Kiedy spostrzegli się, że spojrzenia wszystkich znajdują się na nich, speszeni odsunęli się od siebie...
-No ten...Tak właśnie powinno wyglądać tango. Oczywiście te wszystkie uczucia były udawane, dla dobra pracy. -tłumaczył się, jednak ostatnie zdanie wypowiedział niezgodnie z prawdą. Sam dobrze o tym wiedział, że w tedy nie udawał...To co powiedział bardzo zabolało dziewiętnastolatkę. Nie spodziewała się, że mógłby coś takiego powiedzieć...Dziwne myśli ją teraz opanowały. Myślała 'Jak to? To było udawane...? To nie może być prawda, ale dlaczego to powiedział?'
-Dobra nie wnikam -powiedział Ross.
-To może wybierzemy się teraz razem na basen?-zaproponował Riker, odbiegając od tematu.
-Właściwie to dlaczego nie -uśmiechnęła się Vanessa.
-To co za 30 minut tutaj?-ustalał najstarszy.
-Okej-przytaknęły zgodnie przyjaciółki.
-Mam po was przyjść, czy dojdziecie?-zapytał dla pewności.
Dziewczyny tylko się zaśmiały i zgodnie odpowiedziały 'nie, nie ma takiej potrzeby' na co chłopak odpowiedział 'no to się jeszcze okaże' zażartował. Wszyscy się zaśmiali, a potem ruszyli w kierunku domów, po przybory, które będą im potrzebne.
O 15.00 znowu wszyscy spotkali się pod miejscem pracy R5 i udali się do pobliskiego aquaparku.
Świetnie się tam bawili. Pływali, zjeżdżali ze zjeżdżalni, wypoczywali w saunie. Jednak każdy osobno...Mimo to zdarzył się wyjątek gdzie wszyscy napotkali się w nieco mniejszym basenie do pływania, ale za to głębokim.
-Jak tam się bawicie?-zapytał Ellington.
-A no bardzo fajnie-odpowiedziała z uśmiechem Vanessa.
-Ile jeszcze tutaj będziemy?- zadał kolejne pytanie brunet.
-Nie wiem, z godzinkę?-zaproponowała Victoria.
W tym samym czasie Ross zanurkował i podpłynął do Nessy. Złapał ją za nogę i pociągnął do wody. Ta niefortunnie się napiła wody i zaczęła się topić. Ross był przerażony, ponieważ to miał być tylko żart i nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Zaś Riker nie zastanawiając się nad niczym, od razu podpłyną do blondynki i wyciągnął ją z wody. Odbyła się szybka reanimacja. Oczywiście nie odbyło się bez sprzeczki Rossa z Rikerem, oraz kłótni, że zachowanie osiemnastolatka, było nieodpowiedzialne.
Gdy dziewczyna już ochłonęła dwudziestojednolatek od razu się nią zajął. Pomógł jej się spakować i odprowadził ją do domu. Wcześniej jednak wszyscy umówili się na jutrzejsze spotkanie w wesołym miasteczku.
W krótce i reszta wróciła do swojego miejsca zamieszkanie i zajęła się swoimi zajęciami. Każdy robił coś innego.
Kolejnego dnia nastolatki obudziły się po 10, w kuchni czekało już na nie śniadanie, które przygotował wujek Vicky. Emily i Van z chęcią je zjadły i poszły się szykować na spotkanie z przyjaciółmi, jednak osiemnastolatka nie była w tak dobrym humorze, jak one. Była ona przytłoczona, znudzona i blada. Widać było po niej, że nie czuje się najlepiej. Obie przyjaciółki wtem spytały się jej, czy idzie z nimi, czy zostaje w domu. Brunetka od razu odpowiedziała, bez wahania, że zostaje w domu, bo źle się czuje. Tak więc poszła do kuchni po herbatę, wzięła ją i poszła do salonu, gdzie położyła się na sofie i przykryła kocem.
W tym samym czasie kiedy Victoria leżała, Rydel, Riker, Ross, Ratliff i Rocky szli już do wesołego miasteczka, gdzie mieli się spotkać z pozostałą trójką.
Za nie długo dołączyły do nich Emily i Vanessa. Wszyscy byli zdziwieni, z powodu braku Vic. Jednak najbardziej było widać to po Rossie, był on trochę smutny. Od razu, gdy tylko dowiedział się od koleżanek, że brunetka została sama w domu powiedział im, że przypomniało mu się, że musi się dzisiaj uczyć na kartkówkę która jest jutro, oczywiście był to tylko pretekst, aby iść do osiemnastolatki.
Blondyn szybko się zmył i skierował do miejsca zamieszkania Anthonego. Gdy stał już przy drzwiach lekko zapukał i wszedł do środka. Poszedł od razu do salonu, aby sprawdzić czy tam jest jego koleżanka.
-He-he-hej -powiedział cicho i niepewnie.
-Co ty tu robisz?-zdziwiła się dziewczyna.
-Przyszedłem-odpowiedział siadając na przeciwko niej, na fotelu.
-Ross, naprawdę jeżeli przyszedłeś się ze mnie pośmiać to proszę, ale ja naprawdę źle się czuję i nie mam sił, więc daruj to sobie...-tłumaczyła osłabiona.
-Nie po to tu przyszedłem...
-A więc po co?-kontynuowała.
-Tak po prostu, aby cię odwiedzić-odparł z lekkim uśmiechem.
-Coś ciężko mi w to uwierzyć.
-A jednak...Zimno ci?
-Z kont te pytanie?-ciągnęła nastolatka.
-No nie wiem, może dlatego, że cała się trzęsiesz?-zasugerował.
-Dobra masz mnie, zadowolony?-mruknęła Victoria.
-Nie, zrobić ci herbatę?-zadał pytanie zatroskany.
Sam nie wiedział co w niego wstąpiło. Był taki miły dla niej. Ona tak na niego działała. Nie umiał jej się sprzeciwić, przy niej czuł się tak wyjątkowo i chciał, aby ona tak czuła się przy nim. Uświadamiał sobie, że coś jest nie tak...Nie tak miało być. To nie jest on, przecież Ross nie jest czuły i opiekuńczy...A jednak, jednak dla niej jest. Tylko co spowodowało, że tak właśnie jest?
-Od kiedy ty się mną tak przejmujesz?
-Uznam to jako odpowiedź 'tak'. -skomentował blondyn i udał się do kuchni. Zaparzył dwie herbaty. Jedną dla niej, drugą dla siebie. Wziął je i powędrował z powrotem do pokoju. Wręczył Victorii kubek i usiadł obok niej. Ta w tedy oparła swoją głowę o jego ramie.
-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Przecież ja byłam i jestem dla ciebie taka zła i wredna...-mówiła dziewczyna.
Chłopak nic nie odpowiadał, ale to nie oznaczało, że jej nie słucha.
-Nie odpowiesz mi, prawda?-rozmawiała sama ze sobą, ponieważ osiemnastolatek nic nie mówił.
Wkrótce nastolatka podczas oglądania filmu w telewizji, zasnęła na kolanach chłopaka. Nie był to zwyczajny widok, ale za to był niezwykły. Nikt ich tak razem nie widział. Razem wyglądali tak słodko... Kiedy Vic spała, Ross bawił się jej kosmykami włosów i mówił coś do siebie pod nosem. Pewnie jakby ktoś teraz wszedł do domu i ich zobaczył, byłby bardzo zdziwiony. To było takie magiczne, a za razem nierealne dla chłopaka. Lecz dzieje się to naprawdę. Cały czas miał w swojej głowie pytania 'koleżanki'. Ona chciała znać na nie odpowiedź, a tym czasem on sam nie umiał sobie na nie odpowiedzieć...
To wszystko było niepojęte. Wszystko działo się tak szybko. Przed chwilą się kłócili, a tym czasem ona śpi na jego kolanach, a on bawi się jej włosami. Wydawało się to takie idealne. Sprawiało pozór, tak jakby był to urywek z romantycznego filmu.
Niestety to nie mogło trwać wiecznie...
Do domu wszedł Anthony. Ross momentalnie słysząc dźwięk otwierających się drzwi, odsunął się trochę od nastolatki.
-Cześć-powiedział mężczyzna.
-Hej-odpowiedział krótko nastolatek.
-Jak tam Victoria?-zapytał, spoglądając na siostrzenicę.
-Przed chwilą zasnęła.
-Słuchaj dziękuję ci, że się ją zająłeś i to z własnej woli. Doceniam to.-mówił Anthony.
-Przestań, nie ma za co dziękować.
-Jest-kontynuował -Napijesz się może czegoś?
-Nie dzięki, ja już się będę zbierać, późno się zrobiło-tłumaczył blondyn.
-To co nie zostajesz na noc? Bo wiesz dziewczyny dały mi cynk, że zostają dzisiaj na noc u was, dlatego myślałem, że jeżeli nas już odwiedziłeś to zostaniesz.-powiedział wujek Vicky.
-Nie, nie będę się narzucać.
-Ale przestań, nawet tak nie myśl. A po za tym na dworze pada grad. Nie wypuszczę cię tak, jeszcze nam się rozchorujesz i co na to powiedzą twoje fanki?-zaśmiał się pod koniec.
-Skoro tak nalegasz- uśmiechnął się z humorem chłopak.
-Słuchaj mogę cię jeszcze o coś poprosić?
-Tak pewnie.
-Mógłbyś się zająć Vic jeszcze jutro? Nie puszczę jej w takim stanie do szkoły, a nie chcę też jej samej zostawiać w domu. Co prawda ma już osiemnaście lat, ale -w tym momencie przerwał mu Ross
-Spokojnie, nie musisz tłumaczyć, rozumiem. Mogę się nią jeszcze jutro zaopiekować.-wytłumaczył.
-To świetnie.
-A teraz może już pójdę ją zanieść do pokoju...-mruknął, lecz już znaczniej ciszej.
Ross stanął przed kanapą i delikatnie podniósł Victorię, biorąc ją na ręce. Dosyć dziwnie się w tedy poczuł, jednak mimo to zaniósł dziewczynę do jej pokoju. Ułożył na łóżku, przykrył kocem i usiadł na moment obok niej.
Wpatrując się w nią, wyszeptał 'Gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo mi na tobie zależy...'
Uświadomił sobie, że jest całkiem inny, niż był przedtem. Coś jest z nim nie tak. Przecież on taki nie jest....
Wkrótce, po wymówionych słowach, blondyn powoli wyszedł z pokoju, zamykając cichutko drzwi.
W tym samym czasie Emily, Rocky i Rydel siedzieli w pokoju bruneta i oglądali film, co chwilę go komentując. Natomiast Vanessa, Riker i Ellington wybrali się na spacer...
-To gdzie teraz idziemy?-zapytała z entuzjazmem blondynka.
-A gdzie byś chciała? -odpowiedział jej pytaniem Ellington.
-Hymm...sama nie wiem -wzruszyła ramionami, po czym dodała -A ty Riker gdzie byś chciał?
-Możemy iść po prostu na miasto-zaproponował.
-Świetnie, no to chodźmy! -powiedziała roześmiana i pobiegła przed siebie, a wiatr rozwiewał jej włosy. Na jej twarzy można było dostrzec widoczny uśmiech.
Młodzież spacerowała długi czas, niestety Ratliff musiał się już zbierać. Pożegnał się z małą grupką i odszedł z niewiadomym smutkiem na twarzy...
-To co teraz robimy?-mruknął, przeciągając Riker.
-Nie wiem, może pójdziemy już do domu? Późno się zrobiło, a jutro trzeba iść do szkoły.
-A ty tylko o tej szkole. Wyluzuj się! Chodź zabiorę cię gdzieś- mówił, łapiąc dziewczynę za rękę i wlekąc ją za sobą.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?
-Zobaczysz-roześmiał się.
Bo około 20 minutach byli już na wysokiej górce, gdzie było widać pełnię księżyca i świecące gwiazdy.
-Wow...-powiedziała Nessa wpatrując się w krajobraz.
-Warto było tu ze mną przyjść, nieprawda? Pięknie tu jest...
-Warto było, ale może być przecież jeszcze piękniej...-przedłużała nastolatka.
-Nie rozumiem...-odpowiedział niepewnie dwudziestodwulatek.
I właśnie w tedy Vanessa pocałowała chłopaka w policzek, gdy spadała z nieba spadając gwiazda. Zrobiła to ona, z niesamowitym wyczuciem czasu. Obydwoje w tedy pomyśleli życzenie, ale żadne nie zdradziło sobie co pomyślało.
Następnie położyli się na trawie i szukali różnych znaków na niebie, które były ułożone z gwiazd.
Tym czasem Rocky właśnie urzędował w kuchni, ponieważ dopadł go głód. Natomiast Rydel i Emily urządziły sobie w jego pokoju bitwę na poduszki. Śmiały się i waliły się puszystymi i miękkimi poduchami. Wkrótce dziewiętnastolatek przyszedł do pokoju.
-Co wyście najlepszego nawyrabiały!-krzyczał zły, ponieważ w jego pokoju panował ogromny harmider!
-Bitwę na poduchy beze mnie!? -dokończył z żartem, po czym wszyscy się śmiali, a chłopak wziął poduszkę i dołączył się do zabawy...
***********************************************************************************
No i mamy 8 Rozdział :D Mam nadzieję, że się wam podobał ;) Chciałbym jeszcze tylko zauważyć, że muzyka, którą dodałam, nie była wybierana przypadkowo. Każda piosenka jest dobrana do nastroju i jest powiązana z rozdziałem. Oczywiście wiadomo, że nie oznacza to, że natrafimy akurat, z daną piosenką która będzie lecieć, do nastroju rozdziału. I od razu też mówię, że to ile dodałam piosenek nie oznacza, ile będzie rozdziałów ;p To na tyle z mojej strony, czytajcie, komentujcie i zapraszam również do obserwowania mnie na twitterze, gdzie informuję o nowych rozdziałach ;) Mój tt: @KingaJanik2
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
//Kinga
Świetny ! Czekam na next. <3
OdpowiedzUsuńNo ty kurde! W takim momencie ?!
OdpowiedzUsuńZaiste rozdział <3 czekam na next'a <3
Super rozdział! :) Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńNiuch niuch czo to za Zajebiaszczy rozdział.? *^* Szubko next dawaj <3 Boszki <3
OdpowiedzUsuńOjeju 'Gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo mi na tobie zależy...' <3 to jest piękne to było takie romantyczne no nie mogę taki opiekuńczy i w ogóle no masakra <3 Najlepsze ze wszystkiego we wszystkich rozdziałach to rządzi *.* a Riker i Vanesa o ja nie mogę zawał gwiazdy mogę się założyć że pomyśleli o pocałunku xDD BOSKIE tylko tyle powiem ;) Pozdrawiam Paula ;))
OdpowiedzUsuńOjeeej jaki fajny rozdział ;3 Kinia masz talent;3 Czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńCudny dawaj szybko next! <33
OdpowiedzUsuńBoziu! *-*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle, najlepszy na świecie! Piszesz świetnie i mam nadzieje, że nigdy ale to nigdy z tym nie skończysz, lecz kiedyś wydasz swoją własną książke. No i mam nadzieje, że będziesz pierwszą na świecie pisarką, która napisze o R5! ;) Od twojego pierwszego rozdziału twój charakter pisama, bardzo, ale to bardzo się zmienił. Na lepsze. Twoje opowiadania coraz bardziej nabierają sensu (nie to, że kiedykolwiek go nie miały) i coraz bardziej uzależniają! ;*
No, ale nic... Jeśli chodzi o rozdział tooo jest taki romantyczny! <3
Mam nadzieję, że Vanessa i Riker w końcu będą razem. Tak dobrze do siebie pasują! <3 Jednak najbardziej w tym rozdziale oczarował mnieee Rosiaak xd
Był taki słodki dla Viciki! Z nienawiści do miłości... :*
Zapraszam do siebie! Moje rozdziały nie mają jeszcze sensu... Ale myślę, że wpadniesz i dasz mi jakieś porady! <3 Pozdrawiam ;*
http://the-most-beautiful-stories-r5.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1-maybe-its-fate.html#comment-form