piątek, 28 marca 2014

Rozdział 7 ''What's he got that I do not have, and their first dance'' - Co on ma czego ja nie mam i ich pierwszy taniec''

   Emily także dołączyła do przyjaciół i wszyscy byli w komplecie.
-Potańczyłabym sobie-powiedziała Van kierując słowa do Rikera.
-Ahh...no to weź Rockego i idźcie tańczyć- powiedział z humorem blondyn. Na co nastolatka zrobiła minę w stylu 'naprawdę?'
-Oj już dobrze, czy mogę prosić panią do tańca-dodał po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
-I za co ja cię tak lubię.
-Za to, że możesz ze mną tańczyć-odparł i wziął Vanessę na parkiet.
-To co Emily idziesz potańczyć?-zapytał Ellington.
-W sumie to czemu nie-odpowiedziała pewnie i skierowała się w stronę bruneta, a Rocky ich ominął i znowu dołączył do swoich kolegów.
-Wiesz Victoria ja też bym z kimś zatańczył-chrząknął przeciągając Ross.
-Zapomnij nie mam zamiaru z tobą tańczyć! -mruknęła oburzona.
-Oj no weź, to tylko jeden taniec-ciągnął.
-Ross!
-No proszę przecież nie będziemy tańczyć wolnego! Jest szybka muzyka.-namawiał dalej osiemnastolatkę.
-Nie ma mowy!-powiedziała wkurzona brunetka.
-Wiem, że chcesz ze mną zatańczyć-mówił unosząc jedną brew w stronę dziewczyny.
-Wcale, że nie! Wbij to sobie do głowy!-kontynuowała sprzeczkę.
-I widzisz mówiłem! Jakbyś nie chciała ze mną tańczyć to byś mnie olała.-powiedział zadowolony z siebie.
-Wkurzasz już mnie...
-No dalej jeden taniec i będzie po wszystkim-zachęcał blondyn.
-Niech ci będzie, ale potem dajesz mi spokój do reszty imprezy!-postawiła warunek Vicky i oboje udali się na środek sali.
Właśnie w tedy kiedy zaczęli tańczyć puścili wolną muzykę, Ross objął nastolatkę w tali, a ta w zamian za to nadepnęła mu szpilką w palec u stopy.
-Ała!-syknął chłopak - Co ty wyprawiasz?
-Powinnam spytać o to samo! Nie mieliśmy tańczyć wolnego!
-Ja porywam cię do tańca, a że puścili wolną muzykę to nie moja wina...-tłumaczył się w tym samym czasie stawiając nogę do przodu i lekko opuszczając partnerkę na dół, trzymając ją w tali.
-Bierz łapy z moich bioder!-mówiła niezadowolona. -No puść mnie!-zażądała
Nastolatek grzecznie posłuchał znajomej jednak nie przewidział, że jeśli ją puści to ta upadnie na ziemię!
-Palant!-krzyknęła.
-Sama kazałaś mi siebie puścić!
-Po prostu już idź!
I w ten sposób oboje rozeszli się na swoje strony. Do Victorii podszedł chłopak z klasy który pomógł jej wstać i zaprosił ją do tańca, a ta nie protestowała. W tym samym czasie reszta przyjaciół dalej tańczyła, a Ross dołączył do Rockego,który stał już sam.
-No i do cholery co on takiego ma czego ja nie mam!?-zapytał się brata, pokazując tańczącą parę.
-Wiesz, on jest przystojny, opiekuńczy, przede wszystkim jest mężczyzną, a nie chłopcem
-Dobra skończ już nie pomagasz!-dodał blondyn.
-Ja tylko odpowiadam na twoje pytanie.-usprawiedliwiał się starszy.
-Ty mi lepiej powiedz co ja mam zrobić, żeby ona mnie w końcu polubiła!
-O to się jej lepiej spytaj.-zaproponował z radością brunet.
-Hahaha bardzo śmieszne-powiedział Ross robiąc minę w stylu ' -,- '
-To nie wiem, może zaproś ją gdzieś, wyjdźcie gdzieś razem.-proponował Rocky, ale już poważnie.
-Ta ciekawe jak, jak ona nawet ze mną zatańczyć nie chce, a co dopiero by chciała spędzić ze mną dzień!
-Ja tylko proponuje, zrobisz jak uważasz, a poza tym to twój problem.-dokończył dziewiętnastolatek.
Reszta przyjęcia walentynkowego minęła dość spokojnie i bez żadnych sporów. Wszyscy dobrze się bawili, a do domów wrócili nieco później niż przewidywali. Z racji iż mieli być w nich po północy, ale impreza przeciągła się do godziny 3 nad ranem.
   Dziewczyny spały tylko godzinę z racji tego, iż zanim się umyły, naszykowały do szkoły, zjadły kolację była już piąta. Spanie nie było jakieś rewelacyjne, ponieważ zasnęły na kanapie, a o szóstej obudził je Anthony, że czas iść do szkoły. Nastolatki negocjowały, aby nie szły dzisiaj na lekcję, jednak pomimo dodatkowych próśb nic z tego nie wyszło i o 7.30 były już w budynku w którym odbywały się zajęcia. Jak zawsze przyjaciółki przy samym wejściu się rozeszły i powędrowały w swoje strony. W przypadku Emily była to jej szafka. Otworzyła ją i wyciągnęła z niej potrzebne książki. Kiedy ją zamknęła ujrzała Rockego, opierającego się o drugą szafkę.
-No cześć śliczna -powiedział entuzjastycznie.
-A nie dziwna? -zapytała z poirytowaniem blondynka.
-Nie rozumiem o co ci chodzi piękna. No nic spotkajmy się dzisiaj u mnie 16.00 -dokończył wręczając jej karteczkę z adresem, kończąc na pocałunku w policzek, co dosłownie zamurowało dziewczynę. Była tak zaskoczona, że nawet nie mogła wypowiedzieć żadnego słowa, po prostu nie mogła uwierzyć w to co się przed chwilą stało! I chodź wcześniej byłaby zadowolona zachowaniem dziewiętnastolatka, to nie teraz! Nie po tym jak powiedział, że jest dziwna. W ogóle nie rozumiała jego postępowania, nie rozumiała także swoich emocji. Raz była w nim zakochana, a raz miała go dosyć i go nienawidziła. Gdy się już otrząsnęła, a potem weszła do klasy, nie skupiała się na lekcji, tylko na tym co kilka minut temu się wydarzyło. Cieszyła się tym, czy raczej była zdenerwowana? Ona sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć na te pytanie. Pomyślała, że może zaryzykuje i wpadnie do chłopaka, tak jak ją o to poprosił? Nie to nawet nie można nazwać prośbą, ani zachętą, czy nawet propozycją! On to jej po prostu oznajmił. Rozmyślenia Emily przerwał dzwonek. Na całe szczęście reszta jej zajęć w szkole, przebiegła spokojnie.
     Podczas gdy Emily rozmyślała Victorii spokojnie mijały lekcję. A co najważniejsze był bardzo szczęśliwa, właściwie to tylko z jednego powodu. Mianowicie, że Ross jej nie zawraca głowy!
     Vanessie w tym czasie mijał mile lancz. Siedziała ona z Ellingtonem i Rikerem przy jednym stoliku, konsumując posiłek. Rozmawiali oni miedzy innymi o nich samych. Po prostu bliżej się poznawali. Nie potrwało to jednak długo, gdyż zadzwonił dzwonek.
    Lekcje każdemu minęły wyjątkowo szybko. Koleżanki o 14.00 były już w mieszkaniu w którym tymczasowo mieszkały. Każda zajęła się swoimi sprawami. Victoria poszła oglądać jakiś film. Vanessa natomiast robiła obiad, a Emily zaczęła odrabiać lekcje, aby resztę weekendu spędzić na luzie. I w ten o to sposób 2 godziny minęły niesamowicie szybko. Gdy dziewiętnastolatka spostrzegła, że jest już 16.00 zerwała się na nogi tak szybko, tak jakby piorun w nią trafił. Zarzuciła na siebie wiosenny płaszczyk i wybiegła z domu krzycząc 'wychodzę!' Na obu nastolatkach wywarło to nie lada zdziwienie, ale postanowiły się tym nie przejmować i zasiąść do stołu, na którym już było nakryte.
    Emi biegła niezwykle szybko. Już po pięciu minutach była pod domem Lynch'ów. Ogarnęła jeszcze szybko włosy, przejrzała się w odbiciu od telefonu i zapukała do drzwi. Otworzyła jej wysoka blondynka o brązowych oczach i miło ją przywitała zapraszając do środka.
-Hej, jest Rocky?-zadała niepewnie pytanie dziewiętnastolatka.
-Tak jest, proszę wejdź -odpowiedziała jej dziewczyna, otwierając szerzej drzwi na znak, że może wchodzić.
-A więc ty jesteś...?
-Emm...przepraszam nie przedstawiłam się, Emily, a ty?
-Rydel-mruknęła z uśmiechem.
Tą wymianę zdań przerwał im Rocky, który właśnie schodził po schodach.
-O jesteś, myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Ja też się sobie dziwie-chrząknęła pod nosem.
-Mówiłaś coś?-dopytywał się brunet.
-Nie nic.
-Wnioskuje, że poznałaś już Rydel.-ciągnął chłopak.
-W pewnym sensie...-odpowiadała cicho.
-Emi chodź do góry, Delly przynieś nam coś do picia- mówił z uśmiechem i prowadził nastolatkę do swojego pokoju. Był on całkiem duży. Prawie wszystko było zielone. Na wprost drzwi można było dostrzec okno i instrumenty należące co właściciela pokoju. Na prawo było duże łóżko i szafki, a po lewej stronie były dwa fotele i stolik.
Blondynka niepewnie weszła do pokoju i usiadła na jednym z foteli, rozglądając się po pomieszczeniu.
-To co ode mnie chciałeś?-spytała dziewczyna.
-No nic, chciałem się po prostu spotkać, czy to coś dziwnego?
-Wiesz po tym jak rano mnie pocałowałeś w policzek to trochę tak. Może mi w końcu wytłumaczysz po co chciałeś się ze mną zobaczyć?-kontynuowała temat.
-No dobrze już dobrze, po prostu chciałem cię bliżej poznać...-mruknął cicho. Emily lekko się uśmiechnęła, a on wiedział, że musi działać zgodnie z planem i udawać dalej...
-Nom okej, powiedzmy, że nie będę dalej w to wnikać. Więc co chcesz o mnie wiedzieć?
-Wszystko!-powiedział wesoło. Jednak po chwili złapał się za usta, udając, że nie chciał tego powiedzieć. Dosłownie wszystko mówił tak jak było w jego planach. Czasem miał wrażenie, że jego koleżanka ma taki sam scenariusz przygotowany na te spotkanie, pomijając tylko to, że on to udaje.
Ich wymianę zdań przerwała dwudziestolatka, która wchodziła do pokoju z tacą na której były ciasteczka, dwie szklanki i sok pomarańczowy. Nie chciała przeszkadzać swojemu bratu i jego nowej znajomej więc od razu wyszła.
-Kontynuując, co dokładnie?-zadała pytanie Emi.
-Czym się interesujesz?
-Literaturą, muzyką, tańcem, malarstwem -mówiła dziewiętnastolatka -a ty?
-Muzyką, sportem, aktorstwem, tańcem.
Rozmawiali tak jeszcze przez 2 godziny. Dowiedzieli się o sobie wiele rzeczy. Kiedy dochodziła 18.30 nastolatka postanowiła wracać już do domu, dlatego Rocky ją odprowadził. Szli w ciszy, właściwie nie wiadomo czemu. Gdy doszli już do domu Anthonego oboje byli speszeni, ponieważ nie wiedzieli jak się pożegnać. Zwykłe 'pa' raczej nie było dobrym pomysłem, zwykłe przytulenie też nie za bardzo, ze względu że rano pocałował ją w policzek. Mimo wszystko przystali jednak na przytuleniu, a potem rozeszli się na swoje strony.
      Następnego dnia przypadała sobota, przyjaciółki jednak nie spały długo, bo tylko do 9.00. Zaraz, gdy się obudziły wstały i ogarnęły się, a potem zjadły śniadanie. Anthonego jak zwykle nie było w domu, ponieważ był w pracy, a za względu, że Emily, Vanessie i Victorii strasznie się nudziło, postanowiły pójść go odwiedzić.
Nie przepuszczały, że biuro wujka Vic jest tak daleko. Szły już dobre 30 minut, a firmy jak nie było widać, tak nie ma. W końcu po długiej wędrówce nastolatki dotarły do odpowiedniego miejsca. Od razu na samym początku wyżalały się, jak to ich bardzo nogi bolą, ale także narzekały, że owa firma znajduje się tak daleko od domu. Okazało się jednak, że miejsce pracy Anthonego znajduje się na drugiej ulicy, od nich, a dziewczyny po prostu obeszły całą dzielnicę. Kiedy się tego dowiedziały rozszerzyły oczy, a Vicky krzyknęła 'co za głupia nawigacja!' i walnęła telefonem o podłogę, a ten się rozpadł. Dopiero 2 minuty po tym zrozumiała co uczyniła i zerwała się, by poskładać swoją ukochaną komórkę. Całe zamieszanie przerwał wchodzący Rocky do biura.
-Anthony tu są te papiery o które prosiłeś.-powiedział, podając dokumenty.
-Okej, dzięki.
-A tak w ogóle to skończyliśmy już układ, więc możesz przyjść zobaczyć- mówił zadowolony z siebie, a po chwili dodał -o cześć, nie zauważyłem was-skierował słowa do blondynek i brunetki.
-Hej-odpowiedziały razem równocześnie.
-Co on tu robi?-zapytała Emi, kiedy brunet już wyszedł.
-Pracuje?-odpowiedział Anthony.
-No tak, wiem, że razem pracujecie, ale myślałam, że w innych budynkach...-wyjaśniła trochę speszona.
-Dobra, mniejsza o to, chodźcie zobaczymy jak tańczą-mrugnął do dziewczyn mężczyzna i zaprowadził je do pomieszczenia, w którym trenowało R5.
Akurat zaczynali tańczyć, nastolatki były zaskoczone, że tak wspaniale tańczą! Trzeba przyznać, że uwagę Victorii najbardziej przykuł tańczący Ross. Nie pomijając też faktu, że przypatrywała się Rydel i zastanawiała się kim ona jest. Zaś uwagę Nessy najbardziej przykuł Riker, którego grzywka ciągle latała na różne strony, według Vanessy, było to słodkie i urocze, kiedy patrzyła jak próbuje ją ułożyć podczas tańca, jednak mu się to nie udaje. Natomiast Emily wstała i udawała, że nie obchodzi ją to jak tańczy ten zespół, ale ukradkiem cały czas patrzyła na Rockego i stojącego tuż za nim Ratliffa. Kiedy zakończyli swój pokaz podeszli do swojego menagera i jego towarzyszek.
-Hej-przywitała się Van.
-Cześć-odpowiedziała jej zgodnie piątka.
-My się chyba jeszcze nie znamy?-powiedziała wątpliwie dwudziesto-jedno-latka.
-Rydel jestem, siostra tych dzikusów-zaśmiała się blondynka.
-Vanessa-przedstawiła się i podała rękę na przywitanie.
-My się już znamy-mruknęła Emi.
-Ale ja ciebie jeszcze nie znam-chrząknęła Victoria.
-To teraz mnie już znasz, Rydel jestem, ale znajomi mówią mi Delly.
-Spoko. Victoria, dla znajomych Vic albo Vicky.
-A tak w ogóle to świetnie tańczyliście-skomplementowała ich dziewiętnastolatka.
-Dzięki-podziękował jej Riker.
W tym czasie Van podeszła do niego i zaczęła układać mu grzywkę.
-Sorry, nie powtrzymałam się, to było słodkie kiedy próbowałeś ją ułożyć pod czas tańca-zaśmiała się lekko i cały czas tłumaczyła. Blondyn w tym czasie lekko się zarumienił.
-Wiecie co, może nauczymy was tańczyć jakiś taniec?-zaproponował Ratliff.
-W sumie to dlaczego nie-uśmiechnęła się Nessa.
-A więc co powiecie na tango?-podniósł dwu krotnie brwi Ellington.
-Żartujesz sobie prawda?-zaśmiała się z humorem Vicky.
-Nie dlaczego?-udawał z powagą, że nie rozumie o co chodzi dziewczyną.
-No to dobra-zgodziły się wszystkie.
Wszyscy dobrali się w pary. Vanessa z Ellingtonem, Emily z Rockym, Ross z Rydel, ze względu, że Vicky nie chciałam być z nim w parze, a Riker z Victorią.
Powoli wszyscy zaczęli uczyć się tańczyć. Początkowo nie wszystkim wychodziło. Jednak w miarę czasu tym co szło najgorzej teraz wychodziło najlepiej. Idealnie się zgrali. Patrzeć na nich, to był niesamowity widok. Aż nie chciało się oczom wierzyć, a szczególnie po tym co teraz ujrzały...
Rocky i Emily dobrali się niesamowicie. Ich każdy ruch był ze sobą tak powiązany, tak jakby tańczyli ze sobą już od dobrych paru lat. A przecież to ich pierwszy taniec... W pewnym momencie Rocky złapał nastolatkę w tali, a ta pochyliła się. Spojrzeli sobie w oczy. To co teraz czuli było nie do opisania. Tak wiele myśli, tak wiele uczuć, a tak mało rozsądku. Raz nie pewność, a w drugiej nadzieja, aby to trwało jak najdłużej. Średnice ich oczu momentalnie się rozszerzyły. Byli wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Nie mogli oderwać od siebie wzroku! To...to było takie...magiczne.
********************************Ciąg Dalszy Nastąpi*********************************
A więc macie ten 7 rozdział ;) Mam nadzieję, że wam się podoba :D Końcówka jak zawsze tajemnicza :3 I mam nadzieję, że nie będziecie źli, że zakończyłam w takim momencie, ale chciałam was potrzymać w niepewności :3 To na tyle ;) Czekam na wasze komyyyyy ;**
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
//Kinga

środa, 19 marca 2014

Rozdział 6 ''Dress, patry, wager '' - ''Sukienka, impreza, zakład ''

       Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i się w nim zamknęła. Nie mogła w to uwierzyć, że uległa...Chcąc o tym szybko zapomnąć poszła wziąć prysznic, a potem położyła się spać.
Natomiast Ellington właśnie schodził na dół po schodach i w raz z Rocky i Rossem kierował się do wyjścia, co bardzo ucieszyło Emily, która miała już dość spędzania czasu z wysokim brunetem. Następnie wszyscy domownicy udali się do swoich pokoi.
      Następnego dnia pierwsza wstała Vanessa i poszła obudzić swoje młodsze przyjaciółki. Wszystkie szybko się ogarnęły i zeszły na dół do kuchni, aby zjeść śniadanie. Przygotowały sobie płatki z mlekiem i po niecałych 5 minutach już jadły posiłek. Victoria przeczytała jeszcze karteczkę, która leżała na blacie. Było tam napisane:

Wrócę jutro wieczorem, obiad macie w lodówce.
Anthony

I wyszła razem z Nessą i Emi z domu do szkoły. Szły w szybkim tempem, ponieważ za 10 minut miały się zacząć lekcje, a raczej nie chciały się spóźnić.
Przy wejściu do budynku wszystkie się rozdzieliły i poszły w swoją stronę. Vanessa na drugie piętro, do klasy w której odbywały się lekcje matematyki. Emily na salę gimnastyczną, a Victoria na pierwsze piętro, gdzie miała zajęcia muzyczne, w klasie od muzyki rzecz jasna.
Po lekcjach nastolatki zebrały się na głównym korytarzu w szkole, gdzie zobaczyły plakaty.
-O patrzcie, ma być impreza walentynkowa!-krzyknęła podekscytowana Victoria.
-Kiedy?-zapytała dochodząca Van.
-W czwartek-odpowiedziała brunetka.
-O której?-kontynuowała blondynka.
-Od 19.00 do północy -odpowiedziała szczęśliwa.
-No to cóż nie pozostaje mi nic innego niż powiedzieć, że możemy się wybrać-powiedziała dwudziestojednolatka, tym samym uszczęśliwiając jej młodszą koleżankę.
-Nic z tego ja nie idę-mruknęła dziewiętnastolatka. Nie przepadała ona za typami takich spotkań jak imprezy.
-No, ale dlaczego? To będzie świetna okazja, aby poznać ludzi ze szkoły.-mówiła, tym razem spokojnie brunetka.
-Sama nie wiem-chrząknęła pod nosem Emily.
-Wiesz Emi, w tym wypadku muszę się zgodzić z Vicky, to będzie najlepszy sposób, aby poznać tych ludzi i się z nimi za kumplować.-wyraziła swoje zdanie Vanessa.
-No okej, zgoda, a teraz już chodźcie do domu, mam masę zdań na jutro-odpowiedziała niechętnie młodsza blondynka.
Tak jak nastolatka powiedziała, tak przyjaciółki uczyniły. Kiedy były już w domu poszły odgrzać sobie obiad jaki zostawił im Anthony, a później zaczęły konsumować danie. Reszta dnia minęła im spokojnie i raczej nudno, z racji tego iż cała trójka siedziała przy lekcjach. Wszystkie były zawalone nauką i nie miały nawet chwili, aby odpocząć, dopiero o 22 Emily i Vanessa skończyły odrabiać swoje zadania, niestety Vic dalej się z nimi męczyła, nie szło jej to tak dobrze jak dwóm starszym przyjaciółką. Kiedy Victoria skończyła odrabiać lekcję dochodziła północ, jednak żadnej z dziewczyn nie chciało się spać. Dlatego zebrały się w sali muzycznej i  postanowiły zagrać w butelkę. Grały już dobre 20 minut, aż w końcu padło na Victorię i padło zaskakujące pytanie...
-Prawda czy wyzwanie?-zapytała Van.
-Prawda-odpowiedziała bez zastanowienia brunetka.
-Okej, to czy zatańczysz z Rossem na imprezie walentynkowej?
-Co!?-spytała zdziwiona.
-No to co słyszałaś!-powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
-W ogóle z kont te pytanie ci przyszło do głowy?-zadała nie pewnie pytanie osiemnastolatka.
-A co zdziwiona? Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to słyszałam do góry nawet, jak mówiłaś Rossowi 'przepraszam' a ty nie ulegasz byle komu...-tłumaczyła trochę nie pewnie, bo nie chciała urazić przyjaciółki.
-A więc to o to chodzi tak!? I teraz będziecie mi o tym ciągle przypominać!? Proszę śmiejcie się! Miejcie tą satysfakcję, że pierwszy raz komuś uległam, a w dodatku jemu...-dokończyła już ciszej i wyszła z trzaskiem drzwi.
Emily i Nessa wymieniły się tylko spojrzeniami i same wyszły z sali, a potem udały się do swoich pokoi.
      Następnego dnia obie blondynki obudziły się o 7.00 i zeszły na dół zrobić śniadanie. Jednak widok jaki zobaczyły, wywarł na nie wielkie zaskoczenie.
-Ja przepraszam, nie chciałam na was wczoraj tak naskoczyć, a szczególnie na ciebie Van, właściwie nawet nie wiem do końca dlaczego to zrobiłam...W zamian za to przygotowałam dziś śniadanie-wytłumaczyła Victoria.
-Nie musiałaś, ale to miłe. I chce, abyś wiedziała, że nie zadałam tego pytania celowo. A teraz już o tym zapomnijmy-dokończyła dwudziestojednolatka, a następnie wszystkie utonęły w grupowym uścisku.
    W krótce nastolatki udały się do szkoły, gdzie czekał je naprawdę meczący dzień, z racji tego iż każda na każdej lekcji miała kartkówkę, albo sprawdzian. Każda przerwa wyglądała tak, że siedziały przy książkach i powtarzały dane tematy. W końcu po siedmiu godzinach nauki, wyczerpane wróciły do domu. Od razu kiedy weszły rzuciły byle gdzie plecaki i walnęły się na kanapę w salonie, puściły muzykę na fula i odprężały się. Co prawda nie trwało to długo, ponieważ przerwał im to dzwonek do drzwi.
-Vicky proszę cię idź otwórz-poprosiła ją Emi, na co ta od razu przytaknęła i udała się w stronę drzwi. Wywarło to nie małe zaskoczenie u obu nastolatek. Od razu pomyślały, że to chyba jakiś dobry dzień Victorii, skoro rano przeprosiny, potem śniadanie, a teraz to.
      Brunetka po drodze weszła jeszcze do kuchni, aby napić się wody, a dopiero potem poszła otworzyć drzwi.
-O hej.
-Cześć, jest może Emi?-zapytał Rocky
-No tak...-odpowiedziała niepewnie, po czym dodała -poczekaj tu chwilę.
-Emily do ciebie!-krzyknęła, na co przyjaciółka powoli do niej podeszła.
-Kto to?
-Sama się przekonaj-puściła jej oczko osiemnastolatka.
-Okej?
Blondynka podeszła do otwartych drzwi i zobaczyła Rockego. Pierwsze co jej przyszło na myśl to ile się dzisiaj jeszcze stanie rzeczy, które mnie zdziwią!?
-Hej.-odparła krótko i cicho.
-Hej, mogę wejść?-zapytał unosząc jedną brew do góry.
-Emm...tak-odpowiedziała speszona dziewczyna i wpuściła kolegę do środka.
-To może chodźmy do mnie-dodała po chwili i oboje udali się do jej pokoju.
-A więc co cię co mnie sprowadza?-zadała pytanie, szukając czegoś w szufladzie.
-Wiem, że to może trochę dziwnie zabrzmieć...
-No to może w końcu wydusisz to z siebie?-zadała kolejne pytanie i odwróciła się w stronę chłopaka.
-Przyszedłem cię przeprosić i dać ci tą sukienkę, w ramach przeprosin.-odpowiedział niepewnie wyciągając ubranie z torby. Sukienka sama w sobie była śliczna, co prawda bardzo się różniła od tej co Emily miała na sobie ostatniego wieczoru, ale mimo wszystko bardzo się jej spodobała. Była ona czerwona i prosta, gdzieś przed kolana. Z tyłu miała wycięte plecy na owalny kształt. Myśli nastolatki były teraz skupione raczej na jednym, a mianowicie 'A jednak nie była to ostatnia rzecz, która mnie dzisiaj zaskoczyła'.
-Wow! Nie musiałeś, naprawę...ja nie wiem co powiedzieć...-wytłumaczyła z uśmiechem, a Rocky wręczył jej sukienkę.
-Tak więc przepraszam, nie chciałem, aby tak wyszło...
-Ja też przepraszam, za mnie i za moje przyjaciółki, a sukienka jest przepiękna, dziękuję-powiedziała pewnie, a uśmiech nie schodził jej z ust.
-Dobrze, że ci się podoba, Rydel chciała, abym raczej kupił ci różową, jednak pomyślałem, że czerwona będzie bardziej przydatna, na przykład mogłabyś w niej iść na imprezę walentynkową, jeżeli w ogóle idziesz-kontynuował, ale w jego słowach nastolatka już nie czuła takiego ciepła, lecz raczej obojętność...
-Tak idę na tą imprezę. -dodała zastanawiając się kto to Rydel? Może jego dziewczyna?
-Żartujesz!
-Nie, ale...
-Dobra ja muszę lecieć, narka-odpowiedział dość chamsko i wyszedł z pokoju.
Emily opanował smutek, co ja znowu takiego powiedziałam? Zrobiłam coś nie tak?-myślała.
Nie wiedziała co spowodowało tak nagłą zmianę humoru bruneta. Rozmyślała cały czas nad tym...
W końcu skupiła się na momencie kiedy mowa Rockego się zmieniła...I w tedy przyszło jej do głowy, że może on po prostu nie chce, aby się pojawiła na tej imprezie, a to wszystko powiedział z grzeczności? Nie rozumiała zachowania dziewiętnastolatka, ale też nie chciała sobie zaprzątać cały dzień tymi myślami. Postanowiła udać się na salę muzyczną i pobrzdąkać coś na gitarze, jednak to też nie wychodziło jej teraz najlepiej, ponieważ z ust wydobywały się słowa piosenek przypominających jej sytuację z przed kilku minut.
    W tym samym czasie Victoria i Vanessa leżały sobie wygodnie w salonie i oglądały film 'Obecność', a potem kilka seriali, które leciały w telewizji, jednak przerwały to kiedy brunetce przypomniało się, że przecież nie mają się w co ubrać na imprezę. Bez zastanowienia wzięły swoje torebki i portfele, a następnie wyszły z domu, nie mówiąc nic o tym Emi.
Nastolatek nie było w domu przez dobre 3 godziny, w których dziewiętnastolatka nawet nie zauważyła ich nieobecności ze względu, iż cały czas była w sali muzycznej i była pewna, że jej koleżanki oglądają teraz jakieś seriale w telewizji. Zorientowała się, że ich nie było, kiedy wychodziła z pomieszczenia, a one wchodziły do domu z pełnymi siatkami zakupów.
-Boże po co wam tyle tego!-powiedziała młodsza blondynka.
-No wiesz jutro jest impreza i musimy dobrze wyglądać-wytłumaczyła osiemnastolatka i wyszczerzyła zęby.
-Dobra nie wnikam...
-A ty w czym pójdziesz?-zapytała po chwili najmłodsza.
-Ja chyba nie pójdę...Tak będzie najlepiej, nie tylko dla mnie...-odpowiedziała niemal szeptem.
-Co ty opowiadasz!? Pójdziesz i ja ci to obiecuję, mało tego zrobimy cię na bóstwo! I będziesz najładniej wyglądać, ze wszystkich dziewczyn na imprezie!-dodała tym razem Van.
-Sama nie wiem...
-Ale ja wiem, a teraz chodźcie już idziemy do pokoi bo jest 23, a trzeba się wyspać, żeby jutro móc się świetnie bawić!-mówiła entuzjastycznie Vicky.
Jak powiedziała dziewczyna tak przyjaciółki uczyniły. Pisały jeszcze ze sobą sms'y z drugich pokoi co sprawiało im dużo śmiechu. Nie same zajęcie, ale treści sms'ów. Nie bawiły one jednak Emily, która myślami była cały czas czy powinna iść na imprezę...W krótce wszystkie zasnęły.
      Kolejnego dnia od godziny 6.00 już były na nogach i pomimo tego, że zabawa była dopiero wieczorem już szykowały potrzebne im rzeczy. Były tak tym zajęte, że nawet nie zjadły śniadania, tylko podekscytowane poszły do szkoły.
-Hej Vanessa-powiedział znajomy głos. Natomiast dwudziestojednolatka tylko rozglądała się po szkolnym korytarzu, ale nikogo nie zauważyła. Nagle ktoś zakrył jej oczy.
-Kto to?-odparła zabawnie.
-A jak myślisz?-dopytywała się tajemnicza osoba.
-Emily?-powiedziała na co sama wybuchła śmiechem.
-Riker-chyba nie jesteś dobra w zgadywanki...
-O cześć! Nie zauważyłam cię.
-Za to ja ciebie tak-ciągnął rozmowę z uśmiechem.
-To co tam u ciebie słychać?- spytał blondyn.
-A nic...
-Wybierasz się na dzisiejszą imprezę?-zadał kolejne pytanie.
-Tak, a ty?-kontynuowała nastolatka.
-Ja również-odpowiedział.
-W takim razie zobaczymy się na balu, a teraz przepraszam cię, ale muszę już lecieć-powiedziała i podeszła do chłopaka go przytulić na pożegnanie, co wywołało na chłopaku zaskoczenia, ale i też radość.
-Jasne leć, to do zobaczenia-mrugnął jednym okiem kiedy ona już odchodziła i rzuciła krótkie 'pa'.
Następnie Vanessa udała się na lekcje, jej przyjaciółką przed południe minęło szybko tak jak i jej, ze względu, że dzisiaj była impreza miały lekcję tylko do 13.00 dlatego też tak szybko to zleciało.
Po zajęciach koleżanki nie tracąc ani chwili poszły do domu się szykować.
    Pierwsze co każda zrobiła to poszła wziąć orzeźwiający prysznic, a potem wszystkie spotkały się w salonie i wzajemnie robiły sobie makijaż oraz fryzury. Trwało to około dwóch godzin. Później udały się do pokoju Nessy i wybrały jej strój. Wszystko pięknie się komponowało! Była ona uczesana w koka i miała niebieską sukienkę z cekinami od pasa w górę. Do tego ubrała jeszcze niebieskie szpilki i łańcuszek. Z kolei postanowiły zabrać się za przygotowanie Victorii. Dziewczyna miała mocny makijaż i włosy związane w luźnego kucyka. Miała na sobie białą bokserkę, czarne poprzecierane dżinsy, czarną bluzę. Wspaniale komponowało się to ze złotą biżuterią i czarnymi szpilkami. Po pewnym czasie nadszedł czas na Emily. Tak jak koleżanki jej obiecały, tak też dotrzymały obietnicy. Trzeba przyznać, że dziewiętnastolatka wyglądała najładniej z nich. Miała śliczną czerwoną sukienkę, którą dostała od Rockego i tego samego koloru szpilki. Na jej ustach widniała wyrazista czerwona szminka, a ciemna kreska była bardzo widoczna. Włosy miała rozpuszczone i pofalowane. Do tego jeszcze wzięła czerwoną, małą torebkę w kształcie koperty.
      W końcu wybiła godzina 19.00 i przyjaciółki wyszły z domu. Wszystkie były w świetnych nastrojach i miały zamiar świetnie się bawić. Kiedy dotarły do miejsca spotkania Vanessa i Vicky poszły na salę, a Emily poszła jeszcze do łazienki.
Dziewczyna weszła do jednej z toaletek i powtarzała sobie w głębi 'tym razem będzie wszystko w porządku, będę się dobrze bawić...A co jeśli Rocky będzie zły, że przyszłam...? Zaraz zaraz! Stop dziewczyno! Co cię on obchodzi, każdy ze szkoły ma wstęp na tą imprezę! Dasz radę! Zobaczysz!' Właśnie w tym momencie wyszła zamykając za sobą drzwi. Gdy była już przed salą wyciągnęła jeszcze szminkę z torebki i przejechała nią delikatnie po ustach, a następnie pewna siebie weszła powoli do środka.
Nagle muzyka ucichła, wszystkie światła i spojrzenia imprezowiczów padły na nią. Ta tylko delikatnie się uśmiechnęła i weszła w głąb sali. Czuła się tak wyjątkowo. To było niesamowite! Jej widok wszystkich powalił! Nie mogli uwierzyć, że ta nastolatka to ta sama Emily, która chodzi z nimi do szkoły! Czuła wszystkich spojrzenia na sobie, wiedziała, że odprowadzają ją wzrokiem kiedy powolnym krokiem i z gracją powędrowała do grupki przyjaciół stojących przy oknie i rozmawiających.
-Hej-odparła szczęśliwa.
-O cześć-odpowiedział mile Ellington, a za nim reszta grupy. Byli tam Ross, Riker, Vanessa, Victoria, Ellington i oczywiście ona (Emily). Nie było przy nich jednak Rockego i Rydel, której dziewczyny nie miały okazji jeszcze poznać.
-Masz śliczną sukienkę!-skomplementował ją dwudziesto-dwu-latek.
-Dziękuję.
-Można wiedzieć, gdzie kupiłaś?-zapytał Ratliff.
-Właściwie to ja ją dostałam...-speszyła się lekko dziewiętnastolatka.
-A od kogo?-dopytywał zaciekawiony brunet.
Uratował ją chłopak podchodzący do niej i proszący ją do tańca. Mimo to, że nie miała ochoty teraz tańczyć zgodziła się, ponieważ nie chciała odpowiadać na pytanie kolegi.
W tym samym czasie Rocky stał po drugiej stronie sali i przyglądał się tańczącym parą. W prawdzie miał ochotę potańczyć, bo w końcu nie przyszedł tutaj, aby podpierać murki, ale nie miał z kim. Wszystkie jego koleżanki z klasy miały już partnerów, nawet Emily...Co bardzo przy dołowało chłopaka. Nagle podeszli do niego koledzy.
-No siema stary
-Elo-odpowiedział dziewiętnastolatek.
-Co tam?
-A nic jak widzicie.
-Ta Emily to niezła laska
-Czy ja wiem, tak samo pusta jak inne i tak samo łatwa.-powiedział obojętnie, jednak wypowiadając te słowa poczuł tak jakby kamień na sercu, bo wiedział, że nie jest to zgodne z prawdą.
-Żartujesz sobie!? Co jak co, ale ona na taką nie wygląda...-ciągnęli temat koledzy Rockego.
-Pozory mylą.
-Co masz na myśli?-kontynuowali.
-Założymy się, że zdobędę jej zaufanie i przelecę ją w dwa tygodnie-zaproponował brunet, mówiąc już znacznie ciszej.
-Okej, to o co się zakładamy?
-Jak ja wygram dajecie mi stówę...a jak wy wygracie to ja daję wam tą stówę.
-Jak dla nas spoko, tylko pamiętaj postaraj się! Ta dziewczyna ma stracić z tobą cnotę! Chodź wątpię, żeby to zrobiła...
-A wy dalej swoje!? Ona pewnie już dawno jej nie ma...-parsknął Rocky, a następnie skierował się do grupki przyjaciół.
***********************************************************************************
THE END XD
No i mamy ten 6 Rozdział :3
Z początku mógł być trochę nudny, ale myślę że końcówka was trochę zdziwiła i zainteresowała XD Zgaduję, że będziecie złe, że przerwałam w tym momencie XD Ale musiałam :*
Tak więc dla informacji kto jeszcze nie widział to dodałam rozdział ;) What Do I Have To Do
I postanowiłam, że jednak poruszę ten temat...Ale nie chcę, abyście się na mnie obraziły czy coś XD Nie dodawałam tak długo rozdziałów na tamten blog z jednego powodu, po prostu ostatnim miesiącem tym blogiem się nikt nie interesował do tego czasu. Po prostu nie miałam tam takiej motywacji do pisania rozdziałów jaką wy dajecie mi tu teraz. O co mi chodzi? Tam na 8 komentarzy czekałam ponad miesiąc, tu 8 komentarzy mam w ciągu 3/4 dni. Jest różnica. Oprócz tego wyświetlenia tam przestały się w tedy nabijać, dlatego wiedziałam, że nikt nie wchodził. Mało tego tu gdy dodaje rozdział piszą do mnie osoby na fb kiedy dodasz rozdział itp. Na tamtym naprawdę rzadko się to zdarzało. Dlatego uwierzcie mi te komentarze pod wszelkimi postami na blogach tak motywują, różne pisanie na fb typu jejku jaki super rozdział, teraz będę ci cały czas spamować żebyś dodała następny. Związku z tym jak już o tym mówię po prawej stronie jest taki pasek i tam jest mój profil google i są też takie dwie rubryki 'co sądzisz o blogu?' i 'Co robisz na blogu?' Byłabym wam wdzięczna gdybyście zagłosowali bo to jest dla mnie bardzo istotne :) Dlatego też prośba moja do was, abyście komentowali te rozdziały, posty które dodaje jak nie macie pomysłu na komentarz to napiszcie chociaż super, czy wam się podoba albo czy nie, i ja już będę wiedzieć, że wy to czytacie i mam dla kogo pisać <3 Osobiście wolę dłuższe komentarze kiedy osoby się wypowiadają na temat danego postu, ale w to już nie wnikam XD Także to by było na tyle, szukajcie mnie na facebook'u twitterze, asku ;) Także, teraz będę oczekiwać na wasze opinie o rozdziale ;) A i jeszcze coś jeżeli macie konta na google to nie wstydźcie się komentować przez nie ;) Bo chciałabym, właśnie chciałabym XD Nie wiem jak to ująć...Może nie będę drążyła tego tematu, powiem tylko, że miło by było kiedy osoby dodające z anonima się jakoś podpisały? Żebym ja jakoś kojarzyła moje czytelniczki/czytelników <3 Oczywiście jeżeli chcecie zachować anonimowość to spoko, po to jest ta opcja XD Na nic nie naciskam, tylko mówię, a właściwie to piszę XD Tak więc to byłoby na tyle ;*
//Kinga




niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 5 " I'm not everyone and I don't have a name every " - ''Nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy''

Ciąg Dalszy...
-Nie mam zamiaru się zamknąć!
-To lepiej to zrób.-warknęła cicho brunetka.
-Bo co!?
-Bo jak nie to zaraz sama cię uciszę-odgryzła się.
-W takim razie to zrób!
-Panie Lynch i panno Blue, proszę o spokój-uspokoiła ich nauczycielka, a po chwili kontynuowano zajęcia.
Następne godziny zajęć minęły im dosyć spokojnie, Emily nie zważała na nikogo i była całkowicie odcięta od reszty, ze względu na głupie komentarzy ze strony ich nowych 'znajomych'. Vanessa myślała cały czas o chłopaku, na którego dzisiaj wpadła i zawierała nowe znajomości. Natomiast Victoria szalała po całej szkole i nie przejmowała się faktem iż jest tam nowa.
     Około 15 trójka przyjaciółek skończyły zajęcia i udały się w kierunku domu. Po drodze jednak wstąpiły jeszcze do pobliskiego sklepu, który pokazał im wczoraj wujek osiemnastolatki.
O godzinie 16.00 dziewczyny były już w domu i zjadły obiad, a potem niechętnie zabrały się za odrabianie lekcji. Szło im to bardzo powoli z racji tego, że lenistwo przejęło stery. Mimo wszystko wyrobiły się do 19.15 i właśnie w tedy usłyszały dzwonek do drzwi i zaczęła się dyskusja kto pójdzie otworzyć.
-Vanessa idź otworzyć drzwi!-krzyknęła z drugiego pokoju nastolatka.
-Nie chce mi się, ty idź!-mruknęła z niechęcią w głosie.
-Ja nie mogę!
-Ja też nie!
-Emily!-krzyknęły na raz oby dwie.
-Dobra już dobra, ja pójdę, ale weźcie się już tak nie drzyjcie-powiedziała nie chętnie i poszła otworzyć drzwi.
Schodziła po woli po schodach, a jej koleżanki za nią, jednak one szły do salonu, a Emi do drzwi. Kiedy nastolatka otworzyła drzwi zmierzyła tylko gości od dołu do góry, po czym zamknęła im drzwi przed nosem, a trzask był tak głośny, że Vicky i Nessa, z pewnością go usłyszały.
-Co to miało być?-zapytała zdezorientowana Vanessa, ponieważ młodsza koleżanka nigdy się tak nie zachowała.
-Nic, a co miało być!?-zadała pytanie lekko wkurzona blondynka.
-Dobra ja pójdę otworzyć-chrząknęła najmłodsza i skierowała się w kierunku drzwi. Jej zachowanie na widok gości było nieco inne, ale jakże tak samo w gruncie rzeczy podobne.
-Ah to znowu ty!-krzyknęła niezadowolona.
-Mówiłem, że to twój ulubiony tekst!- droczył się chłopak z uśmiechem, a dziewczyna poczyniła to samo co wcześniej jej starsza przyjaciółka.
-Okej widzę, że nie chcecie wpuścić gości do środka więc ja to zrobię-powiedziała do siebie Van, wiedząc, że nastolatki i tak jej nie słuchają.
-Cześć-przywitała się.
-Hej, a ty to....?-zapytał wysoki brunet.
-Vanessa, a wy to ta trójka z klubu o ile pamięć mnie nie myli-powiedziała, dalej trzymając osoby przed domem.
-No właśnie my w tej sprawie...Jest Anthony?-zapytał, tym razem blondyn.
-Jeszcze go nie ma, ale za chwile powinien przyjść, proszę wejdźcie-zaprosiła ich do domu.
Nowi znajomi, jeżeli tak można ich nazwać weszli do domu i zgodnie z prośbą dziewczyny udali się do salonu i czekali na swojego menagera, który o dziwo się spóźniał. Było to nie małym zdziwieniem dla chłopaków, bo zwykle to on czeka na nich, a nie odwrotnie. Po chwili jednak zjawił się on w domu i przywitał ze wszystkimi. Trzeba wspomnieć, że Victoria i Emily nie były zadowolone z tego, że muszą siedzieć z całą trójką w pokoju. Vanessa nie wiedziała co o tym sądzić, ponieważ na pozór wydawali się być mili, ale przypominając sobie zdarzenie z imprezy, od razu w jej głowie panował mentlik.
-Skoro już wszyscy jesteśmy dla pewności to jest Ross, Rocky i Ellington, a to Vicky, Emily i Vanessa-powiedział Anthony i wskazywał każdego z osobna.
-A teraz może mi łaskawie wytłumaczycie, co na tej imprezie się takiego stało i dlaczego wy nie byliście na próbie, a wy w domu dziewczęta-zmierzył każdego poważnie.
Dyskusje trwały dobrą godzinę, dopóki Ross nie zgodził się opowiedzieć wszystkiego od początku do końca, nie pomijając żadnych szczegółów.
-Cóż obie strony są winne, jak widać, zatem oby dwie ponoszą karę-stwierdził Anthony.
-Czyli co muszę zrobić? Pozmywać naczynia, posprzątać cały dom, znaleźć prace?-zadawała pytania jak najęta Vic.
-Ależ skont moja droga, stać mnie na coś lepszego, musisz zasmakować tej kary tak jak zasmakowałaś imprezy-powiedział mężczyzna, na co dziewczyna zrobiła minę w stylu WHAT!?(CO!?)
-Emm...Emily, może ty mi to wytłumaczysz bo ja za specjalnie nie znam się na tej waszej 'poezji' -ciągnęła temat.
-Anthonemu chodziło o to że...-nie dała dokończyć blondynce.
-Dobra nie tłumacz, bo i tak tego nie zrozumiem-odpowiedziała obojętnie, na co przyjaciółka dziwnie się na nią popatrzała.
-Kara będzie polegać na tym, że chłopacy odkupią Emily sukienkę oraz wszyscy siebie przeprosicie podając sobie dłonie na zgodę.-wytłumaczył dumny z siebie wujek.
-Co!? Ja mam go przepraszać-wskazała na osiemnastolatka- I mam jeszcze uścisnąć jego dłoń! To ja już wolę cały garaż ci posprzątać!-krzyczała zdruzgotana i oburzona nastolatka.
-Cóż tak bywa-powiedział Ross i szyderczo się uśmiechnął do 'koleżanki'.
-Prędzej bym umarła, niż ciebie przeprosiła -kłóciła się.
-Dosyć, spokój!-krzyknął Anthony.
-Nikt z tond nie wyjdzie do puki cała ósemka się nie przeprosi!-dodał.
-Co!? Mam siedzieć z tym gnojkiem tutaj do puki nie umre!-krzyknęła oburzona Victoria.
-Vic uważaj na słowa!-zdenerwował się wujek.
-Spokojnie Anthony zdążyłem się przyzwyczaić, że ta dziewczyna nie ma kultury-parsknął blondyn.
-Ha i kto do mówi!-krzyknęła osiemnastolatka.
-No właśnie!- odpowiedział spokojnie po czym dodał.
-Widać po tym jak się zachowujesz, jesteś dzika...-zaśmiał się pod nosem.
-Przegiąłeś!-chrząknęła, zmierzając chłopaka i podnosząc jedną brew do góry, po czym już miała się rzucić na nastolatka, ale przyjaciółka ją złapała.
-Oboje zachowujecie się jak nienormalni i za grosz nie macie kultury! Jesteście siebie warci!-krzyknęła Vanessa i wybiegła z pokoju.
-Mówiłeś, że nikt nie opuści tego pokoju dopóki się nie poprzepraszamy!-tupnęła nogą jak mała dziewczynka, krzyżując ręce na piersi.
-Vicky, Ross! Ona ma racje! Oby dwoje jesteście niedojrzali i zachowujecie się jak małe bachory! Przepraszam, za słownictwo, ale inaczej tego się nie da opisać! Popatrzcie do czego doprowadziliście i zastanówcie się nad tym! Nie spodziewałem się tego po was-mówił z poważaniem Anthony.
-To ja może pójdę porozmawiać z Vanessą...-powiedział cicho Ellington i poszedł za dziewczyną.
-Zostawiam was samych, przemyślcie swoje zachowanie-dopowiedział, mężczyzna i wyszedł z Emily i Rockym z salonu.
***W tym samym czasie u Vanessy***
Pup puk-wydobyło się ciche pukanie do drzwi, które za chwile zostały otwarte, przez bruneta.
-Mogę?-zapytał dla pewności.
-Jeżeli musisz to wejdź-powiedziała pod nosem.
-Ej, mała co się dzieje?
-Po pierwsze nie mów do mnie mała, po drugie nie ważne...-odpowiedziała obojętnie i schowała głowę w poduszce, a chłopak do niej podszedł, a następnie usiadł obok niej.
-Okej już nie będę tak mówić pod warunkiem, że powiesz mi o co chodzi.-ciągnął temat uśmiechając się lekko.
-Szantażysta-mruknęła poważnie nastolatka i rzuciła znajomego poduszką.
-A to za co?-krzyknął Ellington i zaczął łaskotać koleżankę.
-Haha przestań!-śmiała się i mówiła dziewczyna.
-To ty powiedz o co ci chodzi i dlaczego wybiegłaś-przerwał, a po chwili kontynuował czynność.
-Za dużo warunków jak na jeden raz, a teraz bierz te łapy-oznajmiła rozbawiona.
-No dobra, dobra, ale teraz opowiadaj-rzekł ciekawy, a za razem rozbawiony.
-Za dużo sobie wyobrażasz-stwierdziła.
-I kto to mówi-przewrócił oczami, dalej uśmiechnięty.
-No, ale w sumie to tak jakby spadłeś mi z nieba, bo muszę się komuś wygadać, a z Emily i Vicky nie ma za specjalnie ochoty teraz rozmawiać...
-Czyli jednak
-Oj tam oj tam-mruknęła z humorek i wystawiła mu język.
Po chwili Vanessa, wytłumaczyła koledze, co jej leży na sercu. A mianowicie to, że nie chciała, aby ich pierwsze spotkanie tak wyglądało, a teraz chciała to naprawić, lecz jej przyjaciółka Vicky chyba tego nie chciała i zrobiło się jej smutno. Natomiast Emily zachowuje się teraz trochę dziwne i nie dawało jej to spokoju.
-Nie przejmuj się, wszystko się ułoży -powiedział pocieszycielsko.
-Dziękuję-powiedziała nie pewnie oraz cicho...
-Ale za co?-zapytał zdziwiony, a jego dołeczki znowu się ukazały, przez co Nessa się zaczerwieniła. Nie wiedziała dlaczego tak to na nią działa.
-Po prostu, za to, że mnie wysłuchałeś...-wypowiedziała równie nie pewnie.
-Ooo jak miło, nie ma za co, a teraz już tak nie siedź i chodź do mnie.
Nastolatka uśmiechnęła się lekko do Ellingtona i podeszła do niego, go przytulić.
***W tym samym czasie w salonie***
    Victoria siedziała tyłem do chłopaka i była wzburzona jego obecnością. To wszystko było dla niej dziwne...W jakim sensie? Sama tego nie rozumiała. Czy chodziło o to, że przyjaciółki się na nią obraziły? Czy też będzie słaba, nie wytrzyma i przeprosi Ross'a?
-I co masz zamiar się tak do mnie nie odzywać?-spytał poirytowany.
-Hę...ktoś tu coś mówił? Bo wydawało mi się że jestem tu sama...-udawała, że nie widzi blondyna, a za razem serce jej biło coraz szybciej, aby tylko nie zmiękła. Nie może się dać złamać i to tym bardziej jemu, nigdy tego nie zrobiła, zawsze była twarda i stawała przy swoim.
-Ohh przestań, dalej masz zamiar ciągnąć te gadki!?
-Nie rozumie, nikogo tu nie ma, a ja cały czas słyszę mowę.-mruknęła zastanawiając się.
-Oh tak, w takim razie powinnaś się udać do lekarza bo chyba coś nie tak z główką-ciągnął 'rozmowę'.
-Zamknij się w końcu!-krzyknęła! Tak, dokładnie tak, w połowie mu uległa, bo nie mogła już tego wytrzymać...
-O szanowna pani, się do mnie odezwała!-chrząknął.
-Weź się ode mnie odwal!-oznajmiła.
-Weź jedno głupie słowo, uścisk dłoni i jesteśmy wolni, nie byłabyś taką egoistką i może byś pomyślała o kimś innym niż o sobie i że temu komuś się na przykład śpieszy-tłumaczył, tym razem już nie tak miło tak jak na początku, lecz szorstko. Miał już powoli dość głupich odzywek nastolatki.
-Może dla ciebie, ale nie dla mnie!
-Zawsze musisz wygrywać!? Już pokazałaś na co cię stać, dalej chcesz to ciągnąć?-wypowiedział dane słowa, wstał z kanapy i otworzył okno, a Vicky przeleciał zimny dreszczyk, z powodu zimnego powietrza i wiatru.
-Jesteś idiotą-powiedziała to tak szybko, że chłopak chyba nawet nie zdążył tego usłyszeć. Wiedziała, że źle robi, ale nie mogła się poddać. Nagle jej oczy się zaszkliły z niewiadomych powodów.
- Mówiłaś coś?
-Tak, że jesteś idiotą i cię nie lubię!
-Ooo nie lubisz mnie, super. Nie lubisz mnie, to ustaw się w kolejce i poczekaj aż zacznie mnie to obchodzić.
I właśnie te słowa zabolały brunetkę...Czyżby nie obchodziło go moje zdanie?-myślała...
-Posłuchaj, na prawdę nie mam czasu, a tym bardziej żeby go tracić na ciebie więc nie rób siana z byle czego i przeproś mnie, bo nie mam ochoty dalej z tobą przebywać.
-Ha dobre sobie. Ja mam cię przeprosić!?
-Wiele ryzykujesz, wdając się ze mną w dyskusję...
-I kto to mówi, pragnę ci przypomnieć, że to ty stałeś się ofiarą podczas naszego ostatniego spotkanie-odgryzła się.
-Posłuchaj wszyscy kiedyś upadają i każdy musi iść kiedyś na kompromis-powiedział patrząc się jej w oczy, a ta odpowiedziała pewnie
-Nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy.
Nastolatek zamilkł na chwile, po czym można było wywnioskować, że był zszokowany odpowiedzią i nie tak to sobie wyobrażał.
-Może jednak pójdziesz na ugodę...Przeprosimy się, a potem rozejdziemy tak jakby nic takiego nigdy nie miało miejsca.
-Mam ochotę pierdolnąć tym wszystkim i wyjść -rzekła i oparła głowę o rękę.
-Życie nie jest takie proste jak się wydaje-odparł Ross.
-Gdyby nie ty to wszystko byłoby dobrze...
-Jak mam to rozumieć?-powiedział głośno i wyraźnie, lekko się uśmiechając
-Czasem mam wrażenie, że niektórym osobą głowa służy tylko jako element dekoracyjny. -droczyła się dalej.
-Nie znałem cię od tej strony...
-Bo widzisz, to nie życie jest ciężkie, tylko ludzie je utrudniają.-wygłosiła pewna siebie.
-Teraz już rozumiem dlaczego jesteś znakiem zapytania w moim życiu-powiedział przegryzając dolną wargę blondyn.
-Żyj tak, aby twoje życie było wykrzyknikiem, a nie znakiem zapytania-kontynuowała dziewczyna.
-Zacięta jesteś-odpowiedział krótko osiemnastolatek.
-Chyba po raz pierwszy musze przyznać ci rację.
-Na pierwszym razie się chyba nie skończy-odpowiedział Ross dwukrotnie unosząc brwi.
-Nie rozumiem o co ci chodzi...-mówiła niepewnie.
-A o to, że zaraz mi ulegniesz i przyznasz mi racje, że powinniśmy się pogodzić.
-Wiesz w twoich snach na pewno.
-W takim razie uznajmy, że to mój sen -dokończył, a dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Wiesz co, w takim razie te twoje sny są tak nudne, że aż śmieszne-uśmiechnęła się zwycięsko osiemnastolatka
-Skoro jesteśmy już przy moim śnie, a w nim się dzieje to co ja chce...-zaczął, lecz brunetka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo!
-Ty to powiedziałaś-ciągnął dalej z uśmiechem.
-Wiesz co niech ci będzie, przeproszę cię, ale zdania o tobie nie zmienię.
-Jak sobie chcesz-rzucił obojętnie blondyn, podchodząc do dziewczyny, na co ta wstała i podeszła do niego. Obydwoje stali już na przeciwko siebie, Victoria podała mu swoją dłoń i powiedziała głośno i wyraźnie 'przepraszam' na co Ross odpowiedział jej to samo, ale już znacznie ciszej niż ona.
-Wież co, wole szczere spierdalaj, niż fałszywe przepraszam!
-O co ci znowu chodzi!?
-Po prostu wymaż ten sen i urywek, który powiedziałam ze swojej głupiej podświadomości! -krzyknęła a następnie opuściła salon i z trzaskiem drzwi weszła do swojego pokoju.
***********************************************************************************
No i mamy ten 5 Rozdział :D Jak wam się podoba? Może być? Proszę o szczere opinie :) //Kinga