sobota, 13 września 2014

Rozdział 25 ''On the surface, simply and gently, deep hard and safely'' - ''Na pozór zwyczajnie i delikatnie, w głębi twardo i bezpiecznie''

      Nastolatki z Polski właśnie wylegiwały się na kanapie, oglądając jakieś romansidło. Słońce nadal jeszcze mocno świeciło, pomimo iż była już godzina 18.00
-Dziewczyny, ja mam tego dość -chrząknęła Vic.
-Co masz na myśli? -zapytała Emily.
-To, że nie będę tu tak bezczynnie siedzieć! Idę na imprezę.
-Victoria, ale wiesz, że...-zaczęła Vanessa, lecz Vicky jej przerwała.
-Jestem pełnoletnia. -rzekła i wyszła z pomieszczenia, kierując się do swojego pokoju w celu przygotowania się do imprezy.
Vanessa w tym momencie spuściła głowę w dół i podparła się łokciami o kolana.
-Nie martw się..-powiedziała cicho Emily.
-Znowu będzie tak samo...Miała z tym skończyć.
-Będzie dobrze..
-Nie będzie Emily. Pamiętasz co było rok temu? Znowu przyjdzie pijana do domu...-westchnęła Van.
     W tym samym czasie Vic brała ciepły prysznic. Następnie zrobiła lekki makijaż, a włosy upięła w koka. Na swoje ciało wsunęła krótką i upiętą czarną sukienkę. Do tego wisiorek, bransoletka, szpilki i inne dodatki. Z domu wyszła o 21 mówiąc przyjaciółką, aby na nią nie czekały, wróci późno.
     Godzina 1 w nocy. Vanessa wciąż siedzi w salonie oglądając telewizję. Emi...Emily jest w łazience. Wiecie jakie to uczucie kiedy ktoś nas zrani, kilkakrotnie? Kiedy już nikt nic innego nie robi, tylko nas rani? Może my w tedy też powinniśmy się zranić? Ból psychiczny jest nie do wytrzymania. Myśli rozszarpują nas od środka. Czujemy się nijak. Towarzyszy nam tylko ból. Ból o którym chcemy zapomnieć, dlatego bierzemy żyletkę, albo tak niewinną temperówkę, której znaczenie znają tylko niektórzy. W zwykłej temperówce, niektórzy widzą narzędzie do temperowania kredek, a drudzy rzecz do ukojenia bólu psychicznego. Tak też było z dziewiętnastolatką. Nie miała ona łatwo w życiu, rzadko kiedy ktokolwiek jej pomagał, więc postanowiła sama sobie pomóc. Niestety w ten nie inny sposób...13 cięć, 12 intencji.
Wyjęła ostrze z owego przedmiotu, którym była temperówka i przejechała powoli po swojej ręce.
- pierwsze za to, że poznałam...

Kolejne cięcie, tym razem głębsze.
-drugie za to, że zaufałam...
Krew powoli zaczęła spływać z nadgarstka na podłogę, lecz dziewczyna nie przerywała.
-trzecie za to, że pokochałam...
Czerwona ciecz znowu zaczęła się sączyć. Z kolejnymi cięciami, na podłodze znajdowało się coraz więcej krwi. Na koniec nastolatka obmyła rękę wodą i zabandażowała, spuściła rękawy bluzy i posprzątała w łazience.
   Gdy wyszła z pomieszczenia chciała udać się do swojego pokoju, lecz Vanessa ją zatrzymała.
-Znowu to robiłaś, prawda..
Blondynka tylko spuściła głowę w dół, nie chcąc patrzeć przyjaciółce w oczy. Wiedziała, że ją tym rani, ale co mogła zrobić skoro tylko to dawało jej ukojenie?
Była już 3 nad ranem, ich właściwie nie rozwiniętą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Nessa szybko wyminęła Emily, która poszła za nią i udała się otworzyć drzwi wejściowe. Przed nimi obydwie zastały pijaną przyjaciółkę, co je wcale nie zdziwiło. Dziewczyna ledwo co trzymała się na nogach. Blondynki pomogły wejść jej do domu i pomimo krzyków Victorii, złości i niechęci położyły ją na łóżku i czekały, aż zaśnie.
    Następnego dnia około 12.00 można było usłyszeć z pokoju obok słowa 'Ała, moja głowaa' co obydwie dziewczyny odebrały jako znak, że nastolatka już nie śpi. Udały się do niej do pokoju, który był mały, ale za to przytulny i podały szklankę mleka, co miało pomóc w pozbyciu się kaca.
    Tym czasem z Los Angeles R5 odbywało próbę, Ross wrócił do domu, a Ell został poinformowany o wyjeździe nastolatek. Nie był to dla nich łatwy czas, ale musieli się skupić teraz na karierze, którą ostatnimi czasy zaniedbali. Chcieli również nadrobić stracony czas i skupić się na relacjach ich łączących. Dawno nigdzie razem nie wychodzili jako rodzeństwo, rodzina. Dzisiejsze popołudnie spędzili razem w wesołym miasteczku, śmiejąc się i bawiąc. Nie obyło się także bez żadnych niepotrzebnych kłótni i przepychanek, ale to było już w ich naturze.
    Następnego dnia mieli nagrywać filmik w studiu, w którym będą odpowiadać na pytania od fanów. Kiedy już wszyscy byli gotowi zaczęli nagrywać i po kolei odpowiadać na wybrane pytania. Jednym z nich było 'Kto z was jest największym romantykiem?' W tedy jednogłośnie wszyscy wskazali na Ross'a, a on się uśmiechnął.
      Po pewnym czasie, około miesiąca, Victoria i Ross zaczęli na nowo utrzymywać ze sobą kontakt, Vanessa z Rikerem również. Wszyscy starali się podtrzymać relacje jakie je łączyły, poza dwoma osobami, które do siebie nie napisały od momentu ostatniego spotkania i ostatniego sms'a o którym wiedzieli tylko oni. Emily cały czas bardzo to przeżywała, nie mogła zrozumieć tego jak została potraktowana, zaś on...Rocky nie wiedział jak jej to wytłumaczyć, najlepszym wyjściem dla niego było o niej zapomnieć...Tylko, że tak się nie dało. Nie umiał przestać o niej myśleć, ale chciał zniknąć z jej życia, nie chciał jej skrzywdzić poraz kolejny poprzez jego głupie żarty. Wydawało mu się, że lepiej będzie jeśli nie będzie ciągnąć dalej, czegoś czego nigdy tak właściwie nie było...Kochał ją, ale nie miał siły już walczyć o jej względy, więc pozwolił jej odejść. A ona? Ona była u skraju wytrzymania psychicznego...nie dawała sobie rady, dawne przeżycia i wspomnienia rozrywały ją od środka, blizny nie były tylko w jej duszy, ale także można było je dostrzec na jej ciele. Bezsensowne wizyty u psychologa, które tak właściwie i tak nic nie dawały...Próba samobójstwa, która skończyła się na przybyciu do szpitala, znowu masę lekarzy...A obraz dalej ten sam w głowie...Jak patrzył w jej oczy, jak mówił, jak przytulał, jak pocieszał...a teraz? Teraz po prostu już nic ich nie łączy, poza więzią obojętności, która jest cienka jak nić i łatwo ją rozerwać, ale zaraz za nią znajduje się mur obronny który ma chronić ich serca, przed popełnieniem kolejnego błędu. Na pozór zwyczajnie i delikatnie, w głębi twardo i bezpiecznie. Tylko, czy zakochanie się było naprawdę błędem? Przecież to chyba wspaniałe uczucie, prawda? Uczucie które oprócz, że daje nam radość, zadaje także ciosy, po których zostają rany, których nie da się zagoić. Czy warto się zakochiwać, by móc być szczęśliwym, a później cierpieć? Jaki jest tego sens? Po co wystawiać swoje serce na próbę, czy to przetrwa czy rozsypie się na małe kawałeczki...?
       Mijały godziny, dni, tygodnie, miesiące, aż w końcu minął rok. Co dalej? Co się dzieje z życiem nastolatków? Jakie ono teraz jest? Co się u nich wydarzyło? Jak mają się teraz sprawy? Czy nadal utrzymują kontakt ze sobą? Czy wręcz przeciwnie, stwierdzili, że to nie ma sensu...A może poznali kogoś nowego i zapomnieli o dawnych osobach? Jaki wpływ będą mieli na nich inny ludzie? Jak to wszystko dalej się potoczy? Czy wszystko będzie dobrze? Czy może zakończy się dramatyczną klęską? A jacy tak właściwie są oni? Czy się zmienili? Czy nadal są tacy sami? Czego ich nauczyło życie, a jakie błędy wciąż dalej popełniają? Czy to wszystko tak właściwie ma sens? Historia niespotykanej miłości, zagadka do rozwiązania i to właśnie się nazywa Trust as love involes with risk - Zaufanie tak jak miłość wiąże się z ryzykiem. Oni zaryzykowali, ale czy było warto?
 
 
~~Ciąg Dalszy Nastąpi~~
 
Hey ;) Na samym początku chciałabym was przeprosić, że dopiero teraz dodaje ten next, ale zaczęła się szkoła i po prostu mam bardzo mało czasu, ale oczywiście postaram się to od siebie odgrodzić i mimo wszystko dodawać te kolejne rozdziały częściej, na miarę moich możliwości. Od razu mówię, że 26rozdział ukaże się miej więcej za dwa tygodnie, chyba, że będzie tak, że naprawdę będę miała czas i znajdę chwile, aby wcześniej napisać ten rozdział ;) Odpowiedź na pytania powyżej, znajdziecie oczywiście w następnym rozdziale :D Pozdrawiam :)) //Kinga