Jest godzina 10.00 a Vic śpi otulona w Rossa, na swoim łóżku. W pokoju przez żaluzje, prześwituje słońce. W pewnym momencie zaspana Victoria, otworzyła powoli oczy, uśmiechnęła się i po chwili znowu je zamknęła. Nagle uświadomiła sobie, co przed chwilą zobaczyła, ponownie więc otworzyła oczy i zaczęła krzyczeć 'AAAAAA!' oraz szybko odsuwać się od blondyna.
Była przerażona i zaskoczona całą tą sytuacją, a osiemnastolatek mruczał coś pod nosem, w stylu 'Co się dzieje?'
-Ross! -krzyknęła nastolatka.
Chłopak wyciągnął się i otworzył swoje oczy, a następnie spojrzał na dziewczynę i się uśmiechnął.
-Co się tak głupio szczerzysz!? -mówiła zdenerwowana.
-Bo siedzisz koło mnie w samej bieliźnie...-rozmarzył się.
-Zamknij się debilu! - wrzasnęła, a potem kontynuowała - Co ja tutaj robię, z tobą na jedynym łóżku, w samej bieliźnie!? -cały czas krzyczała.
-Vic spokojnie, przecież nic się nie stało...chyba nic się nie stało...-mówił jeszcze trochę zaspanym głosem.
-Ja się pytam, jak ja się tu znalazłam!? I co my? Ja? Ty? Nie wiem. Załóżmy, że my...Co my wczoraj robiliśmy!? -wrzasnęła brunetka.
-Emm...no...-zająkał się chłopak.
-Ross, powiem to jeszcze raz, ale teraz spokojnie...Co my do cholery wczoraj robiliśmy!?
-Nie pamiętam! -odpowiedział.
-Jak to nie pamiętasz!? - mówiła zdenerwowana.
-Normalnie nie pamiętam! Może gdybyś się wczoraj nie nachlała, to nie bylibyśmy tu teraz w jednym łóżku! - wykrzyczał na cały dom. Poniosło go...
-Sugerujesz, że to wszystko moja wina!? Wiesz co nie, teraz to już przesadziłeś! Co jak co, może i byłam trochę nietrzeźwa, ale na pewno bym się tobie nie oddała! Więc teraz mów jak na spowiedzi, jak ty się tu ze mną znalazłeś!
I właśnie w tym momencie do pokoju Victorii wszedł Riker wraz z Vanessą.
-Ooo no proszę. Kogo moje oczy widzą. Z kultury to bym pewnie wyszedł i powiedział przepraszam, że wam przerwałem w oczywistych okolicznościach, ale nie dziś! -krzyknął dwudziestodwulatek.
-Riker spokojnie...-poprosiła Van.
-To nie tak jak myślisz! -krzyknęła Vic.
-Nie? A jak? -rzucił w tedy gazetę nastolatką, na której było pokazane, jak Ross wynosi Victorię z klubu i biję się z jej towarzyszem.
-Ross Lynch z niejaką Victorią B. rozgrzewają zabawę w klubie Ts LA! Świetny temat na okładkę nowej gazety, nie sądzicie? -mówił zdenerwowany i dość chamskim tonem. - I niby jak jest? Co ja mam sobie pomyśleć po przeczytaniu tej gazety, gdy teraz przychodzę z Nessą do domu i zastaję was w samej bieliźnie w łóżku!?
-Do cholery czy ktoś mi może w końcu powiedzieć, co się wczoraj stało!? Czemu muszę się dowiadywać takich rzeczy z gazet!? Całe miasto o tym już huczy! Fanki są zdruzgotane twoim postępowaniem Ross! Czy ty w ogóle pomyślałeś o swojej karierze!? Mam już dosyć tego, że masz ją gdzieś i traktujesz ją, fanki pomijając już nas, byle jak! W ogóle się nie przejmujesz swoją karierą! A ty Victoria!? Też nie lepsza! Tego się po tobie w ogóle nie spodziewałem...Pozwolę sobie zacytować urywek materiału 'Podchodziła pijana do różnych mężczyzn, aby się zabawić!'
Nikt z osób będących teraz w pokoju, nigdy nie wiedział tak zdenerwowanego Rikera... Vanessa stała w kącie i milczała. Victoria...Ona ze wstydu spuściła głowę na dół i okryła się najbardziej jak mogła kocem. Ross natomiast, siedział obok niej i podpierał głowę rękami, które były na jego kolanach.
Blondyn chciał ją objąć, aby pocieszyć, ale jej momentalnie poleciały łzy a ona wypowiedziała ciche 'zostaw mnie...'
-Słucham, co wyście wczoraj robili!? -powiedział rozkładając ręce na boki Riker.
-Nie wiem, nie pamiętam...-szlochała nastolatka.
-Ale ja pamiętam...-powiedział twardo Ross.
-Mówiłeś mi, że nie pamiętasz jak to się stało! -powiedziała z wyrzutem Vicky.
-Kłamałem...-odrzekł.
-A więc słucham. -chrząknął najstarszy.
-Była pijana, jeden z facetów za dużo sobie pozwalał, więc ją z tam tond wyniosłem. Następnie przyprowadziłem tutaj...
-No i co dalej? Bo jakoś to musiało być, że wylądowaliście razem w łóżku!
-To nie jest jej wina...Jej w to nie mieszajcie...Ja...
-No co ty!? -zdenerwował się brat młodszego Lynch'a.
-Ja ją tu położyłem, ściągnąłem z niej ubrania, potem z siebie i tak jakoś wyszło, że zasnąłem obok niej...-wytłumaczył, lekko skrępowany.
-Co ty zrobiłeś!? To ty mnie rozebrałeś!? Człowieku ty jesteś nienormalny! -krzyczała z płaczem. Szybko owinęła się kocem, podeszła do chłopaka i go spoliczkowała krzycząc 'jesteś idiotą!'
Następnie wybiegła z pomieszczenia i udała się na dół do sali muzycznej, gdzie usiadła na środku podłogi, a Van od razu za nią tam przyszła.
Teraz Riker postanowił poważnie porozmawiać z bratem. Miał pewne podejrzenia co do jego zachowania...
-No to sobie naigrałeś młody. -westchnął starszy.
-Weź już lepiej nic nie mów. -powiedział stanowczo i chwycił swoje spodnie, aby je ubrać.
-Nigdzie nie idziesz. Musimy pogadać. -oznajmił, widząc, że brat już chcę wychodzić.
-A o czym my mamy rozmawiać!? Będziesz mi wypominał jaki to jestem beznadziejny i niszczę wam karierę? -zakpił z wyrzutem.
-Nie. Chcę pogadać o tobie...i Vic.
-Tak, super! Jeszcze do niej się przyczep! Co jak co, ale jej nie masz prawa o nic oskarżać! Ty jej w ogóle nie znasz! Gadaj sobie o mnie co chcesz, ale nie mieszaj w to Victorii! -tłumaczył wściekły.
-Ross, spokojnie. Nie o to mi chodzi. -próbował uspokoić blondyna.
-To o co!? Wiem, że źle zrobiłem, ale jakbyś był na moim miejscu postąpiłbyś tak samo!
-No na pewno bym jej nie rozebrał. -podniósł ręce do góry, a osiemnastolatek przewrócił oczami.
-Czyli to o to ci chodzi.
-Nie do końca... Słuchaj powiedz mi...Lubisz może Vicky?-zapytał.
-No tak. Czemu się pytasz o takie bzdury? -odpowiedział.
-A co ci się w niej najbardziej podoba? -dopytywał.
-No wiesz...jest ogólnie ładna, ma swoje zdanie, walczy o swoje, poza tym ma śliczne oczy, wspaniały uśmiech...-rozmarzył się blondyn, siadając przy tym obok Riker'a.
-Słuchaj, a teraz ostatnie pytanie...Czy ty się w niej czasem nie zakochałeś?
-Co!? Czy ty już naprawdę nie masz co robić, że sugerujesz mi co ja czuje!? A tak po za tym, czy ciebie do reszty pogięło!? Mówiąc łagodnie. Bo spokojnie mógłbym powiedzieć inaczej! Nie zakochałem się w niej i nie wiem w ogóle z kont to ci przyszło do głowy! -oznajmił z krzykiem.
-A nie sądzisz, że Vic ładnie wygląda w tej różowej sukience? -wskazał na rzecz wiszącą na szafie
-Ona wygląda w niej przepięknie i do tego jak jeszcze ubierze te swoje szpilki i zrobi długą kreskę na oku...-mówił wpatrując się w jej zdjęcie powieszone na ścianie.
-To teraz już wiesz z kont mi przyszło do głowy, że się w niej zakochałeś. -wytłumaczył dwudziestodwulatek.
-Ale ja się w niej nie zakochałem, jasne!? -zdenerwował się młodszy.
-Jasne, jasne, oczywiście, ty nic do niej nie czujesz...
W tym samym czasie Vanessa postanowiła porozmawiać z młodszą przyjaciółką, którą tak właściwie traktowała jak siostrę. Zależało jej na szczęściu dziewczyny, dlatego też zawsze się o nią martwiła, podobnie jak o Emily.
-Hej...Możemy pogadać? -zapytała cicho blondynka.
-Jak chcesz...-mruknęła Vicky, mając dalej łzy w oczach.
-Nie smuć się, już głowa do góry! -próbowała ją pocieszyć.
-Jak mam być szczęśliwa, jak ten debil...sama wiesz co zrobił...Na samą myśl o tym, chce mi się wymiotować. Mniejsza, najgorsze jest to, że ja spałam w niego wtulona...i...
-I dobrze ci się przy nim spało...-dokończyła łagodnie, aby nie urazić koleżanki.
-Tak. To chyba właśnie w to najbardziej niedowierzam. Mam też żal do siebie, że byłam tak pijana, aby obudzić się tak rano. Serio, spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie tego. -powiedziała już końcówkę z uśmiechem, brunetka.
-Czemu cię to śmieszy? -zadała pytanie Nessa.
-Wiesz, to trochę zabawne, bo z tym blondynem nic mnie nie łączy, a tu nagle budzę się tak, potem szokująca prawda, nie chciałabym go też urazić czy coś, ostatnio dziwnie wyszło. -wytłumaczyła.
-Czekaj, czekaj! -powiedziała podekscytowana.
-Co? -zapytała niepewnie Victoria.
-Ty się nim przejmujesz!? Czyżby istniała jeszcze jakaś Victoria w twoim ciele, której ja nie znam? -powiedziała bardzo podejrzliwie, a potem oby dwie wybuchły nieopanowanym śmiechem.
-Wytłumacz mi proszę, bo po tym co zastałam rano to już nie wiem co mam myśleć, co Ross na ogródku miał na myśli mówiąc, że wszystko to zawsze jego wina? A ty, że on potrafi zepsuć każdy fajnie zapowiadający się wieczór? Mam rozumieć, że takich waszych nocy było więcej? -uśmiechnęła się lekko.
-Nie. Nie o to chodziło. Zbyt skomplikowane, abyś to zrozumiała. -odpowiedziała osiemnastolatka.
-Victoria razem z Rossem coś ukrywają...cóż tego się nie spodziewałam -powiedziała z humorem.
Nastolatki jeszcze trochę gawędziły, a potem Van przyniosła jakieś ciuchy Vic, aby mogła się ubrać. Następnie brunetka zaczęła grać na gitarze, a Vanessa na pianinie.
W tym samym czasie na ogródku Rydel i Ell, dopiero się budzili. Oboje byli zaskoczeni nieobecnością dwójki przyjaciół. Pomyśleli jednak, że pewnie stali wcześniej i gdzieś poszli, dlatego z rozmyślaniem dali sobie spokój. Przynajmniej Rydel, natomiast Ellington cały czas gdzieś tam w swojej głowie miał przed sobą obraz Nessy i cały czas o niej myślał.
Wkrótce ogarnęli się trochę, zabrali swoje rzeczy i powolnym krokiem ruszyli w stronę domu.
-Chodź szybciej. -zawołał brunet do blondynki.
-Gdzie ci się tak śpieszy? -zapytała zaskoczona.
-Wiesz...Rocky został sam w domu z Emily...Nie wiadomo co oni mogli robić, będąc całą noc sami w domu. Znasz Rockego...Martwię się o dziewczynę...-mówił poważnie, lecz tak naprawdę z ogromnym śmiechem w duchu.
-Ellington! -krzyknęła Rydel.
-No co? Fakty stwierdzam. Zresztą u Ross'a i Vic pewnie też było ciekawie...-zagwizdał pod koniec.
-Bez przesady. Na pewno nic się nie stało. -powiedziała z pewnością dwudziestolatka i sięgnęła po telefon z kieszeni spodni, który dzwonił.
Dziewczyna rozmawiała z którąś z jej przyjaciółek i odpowiadała tylko 'aha...' 'okey' 'nie wnikam'
-Kto to? -zapytał nastolatek, gdy ta tylko się rozłączyła.
-Vanessa.
-Co chciała? -dopytywał się.
-Mówiła, że dzisiaj wszyscy razem po południu idziemy do wesołego miasteczka, ponieważ Vic nie chcę, aby zdarzyła się taka sytuacja, że będzie musiała zostać chociaż na chwilę sama z Rossem, bo się coś stało. Ale co? Tego już mi nie powiedziała. -wytłumaczyła Delly.
-Ha! Mówiłem, że przy tej dwójce musiało się coś stać! Byli w końcu sami w domu, przez całą noc! -stwierdził dumny.
-Zaraz, zaraz...A z kont ty w ogóle wiesz, że byli razem wieczorem? Przecież Ross miał być u nas w domu. -mówiła podejrzliwie.
-Intuicja. A poza tym, Rocky by go na pewno wygonił, bo chciałby zostać sam na sam z Emi. Logika Rydel, logika.
W domu Lynch'ów można było wyczuć teraz zapach świeżych naleśników z czekoladą, które przygotowywał Rocky, gdy Emily jeszcze spała.
Gdy dziewczyna się obudziła w pokoju bruneta, lekko spanikowała, ale szybko sobie przypomniała, że przecież została u niego na noc. Wzięła swoje ciuchy i poszła się odświeżyć. Kiedy była już gotowa zeszła po schodach, a jej oczom ukazał się pięknie nakryty stuł, a na środku niego znajdowały się naleśniki.
-Zapraszam na śniadanie.-powiedział brunet, unosząc swoje kąciki ust do góry.
-To słodkie...tak jak naleśniki z czekoladą -zażartowała, po czym dodała -ale naprawdę nie musiałeś.
-Nie gadaj tyle, tylko siadaj i jedz.
Tak jak chłopak powiedział, tak nastolatka uczyniła i za chwilę już razem konsumowali posiłek, podczas którego do domu wbiegł Ell, a za nim przyszła Delly.
-Naleśniki z czekoladą bez mnie!? -powiedział z wyrzutem do przyjaciela.
Dziewiętnastolatka w tedy przełknęła ostatni kawałek danego naleśnika, a resztę dała brunetowi, który podziękował jej za to uśmiechem.
-Dobra ruchy ludzie! Za 30 minut mamy być pod wesołym miasteczkiem! -mówiła starsza blondynka, poganiając wszystkich.
Około 15.00 wszyscy już świetnie się bawili w wesołym miasteczku. Wprawdzie każdy był rozdzielony i chodził swoimi drogami, chociaż mieli się trzymać razem, ale grunt, że wszyscy dobrze się bawili. Każdy znalazł coś dla siebie na przykład Ell cały czas chodził na kolejki górskie, Rocky natomiast na młyn, a Rydel spacerowała po całym placu i korzystała z tak zwanych atrakcji wodnych. Czyli zjazd łódką, lub płynięcie nią po przez wyznaczony tor ze straszydłami.
Ross akurat zbijał piłeczką plastikowe kubki, aby wygrać maskotkę. Udało mu to się! Na koniec gry chłopak dostał małą, ale za to śliczną pandę. Już dawno zaplanował komu ją dać, dlatego też nie czekając dłużej zaczął szukać Victorii. Dostrzegł ją, gdy wysiadła z kolejki, więc szybko do niej podbiegł.
-Victoria zaczekaj! -zawołał.
-O Ross...Słuchaj nie chcę tracić zbytnio czasu, śpieszę się i poza tym -nie dał dokończyć dziewczynie i sam zaczął przemawiać.
-Proszę. Może nie jest to największy pluszak, ale chyba liczy się gest...Jest to taki mały podarunek ode mnie w ramach przeprosin. -wytłumaczył.
-Cóż, tego się nie spodziewałam. Dziękuję. To miłe, ale wolałabym, żebyś nie przepraszał mnie za to, tylko więcej -i znowu nie dał skończyć danej myśli nastolatce, po raz kolejny jej przerwał
-Oboje popełniliśmy błąd i oboje wiemy dlaczego. Tak się stało, czasu nie cofniemy więc nie zastanawiajmy się co by było gdyby i nie planujmy czego mamy nie robić, bo to nie ma żadnego sensu! Stało się, trudno. Wobec tego cię przepraszam. -wygłosił swoją 'przemowę'.
-Ile razy będziesz mnie jeszcze zaskakiwał? -zaśmiała się.
-Dużo razy -uśmiechnął się blondyn, po czym dodał -To co przytulanko na zgodę? -zapytał z nadzieją w głosie.
-No niech ci będzie -dała za wygraną i przewróciła oczami. Później dwójka zbliżyła się do siebie i mocno przytuliła. Wydawało się że jest idealnie! W końcu przecież pogodzili się, wszystko jest okej, cała paczka dobrze się bawi! Nikt by przecież nie pomyślał, że coś może zepsuć ten dzień, a jednak! To była tylko cisza, przed burzą...
***********************************************************************************
A więc mamy ten 14 Rozdział :D Naprawdę bardzo się cieszę, że pod ostatnim postem było tak szybko 10 komentarzy, chociaż jest jeszcze więcej, co mnie cieszy :) Wasze komentarze naprawdę bardzo mnie motywują ;) I takie pytanko jak myślicie, co takiego się wydarzy dalej? I dlaczego to jest cisza, przed burzą? :D
Ten rozdział starałam się dodać najszybciej jak mogłam, ale co do następnego...
No właśnie mam teraz po prostu urwanie głowy. Masę sprawdzianów, czy też kartkówek. Wiadomo koniec roku szkolnego się zbliża, dzień matki i ojca itp. Związku z tymi 'imprezami' mam też ciągłe próby (ponieważ występuję), co godzinę dowiaduję się jakiś nowych rzeczy, np. że jutro muszę iść na stadion ponieważ są jakieś zawody, a ja będę zarówno kibicem, (komentatorem podajże) i będę liczyć punkty. Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim. Mam na prawdę mało czasu, a masę spraw na głowie.
Dlatego też proszę o wyrozumiałość co do następnego rozdziału, ale oczywiście będę starała się go dodać jak najszybciej, a wasze komentarze będą mnie motywować do działania! ;D
Za wszelkie błędy przepraszam. //Kinga
Świetny rozdział! I serio podoba mi się pomysł z tą muzyką w tle. Daje taki nastrój ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
powiem Ci że zaszalałaś z tym rozdziałem hahha,był super ale nie musiałas przerywać w takim momencie,ty wiesz kiedy skończyć rozdział czekam nn i zapraszam do mnie:) http://crazzystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHahha świetny rozdział! Na miejcu Vic byłabym ogromnie roztrzęsiona! Rozebrana prawie, że do rosołu z chłopakiem obok wyglądającym tak samo... No co ja bym se pomyślała? xd Hhaha no, ale nie ważne! Tak się cieszyłam, że oni się w końcu pogodzili, a tu nagle piszesz, że to był początek przed burzą! No weeeeź! ;d
OdpowiedzUsuńBoże świetny rozdział <3 <3 z niecierpliwością czekam na kolejny 🎸
OdpowiedzUsuń*-* Świetny <33 Jako twoja wierna fanka czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział . Czekam na nexta :)) A kiedy go dodasz ?
OdpowiedzUsuńSuper,kocham,nie moge doczekac sie nexta
OdpowiedzUsuńdodaj jak najszybciej
buziaki