśmy w miejscu publicznym, a mało tego ofiarą naszej zabawy została przyjaciółka jego siostrzenicy.
-Dokładnie tak jak mówisz brachu, a teraz już chodź do domu bo ja nie mam zamiaru dalej tu tak stać.
-Racja chodźmy już...-powiedział załamany po czym dodał -ona ma racje zachowaliśmy się jak idioci którzy za grosz nie mają kultury...
Za chwile dołączył do nich Ratliff i razem szli pogrążeni w smutku, ale dlaczego tak bardzo było im przykro? Przecież wcześniej jak coś na wywijali nie było im tak głupio i w ogóle się tym nie przejmowali. A teraz? Jest zupełnie inaczej...Może dlatego, że ktoś potraktował ich zupełnie normalnie, jak wszystkich ludzi i wygarnął im to co o nich sądzi. Tak w przemyśleniach w końcu dotarli do swojego domu...
***********************************************************************************
No i mamy 3 Rozdział :D Jak wam się podoba? :) Wiem, że możecie być trochę smutni? Z powodu, losów chłopaków, ale spokojnie to się jeszcze wszystko ułoży XD :3 To chyba na tyle, tak więc napiszę jeszcze tylko że
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)
//Kinga

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 2 ''First acts after thoughts'' - ''Najpierw czyny potem przemyślenia''

    Po 2 godzinach pan Anthony zbudził dziewczyny, wołając je na obiad.
-I jak się spało?-zapytał nastolatek które właśnie siadały do stołu, na którym po chwili znalazło się główne danie.
-Niczemu sobie-odpowiedziała Victoria.
-Macie jakieś plany na jutro? Bo dzisiaj chyba już nigdzie się nie wybieracie.-kontynuował rozmowę.
-Puki co to nie-opowiedziała najstarsza blondynka.
-Słuchajcie, ja dzisiaj nie mam czasu się wami zająć i oprowadzić was po Los Angeles ponieważ mam dużo pracy związanych z zespołem. Wspominałem ci już chyba Victoria, że jestem menadżerem zespołu.
-Tak wspominałeś wujku-przytaknęła.
-Kontynuując przez te dwa dni będziecie musiały się same sobą zająć, a trzeciego dnia zabiorę was na małą wycieczkę. Pamiętajcie, że w poniedziałek idziecie do szkoły, a dopiero za miesiąc macie ferie zimowe.-słusznie przypomniał nastolatką.
-A dzisiaj jest?-zapytała Emily.
-Dziś jest czwartek, jutro do szkoły nie idziecie, zaczynacie ją od poniedziałku.-tłumaczył Anthony
-Bardzo dobry obiad-skomplementowała go po chwili Vanessa, tym samym przerywając chwilę ciszy.
-Cieszę się, że wam smakowało, a teraz przepraszam, ale muszę lecieć do pracy, kolacje macie w lodówce, na dole macie siłownie, sale muzyczną i taneczną, zresztą nie powinnyście się nudzić, Victoria was oprowadzi, będę jutro rano, trzymajcie się-powiedział, po czym wyszedł z mieszkania i ruszył w kierunku swojego biura.
Po obiedzie przyjaciółki umówiły się, że naczynia pozmywa Emily, a powyciera Victoria, natomiast wieczorem zrobi to Vanessa.
        Kiedy zbliżała się godzina 17.00 dziewczyny postanowiły odgrzać sobie kolację. Kiedy zeszły na dół usłyszały jakąś piosenkę której dzięki dochodziły z telefonu, który leżał na blacie. Victoria szybko spostrzegła, że jest to telefon wujka, który najwyraźniej zapomniał go wziąć. Przyjaciółki nie chciały go odbierać, ani też naciskać czerwonej słuchawki z racji tego że piosenka wpadła im w ucho i zaczęły tańczyć, podśpiewując sobie pod nosem. Mimo, iż nie znały piosenki tekst z łatwością utkwił im w głowie, dlatego też kiedy telefon ucichł zaczęły podśpiewywać ''It's crazy stupid love''
-Hahaha co my robimy?-spytała retorycznie Emily, której uśmiech nie schodził w tym momencie z twarzy.
-Co to za piosenka?-zapytała Vanessa, spoglądając na brunetkę.
-Nie mam pojęcia, ale trzeba przyznać, że jest fajna.
-Dobra dziewczyny chodźcie jeść-powiedziała głodna Emily.
Po 15 minutach zjadły kolacje i tak jak się wcześniej umówiły Vanessa po niej posprzątała, a w tym czasie Victoria poszła się umyć, natomiast dziewiętnastolatka postanowiła, że poogląda coś w telewizji. W krótce do Emily dołączyła Vanessa i Victoria. Po niedługiej chwili pozostałe dwie dziewczyny poszły się umyć, a następnie wszystkie położyły się spać.
       Następnego dnia we trójkę obudziły się około 11.00 nie śpiesząc się nigdzie dziewczęta powoli poszły do swoich łazienek, które znajdowały się w ich pokojach i wykonały poranną toaletę. Przerwało im jednak dźwięk, tej samej piosenki. Znowu ktoś próbował się dodzwonić do Antho'nego, a nastolatki po raz kolejny zaczęły tańczyć i przekrzykiwać się. Jednak po chwili wszystkie zamilkły i stanęły w bez ruchu, gdyż usłyszały dźwięk otwierających się drzwi. Victoria postanowiła to sprawdzić i powoli oraz po cichu, w lekkim strachu zeszła na dół. W kuchni zobaczyła jakiegoś blondyna.
-Emm kim ty jesteś?-zapytała niepewnie.
-O hej, Victoria prawda?-powiedział z uśmiechem osiemnastolatek.
-No tak, ale skont ty znasz moje imię?-zapytała niesmacznie, ponieważ nie znała tego faceta.
-Wpadłem tylko po telefon twojego wujka, bo go zapomniał, uprzedził mnie, że jesteś tutaj ze swoimi przyjaciółkami dlatego dał mi kluczę, aby was nie obudzić dzwoniąc do drzwi.-wyjaśnił dalej uśmiechnięty .
-Eeem, że co!? Wpadasz sobie do domu mojego wujka i tak po prostu zabierasz jego telefon!?- powiedziała zdenerwowana.
-Posłuchaj, nie zrozum mnie źle, a tak po za tym to nazywam się...-przerwała chłopakowi.
-Nie to ty posłuchaj! Nie znam cię, nic o tobie nie wiem, skradasz się po domu jak jakaś myszka i co ja mam sobie o tym pomyśleć!? Czy ty chociaż przez chwile zastanawiałeś się jak idiotycznie wygląda twoje zachowanie!?-wykrzyczała po mimo strachu Victoria.
-Wiesz...może rzeczywiście dziwnie to wygląda, ale na serio nie chciałem żeby tak wyszło -powiedział speszony blondyn.
-A ty czasem nie przyszedłeś tu po coś!?-dodała brunetka
-No właściwie to tak-powiedział niepewnie nastolatek.
-To czemu wdajesz się ze mną w dialog!? Ahhh! Po prostu weź już tą komórkę i wyjdź z tond!-powiedziała zdenerwowana i wypchnęła nieznajomego za drzwi, po czym zamknęła drzwi i wróciła do góry, a następnie dołączyła do siedzących koleżanek w pokoju Emily.
-Kto to był?-zapytała Vanessa.
-Jakiś typek-rzuciła Victoria przewracając oczami.
-Czyli?-dopytywała się druga blondynka.
-No nie wiem, nie znam go!-odpowiedziała zdenerwowana brunetka.
-A ty co się tak denerwujesz?-zadała pytanie przyjaciółce najstarsza.
-Wcale się nie denerwuje, po prostu to było dziwne.
-Co było dziwne?-ciągnęła dziewiętnastolatka.
-No bo, jakiś koleś ma klucz od domu Antho'nego tak po prostu do niego wchodzi i mówi, że przyszedł po jego telefon, a klucz dał mu mój wujek, ponieważ uprzedził go, że jestem u niego z przyjaciółkami i nie chciał, aby nas zbudzić dzwoniąc dzwonkiem.-wytłumaczyła.
-Przesadzasz, to pewnie jakiś jego współpracownik-odparła Emily.
-To może zadzwoń do twojego wujka i się upewnij. Jeżeli on odbierze, to będziesz miała pewność-zaproponowała Vanessa.
-Tak też zrobię-powiedziała, a jej kąciki ust minimalnie podniosły się do góry.
Po chwili dziewczyna, wzięła swoja komórkę, wyszła na korytarz, po czym opierając się o ścianę zadzwoniła do Anthon'ego.
***Rozmowa***
-O hej Victoria.
-Wujek?-zapytała dla pewności.
-Tak to ja, dobrze, że dzwonisz muszę ci powiedzieć, że nie będzie mnie dzisiaj w domu-odpowiedział.
- Ahh nie ważne!Jakiś typek był tutaj w domu.-odparła niezadowolona, po czy wujek cicho się zaśmiał.
-Wnioskuje, że poznałaś już Rossa.
-Co!? Jakiego znowu Rossa!? Posłuchaj, bawię się z przyjaciółkami do muzyki twojego dzwonka, tak odbiegając od tematu bardzo fajna piosenka, no ale do sedna. I nagle drzwi do domu się otwierają, zdajesz sobie sprawę jak ja się wystraszyłam!?-tłumaczyła, lecz Anthony jej przerwał.
-Victoria, spokojnie-powiedział rozbawiony.
-No i z czego ty się tak śmiejesz!?-powiedziała rozczarowana, zachowaniem mężczyzny.
-Posłuchaj Ross to ten blondyn, który przyszedł po telefon i przepraszam, że się go wystraszyłaś, powinienem cię uprzedzić, ale nie miałem jak i kiedy.A ta piosenka jest jedną z zespołu, którym się zajmuję, nosi tytuł ''Crazy Stupid Love''. To dziwne, że nie rozpoznałaś tych głosów.-powiedział.
-Jakich znowu głosów!?-zapytała jeszcze bardziej podirytowana.
-Wiesz, tak się składa, że Ross, jest członkiem zespołu R5 i to była ich piosenka, w której on śpiewa. Jest głównym wokalistą w tym zespole.-wytłumaczył, dalej ze śmiechem. Właśnie w tym momencie, nastolatka zamarła, a jej oczy momentalnie się rozszerzyły, ze zdziwienia.
-Że co proszę?-wypowiedziała te słowa, po czym zjechała plecami po ścianie, tym samym zsuwając się i siadając na podłodze.
-Zaskoczona?-zapytał.
-Raczej zaniepokojona...
-Dlaczego?-zadał kolejne pytanie.
-Bo właśnie mi uświadomiłeś, że wyrzuciłam celebrytę za drwi.-mruknęła załamana.
-Hohoho...Chcesz mi powiedzieć, że niegrzecznie potraktowałaś gościa?
-Oh! Nie znałam go i w ciąż go nie znam! Bałam się tak!-wykrzyknęła, po czym nie czekając na reakcje drugiej strony rozłączyła się.
*******
Zmieszana i zdziwiona nastolatka, tym co przed chwilą usłyszała, weszła z powrotem do pokoju przyjaciółki i rzuciła się na łóżko.
-Coś się stało?-zapytała zaniepokojona stanem koleżanki Emily.
Victoria tylko przewróciła się na bok, aby uniknąć wzrokowego kontaktu z dziewczynami, jednak bez skutecznie.
-Ej mała, przecież widzę, że coś cię gryzie-powiedziała Vanessa, w tym momencie głaszcząc przyjaciółkę po ramieniu.
-Nic mi nie jest, po prostu ahrrrr...-mruknęła brunetka, obracając się w stronę koleżanek.
-Chodzi o tego blondyna?-zachichotała pod nosem Van.
-Nie, to znaczy tak, ale nie do końca...
-Zakochałaś się?-zapytała zdziwiona Emily.
-Nie no coś ty, to nie o to tu chodzi-odpowiedziała stanowczo Victoria.
-To o co, bo już nie rozumiem-westchnęła młodsza blondynka.
-Po prostu głupio się czuję-powiedziała i podniosła się z łóżka, po czym usiadła w siadzie skrzyżnym.
-Ale dlaczego?-kontynuowała dziewiętnastolatka.
-No bo ten koleś który był przypadkowo w domu Antho'nego, wcale nie jest jakimś tam kolesiem...-westchnęła, a następnie kontynuowała dalej.
-Tylko to było spowodowane strachem, ja nie wiedziałam kim on jest!
-Victoria, Victoria spokojnie! Po woli kim on jest?-odpowiedziała Vanessa.
-Ten facet jest gwiazdą, a żeby tego było mało mój wujek jest jego menadżerem, to znaczy zespołu R5, którego on jest członkiem, a tak w ogóle to ta piosenka co nam się tak właśnie podoba, to nie wykonał jej nikt inny jak nie oni, a ten blondyn jest głównym wokalistą. Wracając do tematu czuje się okropnie, że tak źle go potraktowałam i w związku z tym boję się czy nie ucierpi przez to mój wujek, no wiecie nakrzyczałam i to naprawdę bardzo niegrzecznie potraktowałam tego chłopaka i on może się przez to mścić na moim wujku.-wytłumaczyła.
-Naprawdę myślisz, że mógłby coś takiego zrobić?-zapytała z niedowierzeniem Emily.
-Wiesz...po tym jak go potraktowałam to bym się nie zdziwiła-westchnęła ciężko najmłodsza.
-Myślę, że nie powinnaś się tym przejmować i zwyczajnie to olać-powiedziała najstarsza.
-Tak też zrobię-odpowiedziała pewna siebie brunetka, szybko zapominając o swoich zmartwieniach i wstała z łóżka.
-Taaa ty się pewnie niczym nie przejmuj, a chłopak pewnie będzie siedzieć w domu i godzinami się zastanawiać, dlaczego tak go potraktowałaś, przecież on chciał być tylko miły...-mruknęła cichutko Emily.
-Mówiłaś coś?-zadała pytanie Victoria.
-Co? Hem? Em nie nic-odpowiedziała zakłopotana.
     Po jakże niemiłym zdarzeniu, dziewczyną dzień minął spokojnie oraz zwyczajnie. Nie mając nic do roboty postanowiły sobie urządzić seans filmowy. Pierwszym filmem który obejrzały wybrała Victoria miał tytuł ''Niemożliwe'', następny wybierała Emily. Tak jak się spodziewano, nie wybrała ona nic innego jak ''Romeo i Julia''. Przyjaciółką nie znudziło się oglądanie filmów, tak więc sięgnęły po kolejny. Tym razem wybierała Vaness'a. Postanowiła, że teraz obejrzą Musical, mianowicie ''Rock It'', co prawda jest to Musical z 2010, ale Van uwielbiała go oglądać. Można było powiedzieć, że znała ten film na pamięć, a mimo to nie nudził jej się. Była w nim zakochana, tak samo jak Emily w ''Romeo i Julia'' a Victoria w ''Niemożliwe''. Związku z tym, że po seansie filmowym, były głodne, postanowiły zjeść kolację. Jednak, żadnej nie chciało się jej robić, ani tym bardziej potem sprzątać. Tak więc nie zastanawiając się długo najstarsza przyjaciółka wzięła swój telefon i wybiła numer do pizzerii, który znajdował się na ulotce. Można powiedzieć, że leżąca o to ulotka pizzerii na stole, po prostu spadła im z nieba. Po niecałej godzinie dziewczyny mogły się już zajadać pyszną pizzą. Następnie wszystkie rozeszły się do pokojów i pochłonęły się w swoich zajęciach, typu czytanie książki, branie kąpieli lub oglądanie telewizji.
      Następnego dnia dwudziestojedno-latka obudziła się o 12.00, dlatego też zastanawiała ją taka cisza. Postanowiła więc sprawdzić. Szybko przemyła twarz, umyła zęby i zrobiła lekki makijaż. Nie marnując ani chwili założyła różowe getry, białą tunikę z  różowym napisem 'I LOVE YOU' oraz także różowe bolerko. Wyszła z pokoju i zajrzała do pomieszczenia, w którym znajdował się pokój Emily. Nastolatka spostrzegła, że jeszcze śpi. Postanowiła jednak zobaczyć jeszcze do pokoju Victorii. Widok ją trochę zdziwił, ponieważ jej tam nie było. Szybko zeszła po schodach. Wystraszyła się, ponieważ na dole również nie było jej przyjaciółki. Po szybkiej ''wycieczce'' po domu, znalazła małą karteczkę leżącą na stole w kuchni. ''Wyszłam pochodzić po Los Angeles i odwiedzić kilka centrum handlowych, wrócę około 17 nie martw się o mnie ;** YOLO Victoria.'' Myśli Vanessy były skupione tylko na jednym, a mianowicie na Victorii... 'Boże co za wariatka! Dlaczego ona wyszła sama na miasto! Przecież ona może się zgubić! Ona nie zna w ogóle tego miasta! Niech mnie kurwa nie denerwuje, że żyje się tylko raz! Czy ona pomyślała, że może jej się coś stać! Nie powinna tak sama wychodzić z domu! Przecież ona tu jest dopiero drugi dzień! Ona jest pierwszy raz w Los Angeles!' Od rozmyślania oderwał jej dźwięk swojego telefonu. Na wyświetlaczu widniał napis 'numer prywatny' chwilę zastanawiała się czy odebrać, jednak po krótkim zastanowieniu postanowiła, że ostatecznie odbierze.
***Rozmowa***
-Halo, kto mówi?
-Vanessa? To ja Anthony, nie mogę się dodzwonić do Victorii, mogłabyś mi ją dać do słuchawki?-zapytał mężczyzna.
-Co!? Emm...nie!-palnęła.
-Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Tak to znaczy nie!
-Coś się stało Victorii?-kontynuował pytania.
-Nie z kont te podejrzenia...to znaczy nie wiem, ale nie możesz teraz z nią rozmawiać...
-A to niby dlaczego? Jest jakiś powód, z którego nie może wymienić ze mną kilku zdań?-nieustannie zadawał pytania.
-Nie no oczywiście, że nie...Po prostu Vic jeszcze śpi-skłamała, nie chcąc mówić prawdy, a tym samym niepokoić Antho'nego.
-Dziwnie się zachowujesz ale okej, nie wiem, czy będę mógł potem zadzwonić, tak wiedz przekaż jej i Emily, że w niedzielę zjawię się trochę później mianowicie o 14.00 i w tedy pójdziemy zwiedzić te jakże piękne miasto-kończył z uśmiechem.
-Dobrze na pewno jej przekażę, a teraz muszę już lecieć, do widzenia-odparła poddenerwowana nastolatka.
-Do zobaczenia Van.-odpowiedział Anthony.
******
W głowie dziewczyny pojawiło się kolejne pytanie 'Dlaczego ja znowu jej bronię!? A no tak bo jestem jej przyjaciółką i martwię się o nią...Ale czy aby na pewno te postępowanie jest słuszne?'
-Hej Vanessa-przywitała się uśmiechnięta Emily.
-Cześć-odpowiedziała bez jakiego kol wiek entuzjazmu.
-Czemu taka smutna?-zapytała dziewiętnastolatka, sięgając po sok do lodówki.
-Nie ma Victorii zostawiła kartkę, napisała, że wróci około 17-westchnęła starsza.
-Nie ma się czego obawiać, to cała Vic, ona już taka jest. Spokojnie nic jej się nie stanie, uwierz mi. -stwierdziła młodsza.
-Może masz racje, niepotrzebnie się martwię...-powiedziała, nadal nie pewna nastolatka.
-Chodź lepiej przygotujemy śniadanie-mruknęła do niej, na co ta odpowiedziała jej tylko uśmiechem i obie zajęły się przygotowaniem jajecznicy.
***********************************************************************************
Tak więc mamy już 2 Rozdział :) I czekam na wasze opinie w komentarzach :)Zachęcam osoby które jeszcze nie zaglądały do zakładki bohaterowie, aby tam zajrzeli bo zawsze mogą się dowiedzieć czegoś więcej o bohaterach opowiadania:) To by było na tyle ;) //Kinga






       

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 1 ''The begining of the unknow future'' - ''Początek nieznanej przyszłości''

-Victoria pośpiesz się, za godzinę mamy samolot!-krzyknęła zdenerwowana Vanessa.
-Ale ja nie wiem w co mam się ubrać!-odkrzyknęła przygnębiająco.
-Vic nie wkurzaj mnie, za 10 minut chcę cię widzieć na dole!-powiedziała stanowczo jedna z najstarszych przyjaciółek.
       To właśnie dzisiaj 20 stycznia, trzy przyjaciółki miały opuścić tym czasowo swój kraj (Polskę)  i wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Myślały, że ten wyjazd będzie wspaniałą odskocznią od codzienności, jednak tak na prawdę nie wiedziały co los dla nich zaplanował. One miały inne plany i los miał inne plany co do nich. Los wiedział, że dziewczyną nie będzie lekko i przeżyją dużo przygód podczas pobytu w Los Angeles. Jednak według przyjaciółek zapowiadał się wspaniały czas odpoczynku...
       Po 10 minutach Emily i Vanessa, były wkurzone oczekiwaniem na przyjaciółkę, dlatego jedna z nich postanowiła pójść do pokoju Victorii i pośpieszyć ją, ponieważ do odlotu samolotu pozostało tylko 50 minut, a one dalej były w domu.
-Victoria!-krzyknęła zdziwiona dwudziesto-jedno-latka.
-No co!?-odpowiedziała również głośno
-Po pierwsze to po co ci tyle walizek, a po drugie czemu ty jeszcze nie jesteś gotowa!?
-Słuchaj jedziemy tam na dwa miesiące, nie mam zamiaru łazić w jednym i tym samym. A wracając do tego, że nie jestem jeszcze gotowa to nie wiem czy lepiej ubrać białą koszulę w czarne kropki i czarne dżinsy czy różową tunikę i niebieskie leginsy. A twoim zdaniem w czym będę wyglądać lepiej?-mruknęła Victoria.
-Zdecydowanie w różowej tunice i niebieskich leginsach.-powiedziała patrząc się na zestawy które są położone na łóżku przyjaciółki.
-Ja chyba jednak wolałabym ubrać białą koszulę w czarne kropki i czarne dżinsy.-powiedziała spoglądając raz na Van a raz na swoje ubrania.
-Ohh..to po co się mnie pytasz w czym masz jechać!? Mniejsza z tym ubieraj się bo zostało nam jeszcze tylko 30 minut, a i pragnę ci przypomnieć, że zanim dojedziemy na lotnisko to, to trochę potrwa!-powiedziała zdenerwowana blondynka.
     O 11.40 dziewczyny były już gotowe, aby pojechać na lotnisko. Zostało im dokładnie 20 minut do odlotu ich samolotu. Biegły ile im sił w nogach. Kiedy dotarły ostatecznie na miejsce, dowiedziały się, że ich lot na szczęście ponieważ była już 12.00 czyli umówiona pora wyjazdu, został przełożony i miał odbyć się za 2 godziny, no właśnie, ale czy, aby na pewno 'na szczęście'? Po między najlepszymi przyjaciółkami wybuchła kłótnia. Vanessa wściekała się, że Emily nic jej nie powiedziała, że lot jest przełożony, ponieważ wiedziała o tej informacji, natomiast Victoria była zła na Van, że tak ją pospieszała, a teraz jak twierdziła wygląda jak 'pomywaczka' co w ogóle nie było prawdą. Jedynie Emily nie zważała na nic i usiadła w kącie poczekalni załamując się w środku...Taka właśnie była.. Nie okazywała swoich emocji na zewnątrz, tylko trzymała je w swoim sercu.
Tak w krótce minęły im te 2 godziny. Już bez pośpiechu i bez obrazy wsiadły do samolotu i usiadły na trzech wolnych miejscach, obok siebie. Każda z nich znalazła sobie osobne zajęcie. Vanessa słuchała muzyki, Victoria momentalnie po usadowieniu się na fotelu zasnęła, a Emily jak zwykle rozmyślała nad całym swoim życiem, nie wiązała się z nim miła historia...To właśnie dlatego po części blondynka jest tak bardzo skryta w sobie. Całe jej życie to jedna wielka katastrofa, właśnie dlatego ma nadzieję, że ten wyjazd pomoże jej się zmienić i rozpocząć swoje życie od nowa.
Po jakiś 2 godzinach dziewczyną znudziły się ich aktualne zajęcia i we trójkę, zaczęły rozmawiać na różne tematy. Po długiej rozmowie nie mogły uwierzyć, że tak właśnie minęły im 3 godziny. Następnie nie mając co robić, ponieważ każdej zaczynało się nudzić powróciły do wcześniejszych zajęć.  Reszta drogi do Los Angeles minęła im podobnie i spokojnie.
        Po długim locie, dziewczyny były wykończone i marzyły, aby tylko wziąć prysznic, coś zjeść i położyć się spać. Właściwie lot był tak męczący, ponieważ przyjaciółki nigdy nie leciały samolotem, był to ich pierwszy raz  a w dodatku trwał on 20 godzin, że mogły by nic już nie robić tylko położyć się na wygodnym łóżku. Kiedy były na lotnisku zauważyły tam wujka Victorii, który czekał na nie w umówionym miejscu.
-Cześć wujku!-powiedziała bardzo szczęśliwa osiemnasto-latka. Nic w tym dziwnego, w końcu nie widziała swojego wujka od ponad 12 lat.
-Cześć Victoria, jak ty się zmieniłaś! Podejdź bliżej niech cię uściskam -powiedział również wesoły wujek Anthony. Dziewczyna również jak wcześniej z pełnym entuzjazmem, podeszła do wujka i wykonała jego prośbę.
-Dziewczyny podejdźcie bliżej-rzekła Victoria do przyjaciółek które stały około 7 metrów dalej.
-Wujku to są właśnie moje przyjaciółki, Vanessa i Emily- powiedziała, a jej uśmiech nie znikał z jej ust.
-Miło mi poznać-przywitał się z dziewczynami wyciągając rękę, aby podać nastolatką dłoń, które uścisnęły ją lekko, jako zwrot przywitania.
-Nam pana również-rzekła cicho Emily
-Ohh dziewczyny przestańcie, mówcie mi Anthony.
Po tych słowach nastolatki przytaknęły, na znak zrozumienia.
-A teraz chodźcie już, zabiorę was do domu, w którym aktualnie się zatrzymacie, bo pewnie jesteście bardzo zmęczone-Dokończył mile.
     Dziewczyny nie protestowały, wręcz przeciwnie od razu się zgodziły. Kiedy dotarły na miejsce, wujek Victorii zaprowadził ich do swoich pokoi. Dom był ogromny i piękny, a pokoje bardzo spodobały się przyjaciółką i były bardzo przytulne. Każda z dziewczyn w ciągu zaledwie 5 minut znalazła sobie w swoim pokoju ulubioną rzecz, mianowicie było to łóżko, które było bardzo wygodne, na którym momentalnie zasnęły.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc mamy 1Rozdział na blogu coś w rodzaju prologa. Mam nadzieję, że z chęcią będziecie czytać tego bloga :) Czekam na wasze szczerze opinie w komentarzach i dodam jeszcze tylko, że akcja oczywiście zacznie się w dalszych rozdziałach, ponieważ ten chyba nie wiele wam zdradza, mimo to mam nadzieję, że zachęcił was do czytania ;) //Kinga