sobota, 10 maja 2014

Rozdział 12 '' The Kiss, disappointment, cigarette'' - ''Pocałunek, rozczarowanie, papieros''

-Riker...to takie urocze...zaskoczyłeś mnie, pozytywnie -powiedziała Vanessa, po czym się uśmiechnęła.
-To może, teraz zjemy te śniadanie? Bo to nie koniec niespodzianek na ten dzień -uśmiechnął się zachęcająco, unosząc przy tym brwi.
-Już się nie mogę doczekać...-odparła rozmarzona i razem z blondynem usiadła do stołu. Gdy zjedli śniadanie poszli na chwile do góry, aby obydwoje się ogarnęli.
Nessa ubrała niebieską, sukienkę przed kolana, do tego skurzana, czarna kurtka i czarne baleriny. Riker natomiast ubrał się, w ubrania z poprzedniego dnia, czyli czerwoną koszulę, czarny krawat, czarne dżinsy i conversy.
Gdy spotkali się na dole w salonie, Riker poprosił nastolatkę, aby chwilę na niego poczekała, ponieważ musi zadzwonić. Poszedł w tedy do innego pomieszczenia i wybrał numer do Ellingtona.
***Rozmowa***
-No hej stary -przywitał się brunet.
-Siema nie przeszkadzam? - odpowiedział blondyn.
-Wiesz, właściwie to jestem teraz na kręgielni, ale Rydel jest wpatrzona w Rockego i Emily, więc nie mam z kim grać, więc nawet dobrze, że dzwonisz -mówił Ell.
-Czy ja się przesłyszałem? Rockego i Emily? Dobra nie wnikam. W każdym bądź razie, musimy obgadać sprawy zespołu, przyjdź z reszta dzisiaj na ogródek o 17.00 i weźcie ze sobą Ross'a! -rozkazał.
-Ale, jego nie da się wywlec z domu...-przeciągał dwudziestolatek.
-Trudno, musicie go razem jakoś wyciągnąć z tego jego zakątka. Przecież nie może tam wiecznie siedzieć, a teraz muszę lecieć do zobaczenia i nie zapomnij o spotkaniu -wytłumaczył, po czym nie czekając na odpowiedź z drugiej strony - rozłączył się.
-Już jestem -powiedział Riker, dołączając do nastolatki.
-To gdzie idziemy? -zapytała patrząc blondynowi w oczy.
-A gdzie byś chciała? -odpowiedział jej pytaniem.
-A jakie propozycje? - odpowiedziała również pytaniem.
-Najpierw do kawiarni, a potem na ogródek. -mrugnął do niej.
-Myślałam, że wymyślisz lepszą niespodziankę...-udała rozczarowaną.
-A czy ktoś powiedział, że to koniec niespodzianek?- 'złapał' ją za słówko, a dalej szli już w ciszy, tylko uśmiechając się do siebie.
Gdy byli już w kawiarni obydwoje zamówili gorącą czekoladę, a do tego kawałek ciasta. Podczas tego spotkania ciągle ze sobą rozmawiali i dowiadywali się coraz więcej nowych ciekawostek o sobie. Nie mogli odciągnąć od siebie wzroku. Cały czas wpatrywali się w siebie, a ludzie wchodzący, czy też wychodzący z kawiarni, mogli pomyśleć, że są idealną parą, jednak tak nie było...
Po godzinie Riker wziął dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą, jednak po chwili puścił dłoń Nessy. Dotarli na ogródek, gdzie blondyn lubi przebywać, a dwudziestojednolatce bardzo się tam podoba. Usiedli razem na ławeczce, a blondynka oparła głowę o ramię towarzysza. Siedzieli w ciszy, słychać było tylko ćwierk ptaków i szum liści. Słonko powoli wychodziło, a pogoda poprawiała się na ładniejszą.
    W tym samym czasie Emily i Rocky dalej grali w kręgle, natomiast Rydel rozmawiała z Ellem. Oboje stwierdzili, że będą musieli wracać do domu, ponieważ muszą wyciągnąć z tam tond Ross'a, co nie będzie łatwym zadaniem. Poinformowali więc dwójkę dziewiętnastolatków, że mają się zjawić o 17.00 na ogródku i udali się do domu.
     Będąc w domu, postanowili, że najpierw zjedzą obiad, ponieważ Ellington, jak to Ellington zawsze głodny. Tak więc Delly zabrała się za przygotowanie pizzy, a brunet poszedł porozmawiać z osiemnastolatkiem.
     Zapukał cicho do drzwi, po czym otworzył je i rozsiadł się na fotelu w pokoju swojego przyjaciela.
-Siema młody -powiedział z uśmiechem.
-Co chcesz? -zapytał obojętnie blondyn.
-Pogadać -zarzucił starszy.
-Konkretnie o czym?- spytał, wpatrując się w ekran swojego telefonu.
-O tym, że o 17.00 masz być na ogródku, czy tego chcesz czy nie, bo robimy spotkanie zespołowe -wytłumaczył Ratliff.
-Serio? Akurat dzisiaj wam się zachciało robić te głupie spotkanie? - zadał kolejne pytanie.
-Nie mniej pretensji do mnie, tylko do Rikera -wytłumaczył się dwudziestolatek.
-Mam jeszcze jedno pytanie...-mruknął niepewnie najmłodszy.
-Jakie?
-Czy Victoria tam będzie...? -powiedział niepewnie.
-A czyli o to chodzi -uśmiechnął się zwycięsko, po czym skłamał, ponieważ nie było innego wyboru, aby kumpel przyszedł na spotkanie -Nie będzie jej.
-W takim razie przyjdę -oświadczył, a zaraz potem brunet wyszedł z jego pokoju.
Gdy wszedł do kuchni Rydel oznajmiła mu, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby się przygotować. Oboje ustalili więc, że Ell już pójdzie, a ona przyjdzie tam z Rossem nieco później.
     Nastolatek udał się w stronę ogródka, było naprawdę przyjemnie, ponieważ słońce mocno świeciło, było kompletnie inaczej niż rano. W ogóle nie spodziewał się takiej zmiany pogody. Maszerując tak, w końcu doszedł na miejsce, już miał mówić, do Rikera i Vanessy, że już jest, lecz zobaczył coś co go całkowicie zwaliło z nóg... Poczuł takie ukucie w sercu, a jego kąciki ust opadły... Stał tam jak kołek, był bardzo zdziwiony. Nie wiedział co miał zrobić. Bolało go to i to bardzo, ale tak właściwie dlaczego? Nie umiał sobie tego wytłumaczyć, ale z każdą kolejną sekundą patrzenia się na pierwszy pocałunek Vanessy i jego przyjaciela czuł się coraz gorzej, gdy tak stał, ze smutną miną, miał nadzieję, że to jest ich pierwszy pocałunek, a nie któryś. Nagle zaczęło go interesować, czy Van całowała się już kiedyś? Czy może jest to jej pierwszy pocałunek? Jak ona może się teraz czuć? Nie wiedział co w niego wstąpiło i dlaczego ma teraz takie myśli...To było dla niego dziwne.
      Po minucie Van i Riker odsunęli się od siebie pomału i spojrzeli sobie w oczy, a następnie oboje się uśmiechnęli i właśnie w tedy Ellington do nich dołączył.
-Cześć - powiedział oschle i zmierzył wzrokiem swojego przyjaciela.
-Hej. Długo tu już stoisz? - odparł dwudziestodwulatek.
Brunet teraz miał ochotę, aby odpowiedzieć 'wystarczająco długo by zobaczyć jak się całujecie', lecz odpowiedział tylko 'Nie, dopiero przyszedłem'
-Coś mnie ominęło? -dodał po chwili.
-Nie nic..-mruknął nie pewnie blondyn i po raz kolejny spojrzał w oczy dziewczyny.
-Dobra koniec tych gadanek, zaczynamy te spotkanie. -oświadczył Ell, ponieważ miał już dość patrzenia się, na towarzyszów, którzy są skupieni wyłącznie na sobie.
-Jak możemy je zacząć, skoro nie ma reszty? - zaśmiała się cicho dwudziestojednolatka.
Na szczęście Ratliffa do ogródka właśnie wszedł Rocky z Emily, a po chwili Ross i Rydel.
-Już są wszyscy. -powiedział brunet, kierując słowa do najstarszej blondynki.
-Jesteś pewien? - odpowiedziała nieco ciszej i wyszła na ścieżkę po za ogródek, jak chłopaka się domyślał pewnie po to, aby zadzwonić.
Po krótkiej przerwie Vanessa dołączyła do reszty i razem zaczęli rozmawiać i śmiać się. Wydawało się, że było idealnie. Słońce pięknie świeciło, a po miedzy nimi panowała miła atmosfera.
Do czasu...
    Nagle na miejsce spotkania wpadła wesoła Victoria, ubrana w trzy-czwarte dżinsowe spodenki, różowe conversy, tego samego koloru bokserkę i niebieską skurzaną kurtkę. Miała mocny czarny makijaż, który bardzo się rzucał w oczy.
-Cześć wszystkim -powiedziała patrząc na każdego po kolei, jednak jej uśmiech szybko opadł.
-A co on tu robi!? Miało go tu nie być! -wrzasnęła brunetka.
-Cóż powinienem powiedzieć to samo. - odparł chamsko Ross.
-Ale tego nie powiedziałeś. Więc pytam się! Co ty tutaj robisz!? -kontynuowała, a do ich dialogu dołączyła Emily, mówiąc ciche 'No i zaczęło się...'
-Przyszedłem, a co nie mogę!? Lepiej ty powiedz, po co ty tu przyszłaś. -mówił dalej.
-Żeby spotkać się z przyjaciółmi -odpowiedziała równie aroganckim tonem jak mówił do niej chłopak.
-W takim razie zrobisz to kiedy indziej, bo mamy teraz spotkanie zespołowe, a z tego co mi wiadomo, nie należysz do zespołu! -tłumaczył zwycięsko.
-Mam już dosyć! Idę z tond! Zadowolony!? Następnym razem nie zapraszajcie mnie na takie głupie spotkania! Teraz wam już podziękuję, a z tobą się jeszcze kiedyś policzę. Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę! Potrafisz zepsuć, każdy fajnie zapowiadający się wieczór! Dosłownie każdy! Weź pod uwagę nie tylko ten...-dokończyła szeptem i wybiegła, widać było, że ma zaszklone oczy. Znowu coś w niej pękło i wymiękła...
-Pewnie, zawsze to ja je psuje! -krzyknął z ironią.
-Dobra Ross o co tu chodzi? Jakie ona miała wieczory na myśli?- zapytał niepewnie brata Riker.
-Nie ważne, dajcie mi wy wszyscy święty spokój! -krzyknął na cały głos i wyszedł z ogródka, a potem skierował się w stronę domu. Dobrze wiedział, że chodziło dziewczynie przede wszystkim o ten wczorajszy wieczór i poprzedni, kiedy do niej przyszedł...
       Spotkanie nie tak miało przebiec, ale cóż mimo dalszej nieobecności dwojga nastolatków, reszta i tak musiała coś ustalić. Przeszli do konkretów i ustalili, że dziewczyny od jutra idą do szkoły, a członkowie zespołu od samego rana mają próby. Jedynie Victorii dali teraz wolną rękę, ponieważ wiedzieli, że i tak nic nie zdziałają co do niej, Rossa natomiast będzie trzeba postawić do pionu. Victorię z czasem też, ale teraz musi ona ochłonąć.
       Brunetka gdy weszła do domu, od razu zrzuciła z siebie rzeczy które miała na sobie i ubrała się w czerwoną i skąpą sukienkę. Zakrywała ona jej ledwo uda, ale dziewczynie to teraz nie przeszkadzało. Lubiła się zabawić, kiedyś w przeszłość codzienne palenie, picie, czy ćpanie było dla niej normą, lecz gdy zaprzyjaźniła się z Emily i Nessą, one jej życie postawiły do pionu. Jednak w niej gdzieś na sercu została dawna 'niegrzeczna' Victoria. I dzisiaj taka właśnie zamierzała być. Ubrała jeszcze wysokie czerwone szpilki, a makijaż poprawiła, na jeszcze mocniejszy. Wzięła do tego małą torebeczkę, do której schowała kilka potrzebnych jej rzeczy...
      Ross w tym czasie siedział już w domu, na kanapie, ale coś nie dawało mu usiedzieć w miejscu. Cały czas myślał o osiemnastolatce... Nie mógł tak dłużej, to wszystko nie dawało mu minuty spokoju. Narzucił więc na siebie kurtkę i wybiegł z domu. Biegł do Vic. W drodze do niej, rozmyślał co ona może teraz robić. Jak zwykle wszystkie myśli były skupione na niej...
     Nagle chłopak zapukał do drzwi, lecz zauważając że nikt ich nie otwiera, a światło w domu się świeci, postanowił nacisnąć na klamkę. Na jego szczęście nikt nie zamknął drzwi na klucz. Powoli wchodził do środka, a będąc na korytarzu po prostu zdębiał. Był zaskoczony widokiem, który zastał.
-Vi..Victoria? -zapytał z niedowierzeniem.
-A ja, bo co? - odpowiedziała z obojętnością.
-Co ty robisz? I co ty masz na sobie? -zadawał w dalszym ciągu pytania. Nie można było ukryć, że wystrój nastolatki go zdziwił, ale również w pewien sposób zauroczył.
-Wychodzę .I Ciuchy, nie widać? -powiedziała chamsko.
-Ale jakie ciuchy! -zwrócił jej uwagę.
-Odpowiednie na imprezę w dobrym towarzystwie - mówiła bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
-Nigdzie nie idziesz w takim stanie! A tak w ogóle to musimy porozmawiać! -nakazał jej blondyn.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić, a tak w ogóle ty już miałeś swoje 5 minut, ale je zmarnowałeś -stwierdziła.
-Victoria nie rób sobie żartów! Zostajesz dzisiaj w domu! Nigdzie dzisiaj nie idziesz, słyszysz!? -krzyknął chłopak.
Dziewczyna w tym czasie sięgnęła do swojej torebki, to co zrobiła całkiem go zaskoczyło. Wyciągnęła z niej jednego papierosa i zapalniczkę. Po chwili podpaliła szluga i zaciągnęła się nim, a potem arogancko wypuściła dym w twarz towarzysza.
-Nie mówiłaś że palisz -powiedział starając się uspokoić, bo miał już tego wszystkiego serdecznie dosyć! I nie mógł pozwolić, dalej się tak upokarzać.
-A co ty moją matką jesteś, że muszę ci się ze wszystkiego zwierzać? -zakpiła i ominęła osiemnastolatka, wychodząc z domu.
    Nastolatek nie wiedział już, jak ma się zachować. Nie wiedział już nic. Mimo to, że brunetka potraktowała go w taki, a nie inny sposób, bardzo go zdenerwowało, ale także wzbudziło obawy. Zauważył on, że coś jej z nią nie tak. A jeśli coś jej się mogło stać na tej imprezie? Miałby do siebie wyrzuty sumienia, że jej nie zatrzymał.
Cóż wyrzuty sumienia już teraz zrobiły swoje i chłopak nie tracąc ani chwili, szybko namierzył Vicky telefonem. Nie czekając dłużej pobiegł w jej kierunku, czyli do klubu, w którym teraz się znajdowała.
***********************************************************************************
No to mamy ten 12 Rozdział :D Mam takie pytanko czy jesteście ciekawi i czy domyślacie się co dalej będzie? ;) ;D
I przede wszystkim co myślicie o tym rozdziale? :)
Czekam na wasze opinie w komentarzach i pamiętajcie; Wasze komentarze bardzo, ale to bardzo mnie motywują <333
To na tyle ;**
//Kinga






7 komentarzy:

  1. :3 :3 super rozdział :) Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial boski bo w Twoim przypadku nie da sie inaczej :3 Tylko takie ten no... xD Strasznie wymijająco traktujesz wontek Rocky'ego i Emily.. A szkoda :c Ale Rozdzial i tak swietny i czekam na NEXTT <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  4. Supcio supcio supcio bardzo fajny rozdzialik nie moge doczekac sie kolejnego zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny! czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matkoo jak ty bosko pisszeesz ! <3 Geniusz :D Fabuła super, jest taka nieprzewidywalna a historia mocno walnięta ale własnie to jet najlepsze ! :D Strasznie fajne są wątki z Rockym i Emily ^.^ A Ross i Victoria wymiatają :D <3 Riker i Nessa po prostu bajka.. jednym słowem zajebisty *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. boski rozdział i wgl czekam na nexta :)

    przy okazji zapraszam do mnie jest to blog o wszystkim :)
    jak cie zainteresuje to skomentuj i wpadaj częściej

    http://itsjustlifebyyourself.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń